Pamiętam, jak na początku studiów jeden z wykładowców powiedział coś, co zostało mi w głowie na lata: „Dzień bez napisanego programu to dzień stracony”.
Brzmi może ostro, ale wiesz co? To jedna z najlepszych rad, jakie dostałem.
Dlaczego codzienność ma takie znaczenie?
Programowanie to trochę jak jazda na rowerze – gdy robisz sobie dłuższą przerwę, tracisz ten „flow”. Wracasz do komputera po tygodniu i nagle składnia, która wydawała się naturalna, robi się dziwna.
Miałem sytuacje, iż nie miałem dostępu do komputera, a mimo to pisałem kawałki kodu na kartce. IFy, pętle, proste algorytmy. Bo chodziło o utrzymanie tego rytmu myślenia.
Co znaczy „napisany kod”?
Nie mówię o wielkich projektach. Czasem to może być:
- Prosty program, który odwzorowuje sytuację z danego dnia
- Rozwiązanie zadania z kursu
- Eksperyment z funkcją, o której właśnie czytałeś
- Nawet pseudokod na kartce, gdy nie masz komputera
Liczy się regularność, nie wielkość.
Zadania z kursu to nie opcja
Będzie ich dużo. Bardzo dużo.
Pamiętam naukę matematyki – jedno zagadnienie, 50 zadań. Czułem, iż dopiero po przerobeniu wszystkich mogę powiedzieć „teraz to umiem”. Z programowaniem jest tak samo.
Nie przeskakuj do kolejnych lekcji, jeżeli nie wykonałeś zadań z poprzednich. To jak budowanie domu bez fundamentów.
Praktyczny plan działania
- Codziennie napisz choć linijkę kodu – choćby w telefonie, w notatniku
- Wykonuj wszystkie zadania z kursu – bez wyjątków
- Eksperymentuj – zmień coś w przykładzie, zobacz co się stanie
- Trzymaj notatnik – na pomysły, kawałki kodu, obserwacje
Dlaczego to działa?
Bez praktyki nie ma kokosów. Mogę Ci opowiedzieć o programowaniu przez godziny, ale dopiero gdy sam zaczniesz pisać kod, wszystko zacznie się układać w logiczną całość.
To nie jest kwestia talentu – to kwestia konsekwencji.
Pamiętaj: każde napisane zadanie to krok do przodu. Każdy dzień bez kodu to krok w tył. Wybór należy do Ciebie.