Dyskryminacja to realny problem. IT wcale nie jest lepsze niż inne branże. Chociaż dużo się przez ostatnie 10 lat zmieniło, to w wielu miejscach seksizm ma się świetnie. Czy specjalne traktowanie kobiet, przyjmowanie na ulgowych warunkach, czy wyrównywanie praw poprzez pozytywną dyskryminację pomoże? Moim zdaniem wyleje tylko dziecko z kąpielą. Po raz kolejny „Why" jest szlachetne, ale realizacja już słabiutka. Jak zatem można zmienić branżę na lepsze? I czy to w ogóle możliwe?
Czy IT w ogóle potrzebuje więcej kobiet?
Nasza branża na pewno potrzebuje więcej różnorodności. Światopoglądowej i talentowej. Szczerze mówiąc denerwują mnie argumenty w stylu „kobiety są bardziej empatyczne", „kobiety się lepiej komunikują", „kobietom łatwiej pracować z ludźmi". Płeć nie jest tutaj odpowiedzią, różnorodność jest. Ta różnorodność, która mieszka między uszami, nie między nogami. Często pewnie będzie przybierać postać płci, ale używając takich argumentów wpadamy z jednych stereotypów w inne. IT potrzebuje więcej „pluszu", więcej współpracy i dobrej komunikacji, a mniej ideologicznych dyskusji (na przykład o wyższości programistów jednej technologii nad innymi). jeżeli zadbamy o to, żeby nasze zespoły były inkluzywne, przyjazne i merytoryczne, nie będzie trzeba nikogo namawiać do pracy w branży. pozostało trochę pracy przed nami, ale na podstawie mojej ścieżki zawodowej zachowuję optymizm, bo większość moich zespołów właśnie taka była.
Specjalne traktowanie buduje obraz kobiety słabej i wymagającej opieki. Wszystkie dziewczyny, z którymi pracowałam w IT były świetnymi specjalistkami. Być może dlatego, iż musiały „udowodnić" swoje, żeby dotrzeć do miejsca, w którym są. Ale nie widzę powodu, żeby dawać im bonusowe punkty. Na Instagramie też wiele kobiet z branży pisało do mnie „nie chcę specjalnych warunków". Ja czuję to samo. Przez wciskanie kobiet do projektów i na konferencje, umacnia się podział na seniorów i juniorki. Poza tym wiele osób sceptycznie reaguje na koleżanki w zespole, i doszukuje się u nich braków w kompetencjach. Z perspektywy osób, które dostają fory takie rozwiązania też mają wiele minusów. Na przykład syndrom oszusta, który i tak często nam towarzyszy w IT. Jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz. Jak napisał ktoś na instagramie „z kółkami pomocniczymi nie da się wygrać Tour de France". Ulgowe traktowanie i ciągłe wyręczanie przez bardziej doświadczonych kolegów to właśnie taka jazda z kółeczkami pomocniczymi. Dobrze jest z nimi zacząć, ale przychodzi w końcu ten przerażający moment „prawdziwej" samodzielnej jazdy na rowerze.
Fastline czy inkubator?
Bardzo drażliwym tematem są ostatnio konferencje branżowe. Tutaj panuje dziki zachód, każdy ma zupełnie inne podejście. Jedni wystawiają Call for Papers i nie ma dla nich znaczenia kto się zgłosi. Inni zachęcają kobiety do wysyłania zgłoszeń, ale później traktują je tak samo jak wszystkich. Jeszcze inni upychają kobiety gdzie się da, żeby nie zostać ofiarą łowców niezrównoważonych imprez (ci łowcy notabene oferują za grube pieniądze konsultacje organizatorom zaraz po tym jak spalą ich na stosie). W moich oczach najlepsze podejście to to drugie. Sama kilkukrotnie zostałam „wyciągnięta za uszy" i zachęcona do zgłoszenia się na konferencję przez Michała, Marcina, Kubę i kilka innych osób. Czy zawsze się dostawałam? Niekoniecznie. Pamiętam kiedy Boiling Frogs i Programistok odrzuciły moje podania. Wtedy byłam bardzo zawiedziona, ale po czasie dotarło do mnie, iż to najlepszy prezent jaki mogli mi zrobić! Moje prezentacje nie były wystarczająco dobre, więc wzięłam się do roboty. Zawsze chciałam być doceniana za owoce mojej pracy, a nie za jakąś cechę którą mam.
