Chcesz się nauczyć programowania? Masz plan? Wyznaczony materiał? Dużo zapału? To świetnie! Jednak… jakoś tego zaplanowanego kursu nie zaczynasz. O co chodzi? Wiem! Brakuje Ci czasu! Ale czy na pewno? Przeczytaj tekst i się przekonaj!
Ile godzin trzeba poświęcić na naukę programowania?
To jedno z pytań, które dostaję od Was bardzo często. Ile godzin poświęcałam na naukę, gdy pracowałam na innym stanowisku. Ile w tygodniu, ile w weekendy. Ile, ile, ile. Wiem, liczby są ważne. Ale czy aż tak? Decyzja o zmianie branży i nauce programowania to nie jest coś, co dzieje się z dnia na dzień. Przynajmniej nie tak było w moim przypadku. Fakt, postanowiłam, iż chcę coś zmienić, ale nie czułam, iż to był przełom, to był raczej jakiś następny etap, do którego doszłam dość płynnie. Wraz z postępem nauki, programowanie mnie zwyczajnie zainteresowało. Chciałam uczyć się więcej, poznawać coś nowego. Jakoś nie skupiałam się nad tym, ile godzin poświęcam temu tygodniowo po pracy. A było tego sporo. Patrząc wstecz, myślę, iż średnio około dwóch godzin dziennie po pracy plus więcej w weekendy.
Do czego dążę? Do tego, iż czasem za bardzo skupiamy się na planowaniu. Pisałam o tym już w artykule Po prostu koduj. Robimy plany, chcemy się przygotować na każdą ewentualność. A tymczasem chodzi o rozpoczęcie kursu z podstaw HTML na codecademy (swoją drogą ten kurs bardzo polecam!). Nie zrozumcie mnie źle, sama jestem fanką planowania. Jednak często, gdy słyszę, iż ktoś opowiada o tym, iż chce się uczyć programowania, ale najpierw robi research. Pyta, ile czasu to zajmie, od czego zacząć, jakie są perspektywy. Research sam w sobie nie jest zły. Ale czy nie lepiej na początek sprawdzić, czy programowanie nam się w ogóle podoba i po prostu zrobić jakiś kurs? A potem dopiero szukać dalej.
Gdzie ucieka czas
W dobie wszędobylskiego internetu czas ucieka nam przez palce. Przychodzimy po pracy, chcemy sobie na chwilkę tylko sprawdzić Facebooka, a budzimy się dopiero po kilku godzinach scrollowania tablicy. A co z planami? Już dawno zapomniane! W swoich mailach do mnie piszecie, iż tak bardzo byście się chcieli zacząć uczyć, ale teraz inne obowiązki, dzieci, studia, praca… A może, by tak zacząć od 15 minut?
Jakiś czas temu doceniłam magię 15 minut i wiele ona u mnie zmieniła. Kiedyś podchodziłam do zadań zero-jedynkowo. Albo siadam do zadania i wykonuję je w całości, albo wcale nie siadam. Jestem systematyczna, więc nie miałam problemu z siadaniem do tych zadań, jednak rzeczywistość wiele weryfikuje. Miałam coraz więcej na głowie i nie mogłam już sobie zawsze pozwolić na siedzenie nad zadaniem 2 czy 3 godziny pod rząd. Czasem nie miałam na to zwyczajnie siły. I wtedy z pomocą przyszło mi rozbijanie zadań i magiczny kwadrans.
Załóżmy, iż chciałam sobie przerobić jakiś nowy materiał z JavaScript. Dajmy na to, Reduxa. Gdy spojrzycie do mojego tekstu z materiałami do nauki Reduxa, zobaczycie, iż jest ich całe mnóstwo. Nie byłoby możliwe ogarnąc ich za jednym posiedzeniem. A pewnie bym też wtedy z tego dużo nie wyniosła. Wystarczyło więc podzielić to na mniejsze porcje – artykuł na raz, potem jakiś kurs. Drugi krok to zmiana myślenia – nie myśleć, iż muszę ogarnąć Reduxa, ale iż mam przeczytać jeden artykuł i go zrozumieć. Czyli jedno zadanie na horyzoncie na raz.
To o co chodzi z tymi 15 minutami?
I teraz punkt kulminacyjny – nie czekaj, aż znajdziesz czas, by przeczytać cały ten artykuł albo przerobić kurs. Usiądź teraz i poświęć temu zagadnieniu 15 minut. Nie masz tyle? Ustaw sobie następnym razem timer, gdy siadasz “na chwilkę” do Facebooka albo przerzucasz kanały w TV. Nagle okaże się, iż czas się znalazł To samo tyczy się znajdowania czasu w bardziej ambitnych momentach. Masz pracę na cały etat, a wieczorem już coś zaplanowane? Może zostań w pracy 15 minut dłużej i wtedy przeczytaj fragment artykułu. Będziesz o krok do przodu, a 15 minut dla Ciebie adekwatnie zostanie niezauważone w perspektywie dnia.
Często potrzebujemy wiele czasu, by się za coś zabrać. Chodzimy wkoło zadania, wymyślamy sobie coraz to nowe rzeczy, które właśnie w tym momencie musimy zrobić. Zamiast po prostu zabrać się za to, co zaplanowaliśmy. Zasada 15 minut jest o tyle prosta, iż nie daje czasu w myślenie. Siadasz i coś robisz. Tylko przez kwadrans. A potem ruszasz do swoich zadań. Zapytacie pewnie, czy to ma sens w kwestii programowania, bo przecież trzeba coś zrozumieć, poćwiczyć, przetrawić, a nie wpaść i wypaść. To prawda, nie nauczycie się programowania tylko przez piętnastominutowe bloki. Ale one mogą Wam zapewnić kilka kroków do przodu. Często oglądam rano krótkie filmiki na youtube o jakichś zagadnieniach z JavaScript. Tylko oglądam. I nie raz wiedza z video obejrzanego rano przydała mi się w ciagu dnia. Coś tam mimochodem zapamiętałam, tu coś sprawdziłam i gotowe. Nasz umysł cały czas przetwarza dane, więc jest szansa, iż choćby 15 minut potrafi wiele zmienić, bo informacja już do mózgu trafia. I potem możemy z niej skorzystać.
