Fałszywe informacje rozprzestrzeniają się jak wirusy – gwałtownie krążą między ludźmi, a co bardziej podatni podają je dalej. Tak jak w przypadku modeli epidemiologicznych, tak mówiąc o rozprzestrzenianiu się dezinformacji, możemy pokusić się na określenie podatności na nieprawdziwe treści i poszukanie współczynników zarażania i rozpowszechniania informacji. Na pomysł, by „śledzić” dezinformację, wpadła Maria Joana Gonçalves de Sá, która wraz ze swoim zespołem przeprowadzi badania dotyczące fake newsów na nieznaną dotąd skalę.
Polacy wiedzą, iż w internecie krążą fake newsy. Jednocześnie nie radzą sobie z ich weryfikacją. Tak wynika z raportu NASK „Bezpieczne wybory – raport na temat dezinformacji w internecie”. Według badania przeprowadzonego w 2019 roku ponad połowa badanych ufa treściom publikowanym w internecie. Choć od badania minęły cztery lata, to ich wyniki wskazują, jak wiele jeszcze musimy naprawić. I jak bardzo potrzebujemy kampanii społecznych dotyczących dezinformacji.
Treściom internetowym najczęściej ufają mieszkający na wsi mężczyźni w wieku 50-64 lat z wykształceniem podstawowym. W samym zaufaniu nie ma nic złego. Niestety – ponad 1/3 internautów (37,1%) nigdy nie sprawdza, czy informacje w sieci są wiarygodne. Jednocześnie 37,8% badanych czyni to sporadycznie. Kim się osoby nieweryfikujące treści w internecie? To najczęściej respondenci powyżej 50 roku życia, z wykształceniem zawodowym. Dlaczego tak się dzieje, skoro ci sami badani szacują, iż średnio 30% treści internetowych jest zmanipulowana lub sfałszowana? Między innymi na to pytanie odpowiedzi szukają naukowcy na całym świecie.
Dlaczego ludzie wierzą w fake newsy?
Paweł Zegarow, kierownik NASK, w swoim artykule „Dlaczego wierzymy w dezinformację – analiza mechanizmów psychologicznych” zwraca uwagę, iż „mimo licznych badań, mających na celu zrozumienie tego zjawiska, naukowcom wciąż nie udało się opracować powszechnie akceptowalnego modelu teoretycznego, który integrowałby współczesną wiedzę na temat oddziaływania dezinformacji na jednostki i grupy społeczne”.
Jedną z możliwych przyczyn podatności na dezinformację jest uleganie wpływowi społecznemu. Eksperyment dotyczący konformizmu przeprowadził w latach pięćdziesiątych minionego wieku Solomon Ascha, polsko-amerykański psycholog. Ascha postawił przed badanymi pozornie łatwe zadanie: mieli wskazywać na kartach odcinki, które są równej długości.
Grupa kontrolna wykonywała zadanie w samotności. Uzyskała zadowalający wynik 95% poprawnych odpowiedzi. Mogłoby się wydawać, iż podobny wynik uzyska grupa badawcza. Jednak wprowadzono utrudnienie. W grupie badawczej zadanie wykonywano grupowo, nie samodzielnie. Co więcej, część z uczestników badania miała celowo podawać złe odpowiedzi. Okazało się, iż aż 75% osób popełniło przynajmniej jeden błąd, a uczestnicy udzielali adekwatnych odpowiedzi w zaledwie 63,2% prób.
Skoro badanie S. Ascha w dość prosty sposób pokazało nam, iż ludzie są skłonni zachowywać się tak jak inni nic dziwnego, iż mamy problem z fake newsami. Szczególnie iż wielu uczestników twierdziło potem, iż wiedziało, iż udziela błędnej odpowiedzi, ale nie chciało sprzeciwić się grupie!
Nie możemy ignorować wpływu społecznego na bezrefleksyjne udostępnianie treści w internecie. Zwłaszcza iż jak wynika z cytowanego wcześniej raportu NASK, aż 29,4% badanych ufa informacjom, których autorem jest osoba, której ufają. Natomiast aż 28,6% respondentów wystarczy fakt, iż publikuje ją osoba, którą znają!
Fake newsy robią nam krzywdę
Według NASK 56% badanych w ciągu ostatnich sześciu miesięcy spotkało się z informacjami, które ich zdaniem były zmanipulowane lub sfałszowane. Jednocześnie aż 67% twierdzi, iż w ostatnim półroczu nie polubiło ani nie udostępniło fake newsa.
Te liczby brzmią optymistycznie, ale takie nie są. Szersze spojrzenie na wyniki raportu, uwzględniające to, iż badani mają problem z rozpoznawaniem dezinformacji, może świadczyć o tym, iż po prostu nie wiedzieli, iż udostępniają fake newsa.
Problem dezinformacji jest znacznie poważniejszy, niż może się wydawać. Anne Britt z wydziału psychologii Northem Illinois University, w artykule „A Reasoned Approach to Dealing With Fake News” zauważa, iż czytanie fałszywych informacji wpływa na nasze procesy poznawcze, powodując zmiany w postrzeganiu rzeczywistości. Jako przykłady podaje: „zwykłe powtarzanie informacji może zwiększyć zaufanie do jej postrzeganej prawdziwości; początkowo błędne informacje pozostają dostępne i mogą przez cały czas wywierać wpływ pomimo poznania poprawionych informacji; jesteśmy bardziej skłonni do przyjęcia informacji, które są zgodne z naszymi przekonaniami”. Tak, już samo przeczytanie fake newsów może sprawić, iż zmienimy swoje zachowanie!