Czy działania takich organizacji jak Geek Girls Carrots czy Woman in Technology nie mają sensu? Ależ mają! Sama działałam w GGC przez dwa lata i widziałam wiele razy jak wystarczyły jedne warsztaty, jedna rozmowa i dziewczyny dostawały skrzydeł, zaczynały szukać pracy, szły na rozmowy. Dzisiaj spotykam moje „absolwentki" na konferencjach branżowych, z jedną choćby pracowałam. Jest jednak pewne zagrożenie. Uczestniczenie w imprezach skierowanych głównie do kobiet to przebywanie w inkubatorze. Wiele osób potrzebuje tego kroku, ale nie można tam zostać za długo. Założyciele startupów często zaczynają od inkubatorów, a potem usamodzielniają się i idą w świat. Podobnie powinno być z każdą osobą, która dostaje nieco specjalnego traktowania. To nie może trwać zbyt długo. Z żalem obserwowałam kiedy na warsztatach GGC pojawiały się w kółko te same twarze. IT potrzebuje kobiet, ale nie zamkniętych w silosach, tylko pracujących w projektach, zdobywających kompetencje w boju i biorące udział w technicznych dyskusjach. Tylko wtedy mamy szansę zmienić cokolwiek w światopoglądzie sceptyków i wprowadzić realną zmianę.
Jeśli nie fastline to co?
Przeprowadziłam ostatnio na Instagramie „badania", czyli po prostu zapytałam moją społeczność co sądzą na ten temat. Kilka osób napisało mi, iż dawanie kobietom forów nie jest może rozwiązaniem idealnym, ale lepszym niż żadne. Dla mnie wszystkie działania "od linijki", czyli z góry narzucone normy prędzej czy później się zemszczą. Korporacje bardzo pragną takich rozwiązań, bo wrzucają odpowiednie KPIe i sprawa jest załatwiona. Niestety dobre rozwiązania nie są wcale takie proste. To wszystko jest grą liczb. jeżeli chcemy więcej speakerek na konferencjach to musi być więcej zgłoszeń od kobiet. jeżeli chcemy więcej programistek w zespole, więcej kandydatek musi złożyć podanie. Dziewczyny chętniej zgłaszają się tam gdzie już są inne kobiety. Kiedy organizowałam konferencje czy kursy online, zgłaszało się statystycznie kilka razy więcej kobiet, niż do stuprocentowo męskich zespołów. Kiedy będziemy mieć na świeczniku więcej liderek i specjalistek, dziewczyny będą chętniej iść w ich ślady.
Sama pokazuję sporo ekspertek podczas moich webinarów. Nie mam żadnej tabelki, w której wyznaczam sobie benchmark, po prostu znam zarówno świetne specjalistki jak i świetnych specjalistów i w miarę możliwości realizuję z nimi projekty. Widzę, iż to dobrze działa. Kiedyś dostałam taką wiadomość na LinkedIn, iż 4 na 5 książek o kobietach w IT jest o dyskryminacji. Nikogo nie obchodzą specjalistki. To nie jest dobra droga. Zaufanie w branży i prawdziwe zmiany osiągniemy tylko przez pracę u podstaw. Ja to robię przez działanie, pokazywanie innych specjalistek, mentoring czy „wypychanie" dziewczyn na scenę, do pisania blogów i realizowania projektów. Ale każdy jest w innym miejscu, ma inne moce i inne możliwości. Każdy musi sobie zadać pytanie co może zrobić, żeby IT było bardziej przyjazne i różnorodne. A potem zacząć to robić.
Moim zdaniem
Czy ten wpis jest subiektywny? Bardzo. Ciężko jest obiektywnie wypowiadać się na temat kobiet w IT będąc... kobietą w IT. Zwłaszcza, jeżeli pierwszy raz z dyskryminacją zetknęłam się na studiach. Rodzice nigdy nie mówili mi, iż do czegoś się nadaję, a do czegoś nie. Na mat-infie w liceum miałam prawie tyle samo dziewczyn co chłopaków. Dopiero niektórzy profesorowie na studiach traktowali mnie w dziwny sposób. Swojej pierwszej programistycznej pracy szukałam z amerykańskim dyplomem w kieszeni. Nie jestem reprezentatywną próbą. Pracuję jednak w tej branży od kilkunastu lat, odbyłam niezliczone dyskusje na ten temat. Kiedy działałam w GGC chodziłam na spotkania wrocławskiego JUGa i konferencje świata JVM. To była prawdziwa szkoła dyplomacji i słuchania tego co mają do powiedzenia dwie (często skrajnie przeciwne) strony.
Ostatnio byłam mentorką podczas hackathonu Geek Girls Carrots. Na początku byłam do niego nastawiona sceptycznie, bo wolę angażować się w imprezy „dla wszystkich". Uczestniczki nauczyły mnie jednak bardzo dużo i otworzyły głowę na nowe idee i wyzwania. Zobaczyłam, iż problemy istnieją, choćby jeżeli mnie nie dotyczą. Kobiety często boją się zmian, mają problem z pewnością siebie i są przerażone na myśl o negocjacjach. Ten pierwszy krok, to popchnięcie we adekwatną stronę jest często potrzebne. Najbardziej zapadł mi w pamięć komentarz pod jednym z postów na LinkedIn. Jedna uczestniczka napisała, iż to była świetna impreza i od dzisiaj już zawsze będzie brać udział w hackathonach GGC. Mentorka odpowiedziała „Ty buduj tę apkę i ruszaj z nią w świat, a nie chodź na kolejne hackathony" i to jest dokładnie ta zmiana, której potrzebujemy.