Meta kontra Europa: Test kodeksu pokazuje prawdziwe oblicze globalnych gigantów

euractiv.pl 2 dni temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/praca-i-polityka-spoleczna/news/meta-kontra-europa-test-kodeksu-pokazuje-prawdziwe-oblicze-globalnych-gigantow/


Choć Unia Europejska ogłasza się światowym liderem etycznej regulacji sztucznej inteligencji, to właśnie teraz jej ambicje zderzają się z brutalną praktyką – i polityką siłową gigantów technologicznych.

Kodeks postępowania w zakresie sztucznej inteligencji miał być nowym europejskim narzędziem równoważącym bezpieczeństwo i innowacyjność.

Dokument, będący próbą doprecyzowania wymagań wynikających z unijnego aktu o usługach cyfrowych (AI Act) – sztandarowego aktu UE w tej dziedzinie – był projektowany jako miękki instrument: przewodnik dla firm, które zechcą dobrowolnie dostosować swoje systemy AI do wymagań unijnego prawa. gwałtownie jednak okazało się, iż dobrowolność może w praktyce stać się furtką do jego obejścia.

Przez ponad rok wokół dokumentu toczyła się zaciekła walka. Komisja, zapewniająca o prorozwojowym podejściu, balansowała między lobbingiem wielkich firm a presją społeczeństwa obywatelskiego i części europosłów, dla których zbyt łagodny kodeks groził rozwodnieniem AI Act.

W tle pozostawało pytanie: czy da się stworzyć skuteczną regulację, którą firmy podpiszą bez przymusu, a która jednocześnie nie będzie atrapą?

Meta mówi „nie” – i to dobrze

Podczas gdy takie firmy jak OpenAI czy Mistral zdecydowały się podpisać dokument, Meta – jeden z największych graczy w obszarze sztucznej inteligencji – odmówiła. Wbrew pozorom to nie porażka kodeksu, ale dowód na to, iż nie został on całkowicie podporządkowany interesom branży.

Odmowa Meta pokazuje, iż dokument zawierał jednak zobowiązania, których niektóre firmy nie są gotowe spełnić – a to w obecnym układzie sił można uznać za sukces regulacyjny.

Meta, znana z agresywnego podejścia do prawa UE, wielokrotnie testowała granice przepisów, posuwając się choćby do ich publicznego podważania.

Jej strategia jest czytelna: najpierw wdrożenie kontrowersyjnego rozwiązania, potem burza medialna, zarzuty o tłumienie innowacji, groźba wycofania usług z rynku, a w końcu kosmetyczne dostosowanie systemów – pozornie spełniające wymogi, ale w praktyce przez cały czas obchodzące ducha regulacji.

Zuckerberg gra twardo

Mark Zuckerberg, będący dominującym udziałowcem Meta (firma wyceniana w tej chwili na ok. 1,5 bln euro), nie kryje ambicji: celem jest zwycięstwo w globalnym wyścigu o AI, choćby za cenę konfrontacji z europejskim prawem.

Media informowały, iż w celu stworzenia zespołu „superinteligencji” zaoferował najlepszym specjalistom od AI pakiety wynagrodzeń sięgające 260 mln euro – więcej niż 99,996 proc. europejskich firm byłoby w stanie zapłacić.

Tymczasem w Europie Meta walczy na wielu frontach. W czerwcu 2024 r. firma wstrzymała wdrażanie AI po fali skarg dotyczących przetwarzania danych użytkowników. Gdy pod presją wznowiła wdrożenie w kwietniu 2025 r., mechanizmy rezygnacji z trenowania algorytmów na treściach użytkowników zostały jedynie minimalnie zmodyfikowane. Tym samym potwierdzono wcześniejszy schemat: testowanie granic i unikanie odpowiedzialności.

Meta pozostaje również w sporze z Komisją Europejską w związku z kontrowersyjnym modelem reklamowym „zapłać lub zgódź”, który już przyniósł firmie grzywnę w wysokości 200 mln euro i może skutkować kolejnymi sankcjami. Na stole leżą także śledztwa związane z łamaniem przepisów o platformach cyfrowych i współpracą z rosyjskimi wydawcami objętymi sankcjami.

Czy Europa jest gotowa na grę siłową?

Meta nie podpisała kodeksu – ale i tak będzie musiała dostosować się do wymagań AI Act najpóźniej do 2 sierpnia. Problem w tym, iż dotychczasowe doświadczenia z egzekwowaniem unijnych regulacji wobec największych firm technologicznych pokazują ograniczoną skuteczność Brukseli. System kar, choć coraz bardziej dotkliwy finansowo, przez cały czas nie zniechęca do łamania przepisów.

Czy nowy kodeks stanie się realnym narzędziem regulacyjnym, czy tylko polityczną fasadą – zależy w dużej mierze od jego dalszego losu i sposobu wdrażania. Dobrowolne kodeksy etyczne, pozbawione twardych sankcji, wielokrotnie pokazywały swoją bezradność. Najbogatsze firmy z łatwością je podpisują – o ile są wystarczająco rozmyte, by nie generować ryzyka prawnego.

W tym kontekście warto przypomnieć krytykę organizacji pozarządowych, które już na etapie konsultacji alarmowały, iż tekst kodeksu został osłabiony pod wpływem lobbingu. Ich zdaniem Komisja pozwoliła branży zbyt głęboko ingerować w treść dokumentu – co w praktyce może unieważnić część faktycznego zakresu AI Act.

Gra o więcej niż technologię

Konflikt wokół kodeksu to coś więcej niż spór o konkretne przepisy techniczne. To test dla całego unijnego modelu regulacji technologii – modelu, który od lat stara się połączyć ochronę praw podstawowych, interes publiczny i wspieranie innowacji. Problem w tym, iż nie da się dłużej udawać, iż wszystkie te cele można godzić bez napięć.

Meta nie prowadzi dialogu – toczy grę o dominację. Taktyka Zuckerberga oparta jest na politycznej presji, medialnym szantażu i prawnych obejściach. Wzywa się choćby do interwencji Donalda Trumpa, który po objęciu urzędu miałby naciskać na UE, by złagodziła swoje regulacje. W tej retoryce regulacje Unii są porównywane do ceł – kolejne ogniwo w wojnie gospodarczej między kontynentami.

Jeśli Europa rzeczywiście chce być liderem w tworzeniu odpowiedzialnej AI, musi nie tylko tworzyć prawo, ale skutecznie je egzekwować – także wobec najpotężniejszych.

Dopuszczenie do sytuacji, w której globalne firmy mogą otwarcie ignorować kodeksy postępowania lub zmuszać regulatora do kompromisów, zniszczyłoby nie tylko wiarygodność Komisji, ale i cały projekt AI Act.

Idź do oryginalnego materiału