„Ludzie najbardziej podatni na fake news mogą przeceniać to, ile wiedzą na dany temat” – zauważa Gonçalves de Sá, która zamierza przyjrzeć się zjawisku szerzenia dezinformacji na ogromną skalę.
Dlaczego ludzie udostępniają fake newsy – nowe badania
Maria Joana Gonçalves de Sá, stypendystka Europejskiej Rady ds. Badań Naukowychm postanowiła sprawdzićm jak rozprzestrzeniają się fake newsy. Efektem jej badań ma być konkretne narzędzie do audytu wyszukiwarek internetowych w celu wykrywania dezinformacji w czasie rzeczywistym.
Intuicyjnie zakładamy, iż ludzie nie są skłonni do udostępniania fałszywych informacji. Jednak z badań NASK wynika, iż 7,9% użytkowników internetu celowo rozsyła dezinformację. Dlaczego to robią? Kim są?
„To jest coś, co mnie głęboko obchodzi” – wyjaśnia Joana Gonçalves de Sá. Projekt FARE skupia się na akcie udostępniania treści niż na samej dezinformacji. „Udostępnianie fake newsów oferuje świetne 'laboratorium’ do badania tego, jak myślimy i zachowujemy się” – wyjaśnia Gonçalves de Sá. „Zasadniczo używamy dezinformacji jak szalki Petriego: jaki rodzaj uprzedzeń lub kontekstów sprawia, iż ludzie są bardziej skłonni uwierzyć w nieprawdziwy post? Które tematy i okoliczności mogą być bardziej polaryzujące? Chodzi o to, aby zbadać, jak ludzie podejmują decyzje, próbując zrozumieć kontekst i ich indywidualne cechy razem.”
Żyjemy w bańkach
Znaczenie bańki informacyjnej wyjaśniałam w artykule „Mój internet jest lepszy niż twój. Czym jest bańka informacyjna i jak działa algorytm Instagrama? Sprawdzamy!”. Wyjaśnia to też Gonçalves de Sá: „Wiemy, iż nasza historia przeglądania wpływa na reklamy, które widzimy w wyszukiwarkach lub na platformach mediów społecznościowych. (…) Za każdym razem, gdy użytkownik odwiedza stronę o niskiej wiarygodności, umieszczane są pliki cookie. Pliki cookie mogą być wykorzystywane przez wyszukiwarki i wpływać na przyszłe wyniki zapytań. (…) Użytkownicy mogą zostać podświadomie uwięzieni w bańce informacyjnej. To prowadzi ich do uwierzenia w pewne informacje. W ten sposób sieci społecznościowe, a zwłaszcza logika algorytmiczna platform, są podatne na inicjowanie serii ludzkich uprzedzeń poznawczych: pewnych skłonności za lub przeciw idei, obiektowi lub osobie, potencjalnie skutkujących nierównościami społecznymi i polaryzacją”.
Nie tylko bańki informacyjne ograniczają naszą zdolność do rozpoznawania fake newsów. Jest to szereg mechanizmów psychologicznych (jak choćby wspomniany wcześniej wpływ społeczny), ale też zwykłe… zmęczenie. Spowodowane w dużej mierze stresem informacyjnym.
Stres informacyjny pozornie wynika z lenistwa, ale jest dużo bardziej złożony. „Miałeś długi dzień. Ile energii pozostało ci jeszcze na krytyczne myślenie o informacjach, na które jesteś narażony?” – pyta retorycznie Gonçalves de Sá.
Dezinformacja jak pandemia
Grupa badawcza Marii Joany Gonçalves de Sá przygotowuje imponujący zestaw danych. Zamierza wykorzystać go do stworzenia aplikacji rozpoznającej dezinformację w czasie rzeczywistym. Zbiory danych mają zawierać ponad 10 tysięcy wiadomości, tysiące profili użytkowników Twittera, wyniki ankiet, posty w mediach społecznościowych, ślady cyfrowe i wiele więcej. Na ich podstawie algorytm będzie śledzić deiznformację, tak jak ma to miejsce w modelach epidemiologicznych. Jeszcze kilka lat temu takie badania byłyby bardzo czasochłonne albo wręcz niemożliwe. Rozwój Big Data, uczenie maszynowe i coraz szybsze przetwarzanie danych sprawiają, iż może w końcu dowiemy się, jak walczyć z fake newsami.
FARE_AUDIT to narzędzie, które ma wykrywać i monitorować los dezinformacji w czasie rzeczywistym. Dezinformacji poruszającej się niczym wirus – od człowieka do człowieka. Atakującej tych, którzy są bardziej na nią podatni i zostającej w podświadomości osób, które „tylko” ją przeczytały.
„Rozprzestrzenianie się fake newsów trudno powstrzymać” – zauważa Gonçalves de Sá. „Jednakże, poprzez zrozumienie podatności jednostek w różnych kontekstach oraz roli platform internetowych, możemy spróbować wyróżnić czynniki podżegające. I nauczyć się, jak zminimalizować ekspozycję jednostek na fake news”. Z niecierpliwością czekamy na wyniki badań.
(Redakcja: Niniejszy tekst powstał 26.02.2023)