Fenomen poranka
Miałam ostatnio etap testowania tzw. miracle morning. jeżeli nie wiecie, o co chodzi, odsyłam do oficjalnej strony oraz do książki Fenomen poranka autorstwa Hala Elroda. Z góry uprzedzam, iż książka jest napisana w bardzo “amerykański” sposób, więc dużo w niej hurraoptymizmu. Niemniej jednak, chciałam spróbować wdrożyć u mnie miracle morning. Bardziej chodziło mi o samą ideę niż naśladowanie kroków opisanych w książce. Wymyśliłam więc moją własną wersję z chwilą na medytację, czytanie, pisanie i jogę. Wytrzymałam półtora tygodnia. Było fajnie, ale wstawanie godzinę wcześniej ogromnie mnie męczyło. Chyba idea nie została przystosowana do osób, które potem pracują przez cały dzień, a po pracy są zaangażowane w dodatkowe projekty.
Jednak satysfakcja ze zrobienia czegoś już przed szóstą rano była naprawdę niezwykła. Postanowiłam to wykorzystać i po prostu wstawać o 15 minut wcześniej, aby poświęcić ten czas na naukę i bieżące sprawy związane z blogiem i warsztatami, które prowadzę. Efekty przerosły moje oczekiwania! Okazuje się, iż czasem planowałam na zadanie pół godziny, tymczasem rano zrobiłam je w kwadrans i już miałam z głowy. To samo z nauką, zaczęłam sobie rano robić na rozgrzewkę zadania na Codewars i idzie mi całkiem dobrze. Oczywiście, nie udaje mi się zwykle skończyć zadania w ten 15 minut, jednak co sobie potrenuję mózg, to moje. A do zadania wracam następnego dnia. Też na 15 minut.
Jak się skupić
Mam nadzieję, iż ten tekst zachęci Was do zaczynania czegoś, co planujecie nawet, gdy macie tylko 15 minut. Wiem, iż czasem mamy zbyt dużo rozpraszaczy. Chcielibyśmy usiąść i się skupić, ale ciągle coś nam przeszkadza. jeżeli opcja poranna nie jest dla Was (wtedy zwykle mamy mniej rozpraszaczy) to wspomóżmy się technologią. Ja od jakiegoś czasu mam wyłączoną tablicę na Facebooku dzięki wtyczce do Google Chrome o nazwie Newsfeed Eradicator. Zamiast tablicy widzę cytat dnia. Jak chcę wejść i poczytać, co się dzieje w grupie, po prostu tam wchodzę. Zauważyłam, iż to bardzo oszczędza mój czas. Jak koniecznie chcę sobie poprzeglądać Facebook’a (nie udaję, iż tego nie robię!), to korzystam z telefonu. Jednak mam zasadę, iż nie robię tego zaraz po przebudzeniu, ale np. popołudniu w autobusie. Bardziej też dzięki temu kojarzę laptopa z pracą, a telefon z rozrywką. Gdy chcę pracować, wyłączam po prostu internet w telefonie i z głowy. Wiem, iż świat się nie zawali przez godzinę, a mam zapewnione skupienie.
Drugi sposób na skupienie to timer. Dowolny. Możecie skorzystać z tego w telefonie albo poszukać jakichś aplikacji, z których będziecie mogli korzystać na komputerze. jeżeli macie naprawdę tylko 15 minut, ustawcie na tyle timer i do pracy. Po 15 minutach kończycie i ruszacie dalej ze swoimi sprawami. Gwarantuję, iż ten kwadrans zleci Wam o wiele szybciej niż się spodziewaliście. Gdy zrobię choćby małą część zadania, zawsze sobie mówię, iż teraz jestem o ten jeden mały kroczek dalej. I mogę później przeznaczyć te zaoszczędzone 15 minut na coś innego.
Ten tekst ma Wam pokazać, iż podjęcie decyzji o rozpoczęciu nauki programowania albo chęć ogarnięcia jakiegoś nowego materiału nie zawsze musi się wiązać z siadaniem do komputera na 5 godzin pod rząd. Jesteśmy ludźmi, potrzebujemy czasem odpocząć, czasem mamy inne plany czy obowiązki. Jednak nie rezygnujmy z naszych postanowień. jeżeli nie masz godziny na przerobienie kursu, poświęć 15 minut i zrób tylko dwie pierwsze lekcje. Niech to, iż nie masz dużego bloku czasu wolnego na naukę, nie powstrzymuje Cię przed nauką przez chwilę. Te chwile łączą się w godziny. A godziny w dni. Wyobraź sobie, iż gdy poświęcisz 15 minut dziennie na naukę jakiegoś zagadnienia, to po tygodniu okaże się, iż uczysz się tego już prawie 2 godziny. adekwatnie zyskujesz nową wiedzę mimochodem
A Wy co myślicie o tej metodzie? Uważacie, iż się sprawdzi? A może sami z niej korzystacie? Dajcie koniecznie znać pod tym postem albo napiszcie do mnie na joanna@wakeupandcode.pl.
PS Jak macie ochotę pouczyć się ze mną JavaScriptu w kwietniu, to ruszyły zapisy na moje warsztaty online. Będziemy się spotykać w czwartki i zgłębiać zagadnienia JavaScript związane z interakcją ze stroną.