Wraz z początkiem nowego roku, kampania prezydencka nabrała szybszego tempa. W przestrzeni publicznej zaczęły się także coraz częściej pojawiać różnego rodzaju komentarze pod adresem poszczególnych kandydatów. Nie ominęło to kandydata PiS na prezydenta i jednocześnie Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, Karola Nawrockiego.
Najpierw prof. Antoni Dudek w wywiadzie w PolsatNews nazwał Nawrockiego „bezwględnym” i jasno dał do zrozumienia, iż nie popiera tej kandydatury. Później do sprawy odniósł się prof. Andrzej Motyka z równie niepochlebną opinią na temat Prezesa IPN. Na poparcie swojego zdania podał kilka przykładów nadużyć, jakich miał się dopuścić Nawrocki w czasie pełnienia funkcji w IPN-ie.
Jednym z nich, które wywołało najwięcej emocji, była informacja, jakoby Karol Nawrocki miał zwolnić swoje trzy pracowniczki zaraz po tym jak na spotkaniu wszystkich osób pracujących powiedział, iż wszyscy świetnie zarabiają w IPN-ie. Pracowniczki działu lustracji miały się w tym momencie głośno roześmiać, co poskutkowało ich szybkim zwolnieniem. Co więcej, dwie z nich miały być samotnymi matkami.
W odpowiedzi na zarzuty prof. Motyki, Karol Nawrocki tłumaczył, iż Prezes IPN nie ma kompetencji zwalniania ani zatrudniania pracowników oraz pracowniczek różnych oddziałów w Polsce. Potwierdził to również Rafał Leśkiewicz, rzecznik prasowy IPN, w swoim wpisie na platformie X. Z formalnego punktu widzenia jest to prawda – za zatrudnianie i zwalnianie są odpowiedzialni poszczególni dyrektorzy oddziałów. Oni zaś podlegają bezpośrednio prezesowi IPN.
Mimo zapewnień, nie jest możliwe ustalenie czy na zwolnienie miał wpływ Karol Nawrocki i czy zwolnienie pracowniczek przez dyrektora oddziału odbyło się bez wiedzy lub pod naciskiem prezesa IPN.
nieweryfikowalne: Kwestia zwolnienia trzech pracowniczek w szczecińskim oddziale IPN nie jest możliwa do zweryfikowania, ze względu na brak wglądu w rzeczywisty przebieg wydarzeń.