Nie tak dawno jak w sobotę byłem na TweetUpie na Stadionie Narodowym. Wrażenia? Było hmm…jak to na konferencji o Social Media. Specjaliści opowiedzą Ci o tym, iż jak wrzucisz post na Fejsbunia ok. 19 i będzie on śmieszny to będziesz miał więcej lajków niż o 7 rano. Na pierwszej konferencji choćby ciekawie tego posłuchać, ale na kolejnych myślisz już tylko: “no nie, ile można o tym samym…”
Była jednak tam jedna perełka, dla której warto było przyjść. Artur Jabłoński opowiadał o czymś, co od kilku dni siedzi mi w głowie. Nie ukrywam, iż to co napiszę za chwilę to meritum jego prezentacji z dodatkiem mojego komentarza. Więc tak. Będę zżynał na potęgę. Ale chyba myśli nie są jeszcze opatentowane?
Dzisiejszy Internet wygląda tak, iż z każdej strony jesteśmy otoczeni przez algorytmy. Nie, nie…nie próbuję tutaj zbudować spiskowej teorii dziejów. Chodzi mi o coś znacznie prostszego. o ile korzystasz ze Spotify to wiesz, iż jego algorytmy badają Twój gust muzyczny i proponują Ci muzykę, która najbardziej Ci się spodoba. Podobnie działa Facebook, Google i wiele innych miejsc w Internecie. Pomyślisz sobie: No ok, ale w czym problem? Ktoś inny troszczy się o to, żebym dostawał codziennie treści, które mi się spodobają.
I tu właśnie jest pies pogrzebany. Dostajesz tylko i wyłącznie treści, które się Tobie podobają. Są zgodne z Twoim światopoglądem, ale w żaden sposób go nie poszerzają. I to jest problem! Zanim się obejrzysz zostajesz zamknięty w bańce informacyjnej.
Pierwszy raz natknąłem się na to w rozmowie ze znajomą, która nie mogła się nadziwić temu, iż wszędzie na Facebooku widzi tylko lewicowo-anarchistyczne treści. Stwierdziłem wtedy, iż chyba czyta innego Facebooka, bo u mnie przewijają się głównie prawicowe przez co wydaje mi się, iż świat idzie w tę stronę.
Myśląc o tej rozmowie uświadomiłem sobie, iż dałem się zamknąć w bańce. Docierają do mnie w przeważającej większości informacje, które akceptuje. Wszystkie inne są odrzucane przez mój mózg, a wszechobecne algorytmy jeszcze ten proces napędzają.
Ale czy mój jeden mały lajk ma aż takie znaczenie? Otóż tak! Mogę to pokazać choćby na przykładzie mojego bloga. Post 7 sposobów na wkurzenie programisty, który polubiło 8 osób, Facebook łaskawie wyświetlił 6 120 osobom. Weźmy inny post: Dlaczego Twitter jest lepszy od Facebooka?. Został on doceniony tylko przez 2 osoby, a w związku z tym Facebook wyświetlił go jedynie 228 osobom.
Różnica jest olbrzymia, a to przecież tylko 6 kliknięć. Wiadomo, iż nie wszystkie osoby, które zobaczą post klikną w niego. W przypadku rekordowego postu liczba wejść to ledwie 10% wyświetleń, ale pomyśl co byłoby gdyby tytuł był inny. Jestem prawie pewien, iż mógłbym ściągnąć tu tysiące ludzi, o ile tylko tytuł posta zmienił na: “Patrzcie! Koleś tłucze murzyna krzesłem na środku Marszałkowskiej”. I to jest właśnie najstraszniejsze…
Nagłówki, pokroju tego, który przytoczyłem w poprzednim akapicie pojawiają się non stop w Internecie. A my – jak te baranki – klikamy w nie i tym samym pozwalamy tym “treściom” rozlewać się po świecie. Niestety na nagłówkach się nie kończy. Jako, iż każde kliknięcie można przeliczyć na pieniądze, to w Internecie jest coraz więcej treści, które prowokują te kliknięcia. W imię zwiększenia zasobności swojego portfela dziennikarze antagonizują ludzi. Straszą jedne religie drugimi i na odwrót. Nie dziwię się ludziom, iż boją się imigrantów. Boją się tego, czego nie znają. Brzydzą mnie natomiast media, które zamiast walczyć z ignorancją to jeszcze podlewają ją skrajnymi emocjami.
Żyjemy w czasach, gdzie dosłownie KAŻDĄ tezę da się potwierdzić artykułem, obrazkiem lub filmem znalezionym w Internecie. Media bezlitośnie to wykorzystują. Przykład? Ależ proszę bardzo…
Film numer 1 – z portalu Pikio.pl
(film ten został już podmieniony, ale znajdował się dokładnie tutaj: http://pikio.pl/hit-sieci-pajacowal-przed-straznikiem-zostal-przez-niego-znokautowany-video/)
Po obejrzeniu tego filmu mało kto polubi tego czarnoskórego młodzieńca. Można wręcz pomyśleć: „należało mu się”. Tymczasem jaka jest prawda?
Film numer 2 – tym razem pełna wersja
Prawda jest taka, iż to tylko wkrętka dwóch kumpli. Zauważ, iż kiedy oglądasz pierwszy film nie zauważasz tego, iż strażnik jest bez broni i generalnie coś z nim nie tak. Tym bardziej nie zauważysz tego czytając artykuł pożal-się-boże-dziennikarza, który ma za zadanie podsycić jeszcze bardziej Twoje emocje.
Kończąc już ten przydługi wywód, chcę powtórzyć jeszcze raz. Jesteś odpowiedzialny za to w co klikasz! Każdy Twój lajk ma znaczenie. Zarówno dla Ciebie – algorytmy dostarczą Ci tylko i wyłącznie takie treści jakie polubisz, ale też dla innych – czym więcej kliknięć tym post według algorytmu jest bardziej wartościowy.
PS
Temat na czasie to uchodźcy. o ile istnieje jeden blog w Internecie, który warto czytać to jest to blog Konrada Kruczkowskiego – Haloziemia. Autor, wraz Kubą Górnickim z Podróżniccy, jedzie dzisiaj do Budapesztu, aby przywieźć ziarno prawdy na temat sytuacji tam panującej. Naprawdę zachęcam do śledzenia.