Michnik w synagodze szczerze o Polakach

ekskursje.pl 4 lat temu

Tytuł nie jest clickbaitem. To znaczy, jest, ale dostarczam dokładnie to, co ten tytuł obiecuje. W najnowszym „Piąteczku” omawiam wystąpienie Michnika w synagodze, w którym szczerze zdradził on swój stosunek do Polski i Polaków.

Oczywiście, nigdy tak do końca nie wiemy, kiedy ktoś mówi szczerze. Zasadniczy argument tutaj jednak jest taki, iż Michnik mówił to poza granicami kraju w roku 1991 – nie miał powodu oczekiwać, iż jego słowa kiedykolwiek zostaną przeczytane w Polsce.

Dziś możemy je wyguglać. Oczywiście, od samego „Michnik w synagodze” dostanie się jakąś sieczkę. Ale w podkaście ujawniam słowa kluczowe, które gwarantują trafienie. Sprawdzałem!

Cytat z Dmowskiego o wąsach, który tam przytaczam – bo wydaje mi się tragikomiczny – brzmi w szerszym kontekście tak: „Można pokazać Niemców spolszczonych w pierwszem lub drugiem pokoleniu, którzy niczem prawie od polskich szlachciców się nie różnią. W społeczeństwie, w którem ton życiu nadaje pierwiastek szlachecki — a tak u nas jest i dziś choćby — wszelkie żywioły, wypływające do góry, mimowoli upadabniają się szlachcie. choćby żyd, kupiwszy majątek ziemski, zapuszcza sumiasty wąs i zamaszystemi ruchami robi szeroką naturę”.

Wydawałoby się, iż asymilacja powinna Dmowskiego cieszyć. Tak jednak nie jest, bo – wbrew pozorom – twórca endecji miał marną opinię o Polakach.

Wielokrotnie w „Myślach nowoczesnego Polaka” wyraża przekonanie, iż Niemcy i Żydzi są przedstawicielami silniejszej rasy. Są od Polaków bardziej zdyscyplinowani, lepiej zorganizowani, po prostu skazani na sukces.

O Polakach Dmowski pisze tymczasem tak: „jesteśmy w istocie jednym z najmiększych, najłagodniejszych narodów w Europie (…) podstawą naszego charakteru jest bierność. Pozyskiwała nam ona już nieraz miano „narodu kobiecego”.

Dmowski tę polską bierność tłumaczył tym, iż historycznie rzecz biorąc, polskiej szlachcie żyło się zbyt dobrze, zbyt łatwo, zbyt bezpiecznie. „Można śmiało powiedzieć, iż po dziś dzień życie przeciętnego Polaka nie obejmuje choćby połowy tych zabiegów, trosk i wysiłków, co życie przeciętnego Francuza, Anglika lub Niemca. Nie jesteśmy przez to szczęśliwsi od tamtych, bo dla nas, wyobrażających sobie szczęście, jako stan bierny, jako spoczynek bez troski, wszelki wysiłek jest powodem niezadowolenia, gdy dla tamtych stał się on nieodłączną treścią życia”.

Krótko mówiąc Polacy, jako poczciwe safanduły – a tak nas przedstawiał Dmowski – są skazani na to, żeby Żydzi, Niemcy, Francuzi, Anglicy, ktokolwiek się nawinie, odgrywali rolę dominującą. Marzył więc, żeby Polacy kopiowali niemiecką bezwzględność (także w drugiej połowie lat 30.).

Znów zacytujmy: „Niemiec, który widząc, iż w interesie państwa pruskiego trzeba podbić dla kultury niemieckiej Poznańskie, osiądzie tam i całą swą energję obróci na umacnianie w naszym kraju niemczyzny, który będzie przygarniał dzieci polskie i uczył je po niemiecku, który w posiadłości swej zorganizuje zarząd niemiecki i wpływem kulturalnym otoczenie swe będzie przerabiał na Niemców, który będzie zakładał niemieckie instytucje filantropijne — tylko szacunek we mnie wzbudzi”.

Dlatego tak naprawdę nie ma w tym żadnego paradoksu, iż to właśnie Hitler i Stalin spełnili marzenie Dmowskiego o Polsce jednolitej etnicznie. Jego pisma są pełne zachwytu nad metodami „Niemców i Moskali”.

Zasadniczym założeniem endeków jest więc to, iż Polacy sami z siebie są głupi, gnuśni, niezdolni, skazani na porażkę. To też tylko pozorny paradoks, bo przecież równocześnie ta sama endecka prawica histeryzuje, gdy ktoś z innego obozu wyrazi jakąkolwiek opinię krytyczną wobec Polski.

Wyszukują od czapy cytatów typu „polskość to nienormalność”, celowo ukrywając szerszy kontekst, jakim jest budowa projektu mającego to zmienić. I uczynić nas Normalnym Krajem (TM).

Ja nie wierzę w narody genetycznie lepsze czy gorsze. Genetyka to w ogóle wyklucza.

Jako polski patriota wierzę jednak w potęgę polskiej kultury – kultury Lema, Sapkowskiego, Tokarczuk, Tuwima i Schulza. Polska kultura się sama obroni choćby w konfrontacji z niemiecką, francuską, amerykańską czy (zwłaszcza) żydowską.

Im więcej ludzi tworzy i odbiera polską kulturę, tym jest silniejsza. Jako jej miłośnik, jestem więc sympatykiem asymilacji. A endecy byli i są jej wrogami.

Pamiętajmy jednak, iż u podstaw tego światopoglądu leży pogarda dla polskiej kultury i lekceważenie jej potencjału. Dlatego właśnie endecy najbardziej nienawidzą ludzi takich, jak Lem, Michnik czy Tuwim – są żywym zaprzeczeniem ich przesądów.

Idź do oryginalnego materiału