Dzisiaj, 18 maja 2023, obchodzimy kolejny Światowy Dzień Świadomości Dostępności (ang. Global Accessibility Awareness Day). Z tej okazji naszła mnie krótka refleksja o tym, jak postrzegana jest dostępność.
Gdyby zapytać przypadkową osobę webdeveloperską o to, czym jest dostępność, to jest duża szansa uzyskania odpowiedzi, iż to dostosowanie strony tak, aby mogły z niej korzystać także osoby z niepełnosprawnościami. To prawda. Prawdopodobnie można by też usłyszeć o standardzie WCAG. I to też jak najbardziej prawda. Problem polega na tym, iż nie cała prawda.
Bo dostępność bardzo trudno zamknąć w obiektywnie weryfikowalny standard. Jasne, strona zgodna z WCAG ma zdecydowanie większe szanse być faktycznie dostępna, ale choćby wprowadzenie do tego standardu zaznacza, że
Chociaż wytyczne poruszają szereg zagadnień, nie jest możliwe, aby odpowiadały szczegółowo na potrzeby wszystkich możliwych rodzajów, stopni niepełnosprawności, czy też niepełnosprawności złożonych.
WCAG to przede wszystkim zbiór dobrych, sprawdzonych w boju praktyk, których przestrzeganie pozwoli stworzyć podstawy dostępnego rozwiązania. Ale bardzo często, by stworzyć faktycznie dostępne rozwiązanie, trzeba pochylić się także nad innymi kwestiami – często takimi, które wcale nie są oczywiste.
Cofnijmy się nieco i spójrzmy, jak w ogóle definiowana jest dostępność. Bardzo ładną definicję znaleźć można na angielskiej Wiki:
Web accessibility, or eAccessibility,[1] is the inclusive practice of ensuring there are no barriers that prevent interaction with, or access to, websites on the World Wide Web by people with physical disabilities, situational disabilities, and socio-economic restrictions on bandwidth and speed.
[Dostępność stron WWW lub eDostępność to inkluzywna praktyka zapewniająca brak barier w dostępie i interakcji ze stronami WWW przez osoby z niepełnosprawnościami trwałymi i sytuacyjnymi oraz osoby z ograniczeniami socjo-ekonomicznymi dotyczącymi transferu i prędkości łącza.]
W tej definicji pojawia się aspekt, którego zwykle nie łączy się z dostępnością: ograniczenia transferu i prędkości łącza. Innymi słowy – za dostępność uznać można także kwestie związane z wydajnością stron internetowych. Zwłaszcza, iż Sieć to nie tylko szerokopasmowe łącza. W chwili, gdy każdy bajt słono kosztuje, rozmiar strony zaczyna ograniczać dostęp do niej w bardzo podobny sposób co niedostosowanie do osób z niepełnosprawnościami. I to wyłącznie od autora strony zależeć będzie, czy zapewni dostępność takim osobom, np. poprzez ograniczenie ilości wczytywanego JavaScriptu czy skorzystanie z dobrych praktyk (jak np. Web Vitals).
Warto przy tym zauważyć, iż WCAG nigdzie nie wspomina o wydajności. Stąd też ograniczenie się wyłącznie do spełniania wymagań standardu niekoniecznie uchroni nas przed odcięciem dostępu sporej liczbie użytkowników. I właśnie dlatego warto regularnie sprzątać pod metaforycznym łóżkiem naszej strony – bo możemy znaleźć problemy z dostępnością w naprawdę nieoczekiwanych miejscach.