
Brytyjczycy ujawnili nową, pełnowymiarową makietę Tempesta, myśliwca szóstej generacji, który ma zmienić reguły gry w powietrzu. To pierwszy tak ambitny projekt brytyjskiego przemysłu lotniczego od ponad czterech dekad. Pierwsze egzemplarze mają trafić do służby w 2035 r., ale już teraz wzbudzają respekt, rozmiarem, technologią i zasięgiem.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to jego wielkość. Makieta wystawiona w hali zakładów BAE Systems w Warton pod Preston zajmuje niemal całe pomieszczenie. I choć końcowa forma samolotu może się jeszcze nieco zmienić, to jego rozmiar już teraz jest zbliżony do wersji produkcyjnej. Maszyna będzie miała ponad 19 m długości. Dla porównania F-35 ma nieco ponad 15 m.
Tempest jest ogromny. I to nie przypadek
Po co taki kolos? Odpowiedź jest prosta, większy kadłub oznacza większe zbiorniki paliwa, a to z kolei przekłada się na znacznie większy zasięg operacyjny i możliwość przenoszenia potężniejszych ładunków bojowych.
Współczesne konflikty zbrojne to nie starcia pod nosem, ale działania prowadzone na tysiące kilometrów od bazy. Tempest ma być odpowiedzią na te realia, maszyną zdolną przelecieć nad Europą, wkroczyć głęboko w przestrzeń wroga, uderzyć i wrócić bez potrzeby tankowania w powietrzu. Co więcej, broń będzie ukryta wewnątrz kadłuba, co poprawi jego adekwatności stealth i utrudni wykrycie przez radary.
Brytyjska odpowiedź na Rosję i Chiny
Jeśli kiedykolwiek doszłoby do konfliktu z Rosją lub Chinami, Tempest ma być pierwszą linią uderzeniową. Dzięki ogromnemu zasięgowi, według nieoficjalnych informacji choćby 2,000 mil (ok. 3,200 km), myśliwiec mógłby wystartować z Wielkiej Brytanii, dolecieć w rejon Moskwy, zniszczyć cele naziemne i wrócić do bazy bez tankowania. To absolutny przełom, jeżeli porównamy go do obecnych maszyn RAF-u.

Dla porównania Eurofighter Typhoon, który w tej chwili stanowi trzon brytyjskiego lotnictwa, ma zasięg bojowy zaledwie ok. 860 mil (1,380 km). Jeszcze krócej może latać F-35A, tylko 680 mil (1,100 km). Oznacza to, iż dzisiejsze myśliwce nie są w stanie dolecieć nad terytorium Rosji bez wsparcia latających cystern, które z kolei same są bardzo podatne na atak.
Tempest ma być niezależny, nie tylko dzięki paliwu, ale też dzięki technologii. Inżynierowie z BAE Systems sugerują, iż maszyna może być w stanie przebyć Atlantyk bez tankowania, co dotąd nie udało się żadnemu myśliwcowi RAF-u. Dla wojska to ogromna różnica operacyjna i strategiczna.
Cichy zabójca z cyfrowym mózgiem
Tempest nie będzie tylko kolejnym myśliwcem. To maszyna naszpikowana elektroniką nowej generacji. Ma działać w pełnym spektrum, nie tylko jako klasyczny samolot bojowy, ale też jako mobilne centrum dowodzenia, zdolne do współpracy z dronami, innymi myśliwcami, siłami lądowymi i satelitami.
W praktyce oznacza to, iż Tempest będzie mógł nie tylko prowadzić walkę, ale też koordynować działania całej grupy bojowej, przekazując dane w czasie rzeczywistym.
W sytuacjach, gdy łączność z bazą może zostać zakłócona, na przykład głęboko nad terytorium wroga, taka autonomia i zdolność operowania w izolacji staje się kluczowa. Projektanci podkreślają, iż myśliwiec będzie działał jak latający komputer bojowy, ze sztuczną inteligencją wspierającą pilota, systemami predykcyjnymi i możliwościami szyfrowanej komunikacji z innymi jednostkami.
Będzie stealth, ale nie kosztem skuteczności
Tempest ma być niewidzialny, dosłownie i w przenośni. Zewnętrzna konstrukcja będzie zoptymalizowana pod kątem jak najmniejszej widoczności dla radarów. jednak sama „niewidzialność” to za mało. jeżeli myśliwiec musi korzystać z tankowania w powietrzu, przeciwnik może po prostu zniszczyć tankowiec i po misji.
Nowy brytyjski samolot ma działać inaczej, cicho, głęboko i samodzielnie. Dlatego projektanci stawiają nie tylko na stealth, ale też na szybkość, manewrowość, łączność i autonomię. Tempest będzie miał wszystko, czego potrzeba, by przetrwać na nowoczesnym polu walki, od silników o zmiennej geometrii po sensor fusion, czyli łączenie danych z wielu źródeł w czasie rzeczywistym.
Więcej na Spider’s Web:
Brytyjski przemysł w natarciu
Samolot powstaje w ramach międzynarodowego programu Global Combat Air Programme (GCAP), wspólnie z Japonią i Włochami. Tempest to nie tylko projekt militarny, ale też gigantyczne przedsięwzięcie gospodarcze. W projekt zaangażowanych jest ponad 2500 inżynierów. To pierwszy od 40 lat tak zaawansowany myśliwiec projektowany w całości w Wielkiej Brytanii, poprzednim był Tornado.
Dzięki stosowaniu zaawansowanych nowych rozwiązań i technologii cyfrowej produkcji, takich jak druk 3D, kobotyka, cyfrowe bliźniaki, inżynieria systemów oparta na modelach i symulacja wirtualna, inżynierowie BAE Systems stoją na czele rewolucji w projektowaniu i produkcji samolotów.
Piloci testowi z BAE Systems, Rolls-Royce’a i Królewskich Sił Powietrznych (RAF) wylatali już ponad 300 godzin na specjalnie zaprojektowanym symulatorze Combat Air Flying Demonstrator i to pomimo, iż samolot jeszcze nie istnieje! Dzięki symulowanym próbom w locie, piloci i inżynierowie mogą gwałtownie ocenić systemy sterowania podczas bardziej złożonych manewrów, rejestrując najważniejsze dane dotyczące zachowania i osiągów samolotu na lata przed jego pierwszym lotem.
Współpraca z Japonią i Włochami daje szansę na wspólne finansowanie, rozwój i eksport. Samolot ma wejść do służby do połowy lat 30. XXI wieku, a jego testy rozpoczną się najpóźniej na początku przyszłej dekady. To oznacza, iż już za kilka lat na brytyjskim niebie zobaczymy prototyp przyszłości.
W czasach, gdy napięcia geopolityczne rosną, a wojna toczy się nie tylko na froncie, ale też w cyberprzestrzeni i kosmosie, nowoczesny, autonomiczny, naddźwiękowy myśliwiec może być tym, co zdecyduje o przewadze. Tempest nie będzie tani, jego cena może przekroczyć 150 mln funtów za sztukę, ale w zamian oferuje coś więcej niż tylko siłę ognia.