Moje artykuły splagiatowano

curioza.blogspot.com 1 dzień temu

Miło jest zobaczyć, iż ktoś w mediach powołuje się na moje artykuły, bo to oznacza, iż udało się rozpowszechnić jakiś temat, iż wywiera się jakiś wpływ i komuś się spodobało. Mniej miłe jest zobaczenie, iż ktoś przepisał sobie fragmenty bez pytania. Takie też miałem niemiłe odkrycie na początku stycznia, a ponieważ sprawa się już zakończyła, dobrze jest to opisać w ramach przestrogi.
Poprzedni artykuł na blogu dotyczył mało znanej historii katastrofy podczas pogrzebu w małej wsi pod Cieszynem. W zasadzie w polskojęzycznym internecie nic o tym nie było. Jednak na początku stycznia, gdy szukałem wzmianek czy kiedyś zdarzył się podobny przypadek, znalazłem iż na Onecie ukazał się artykuł dotyczący tej właśnie historii, którą opisałem. Artykuł pochodził z portalu FacetXL, który ma partnerstwo z Onetem i dostarcza większemu portalowi teksty. Pod artykułem podpisał się redaktor naczelny Krzysztof Załuski.
Pierwsza myśl była taka, iż widocznie artykuł zaciekawił kogoś nieznaną historią i ten ktoś postanowił opracować swój artykuł na bazie mojego. Pod tekstem jako źródła wymieniony był blog oraz dwie gazety, co wyglądało tak, jakby ktoś choćby zajrzał w źródła pierwotne. Niestety już podczas szybkiego przeglądu zorientowałem się, iż artykuł jest w zasadzie plagiatem. Powtarzał te same informacje co ja i żadnej więcej, w tej samej kolejności co ja i cytował fragmenty gazet ale tylko te same co moje cytaty i ani litery więcej. Pominął kawałek o tym, kim był ksiądz, z którego pamiętnika brałem informacje, skupiając się tylko na streszczeniu wydarzeń. Samo to jest pójściem na łatwiznę, gdy dziennikarz jedynie streszcza czyjąś treść i nie ma wkładu własnego, ale to nie pozostało zabronione. Ale wśród zdań streszczenia i cytatów znalazły się też zdania przepisane z drobnymi zmianami lub bez żadnych zmian i stanowiło to zauważalną część objętości dość krótkiego artykułu.

Jeśli ktoś nie wie - podanie źródła, z którego zerżnięto tekst wcale nie oznacza, iż nie doszło do plagiatu, bo jeżeli przepisany tekst nie jest w żaden sposób zaznaczony jako cytat, to dochodzi do naruszenia jasnego określenia, kto te słowa stworzył; nie tak dawno wyłożył się na tym pewien były już doktor politologii.

Przykłady które są najbardziej wyraziste:
Onet
„W środku był tłok, pastor podobnie jak inne osoby początkowo opierał się plecami o ścianę, ale w pewnym momencie chciał wyjrzeć przez okno. Wtedy błysnęło, a pastor stracił przytomność.”
Blog
„W środku był tłok, pastor podobnie jak inne osoby początkowo opierał się plecami o wilgotną ścianę, ale w pewnym momencie podniósł się aby wyjrzeć przez okno. Wtedy błysnęło a pastor stracił przytomność.”

Onet
„Według relacji świadków piorun wpadł do wnętrza kaplicy przez mały otwór w ścianie i wydostał się na zewnątrz, gdzie stało czterech mężczyzn, którzy opierali się o ścianę pod daszkiem — wszyscy oni zginęli, a ich ciała zesztywniały i stały przez cały czas wyprostowane, dopóki wiatr ich nie poprzewracał.”
Blog
„Pastor opisuje mały otwór w ścianie powstały w wyniku przebicia się pioruna na zewnątrz; obok tego otworu od zewnątrz stało czterech mężczyzn, którzy opierali się o ścianę pod daszkiem - wszyscy oni zginęli a ich ciała zesztywniały i stały przez cały czas wyprostowane dopóki wiatr ich nie poprzewracał.”

