Niektórzy twierdzą, iż internet już dawno przestał być miejscem dla ludzi, a jego przestrzeń wypełniły boty i sztuczna inteligencja. Teoria Martwego Internetu wywołuje pytania, gdzie kończy się ludzka obecność online, a zaczyna świat maszyn.
W ostatnich latach coraz częściej pojawia się poczucie, iż internet zmienia się w coś obcego — przestrzeń, w której ludzie stają się coraz mniej widoczni, a ich miejsce zajmują automatyczne konta, boty i generatywna sztuczna inteligencja.
Teoria znana jako „Teoria Martwego Internetu” (ang. Dead Internet Theory) zakłada, iż od około 2016–2017 roku ludzka aktywność online zaczęła być systematycznie zastępowana przez automatyzację. Nie jest to już tylko hipoteza — coraz wyraźniej widać, iż staje się to rzeczywistością.
Według danych firmy analitycznej Imperva z 2023 roku, automatyczny ruch internetowy — w tym boty i skrypty — odpowiadał za 49,6 proc. całego globalnego ruchu w sieci. W niektórych raportach wskazuje się już na ponad 50 proc. Nie oznacza to, iż ludzie zniknęli z internetu, ale pokazuje skalę automatyzacji i generatywnej treści, która zmienia sposób funkcjonowania przestrzeni online.
Co jest faktem — boty, AI i algorytmy
W miarę jak platformy takie jak X czy Facebook starają się ograniczać problem fałszywych kont i botów, analizy pokazują, iż to właśnie one stają się dominującą siłą w sieci. W raporcie z 2025 roku stwierdzono, iż „ruch automatyczny wyprzedził ruch generowany przez ludzi” i wynosił około 51 % całkowitego ruchu online.
Co więcej, generatywna AI — systemy tworzące teksty, obrazy, a choćby rozmowy — stała się powszechnym narzędziem w generowaniu treści online. Przewodniki dotyczące tego zagadnienia podkreślają, iż choć teoria Martwego Internetu nie jest w pełni potwierdzona, „część prawdy istnieje”, ponieważ „boty i AI zajmują coraz większy udział w tworzeniu treści”.
To zmienia perspektywę: treści, które wydają się być ludzkie — komentarze, artykuły, posty — mogą być przynajmniej częściowo generowane automatycznie lub manipulowane przez algorytmy.
Gdzie teoria się nagina
Nawet najzagorzalsi zwolennicy teorii Martwego Internetu muszą jednak zmierzyć się z faktami. Pomimo dużego udziału botów nie ma wystarczających dowodów, by twierdzić, iż ludzie zostali całkowicie zastąpieni przez maszyny. Popularne przekazy typu „każdy post to bot” czy „większość użytkowników to automaty” są nadinterpretacją danych.
Po drugie, choć boty generują znaczną część ruchu, ludzka aktywność wciąż kształtuje sieć. Dyskusje, opinie i twórczość pozostają obecne, a teoria Martwego Internetu często upraszcza złożoność funkcjonowania mediów społecznościowych i algorytmów do narracji spiskowej.
Wreszcie, znaczenie nie polega wyłącznie na ilości, ale na jakości. choćby jeżeli boty odpowiadają za połowę ruchu, nie oznacza to, iż połowa treści jest bezużyteczna czy całkowicie sztuczna. Chodzi raczej o zmianę dynamiki niż o absolutne liczby.
Dlaczego ma to znaczenie?
Rosnąca rola botów i AI w generowaniu treści ma istotne konsekwencje dla społeczeństwa cyfrowego. Algorytmy promują to, co angażuje — kliknięcia, lajki — a niekoniecznie to, co wartościowe. Może to prowadzić do dominacji powierzchownych, masowo generowanych treści kosztem głębokiej, ludzkiej interakcji.
Dla platform takich jak Facebook czy X oznacza to walkę nie tylko z klasycznymi botami spamowymi, ale także z automatyzacją generującą realistyczne treści — fałszywe posty, zmanipulowane dyskusje, treści viralowe oparte na AI.
Dla użytkowników i twórców treści wyzwanie polega na zwiększonej świadomości: sprawdzaniu źródeł postów, weryfikowaniu autentyczności kont i ocenie, czy treść wykazuje cechy ludzkiej kreatywności. Edukacja medialna i transparentność stają się kluczowe, zwłaszcza dla osób starszych. Według badań prowadzonych w Polsce, choć młodsze pokolenie Z potrafi rozpoznać treści generowane przez AI, starsze osoby mają z tym duże trudności. Wystarczy wejść na platformy zdominowane przez starszych użytkowników, takie jak Facebook, aby zauważyć, ile treści jest generowanych przez sztuczną inteligencję i jak łatwo starsze pokolenie pada ofiarą takich treści.
Między prawdą a przesadą
Dane pokazują jednoznacznie, iż boty i automatyzacja stają się centralnym elementem internetu. Ponad 45–50 % ruchu online może pochodzić nie od ludzi, ale od skryptów i algorytmów. Jednak teoria, iż „internet jest martwy”, „wszyscy są botami” czy „ludzie zniknęli”, jest nadinterpretacją.
Warto podchodzić do tego tematu krytycznie, rozróżniając ilość od jakości, obecność od dominacji oraz automatyzację od całkowitego zastąpienia człowieka. Rzeczywistość jest bardziej złożona — i właśnie w tej złożoności kryje się sedno zmian, które już obserwujemy.
Choć teoria Martwego Internetu na ten moment nie jest w pełni prawdziwa, nie zmienia to faktu, iż sztuczna inteligencja rozwija się w błyskawicznym tempie. Poziom treści tworzonych przez AI rośnie niezwykle szybko, a niektóre eksperymenty pokazują, jak daleko potrafi się posunąć.
Nawet niektórzy YouTuberzy testują modele AI na szeroką skalę — na razie w formie zabawy. Przykładowo, polski YouTuber Yoshi prowadził projekt, w którym przez miesiąc jego kanał był całkowicie prowadzony przez sztuczną inteligencję, a modele AI zastępowały jego osobę.
Taki eksperyment pokazuje, jak gwałtownie AI się rozprzestrzenia i ewoluuje — często szybciej, niż sami jesteśmy w stanie to zaadaptować. Oznacza to, iż wyzwania związane z automatyzacją treści online będą tylko rosnąć, a refleksja nad tym, jak zachować równowagę między ludzką a sztuczną aktywnością w sieci, staje się coraz pilniejsza.