(przy okazji drobnych przeróbek pomylono otwór wyjściowy iskry z wejściowym - tak uważnie dziennikarz czytał)

Onet
„Ofiar być może byłoby mniej, gdyby nie powolna akcja ratunkowa. Dopiero po godzinie dojechał na miejsce wezwany lekarz z Cieszyna. kilka mógł już jednak zrobić. Został późno powiadomiony. Ci, którzy przeżyli i uciekli z kościoła, byli w szoku.”
Blog
„ Do liczby ofiar przyczyniła się prawdopodobnie powolna akcja ratunkowa. Cmentarz był widocznie trochę oddalony od wsi, uczestnicy pogrzebu w większości zostali porażeni i albo byli nieprzytomni albo w szoku. Kilka lżej porażonych i tych poza zasięgiem pioruna w szoku uciekło do domów i tam dopiero ocknęli się, iż trzeba ludzi ratować. Jeden z gospodarzy pojechał do Cieszyna po lekarza, ale ten kilka już mógł na miejscu zrobić,”
(w gruncie rzeczy ta przeróbka pomija rzecz, na jaką zwracały uwagę gazety - iż przyczyną opóźnienia wezwania pomocy był szok wśród porażonych)

Oprócz tych oczywistych kopii w artykule były zdania bardziej zmienione, z dodanymi synonimami czy podziałem długiego zdania na dwa. Cytując fragment z pamiętnika księdza, plagiator przedstawił jako jeden cytat coś, co było w rzeczywistości dwoma fragmentami, co zaznaczało ujęcie ich w osobne cudzysłowy. Przy okazji poprawił język tekstu na bardziej zgodny ze współczesną pisownią, czego w takich przypadkach nie powinno się robić. Stare teksty mogą zawierać inaczej pisane słowa nie z powodu błędu, tylko zmian językowych.

To już wyglądało grubo. Postanowiłem jednak sprawdzić, czy FacetXL nie robił czegoś takiego wcześniej, i przejrzałem pod tym kątem inne artykuły. I znalazłem dwa kolejne ze zbyt daleko sięgającymi zapożyczeniami. Artykuł "Panika w kościele i pogrom" opisywał historię paniki w kościele świętego krzyża w Warszawie w roku 1881 i dalszych wydarzeń. Nie jest to historia tak całkiem nieznana, trochę już było o tym artykułów i mój tekst nie jest wymieniony jako jedyne źródło, jakieś akapity były oparte na czymś innym. Ale podczas opisywania wydarzeń plagiator właśnie ode mnie wziął niektóre fragmenty. I podobnie jak poprzednio, jest to streszczenie tego samego w tej samej kolejności z podaniem tego samego cytatu, zdania brzmiące dość podobnie ale trochę zmienione i kilka zdań prawie takich samych:
Onet
„ Jeden z cukierników przystawił do podestu drabinę, próbując pomóc uwięzionym w tłumie. Najbardziej spanikowani rozpychali się łokciami i nogami, wydostając się nad zgniecioną masą ludzką, i depcząc innych po głowach, po twarzach, zbiegali w dół lub przeskakiwali balustradę.”
Blog
„ Najbardziej spanikowani rozpychali się łokciami i nogami, wydostając się nad zgniecioną masę ludzką, i depcząc byle jak, po głowach, po twarzach, zbiegali w dół lub przeskakiwali balustradę. Jakiś cukiernik złapał drabinę, i podstawiwszy ją pod balustradę zaczął wyciągać jedną po drugiej osoby pod samą balustradą. ”

Onet
„Zginęli wskutek uduszenia i urazów głowy.
W sumie było 30 ofiar śmiertelnych, w tym m.in. hrabina Stanisława Aleksandrowiczowa z Konstantynowa wraz ze służącym. Do szpitali przewieziono wielu rannych. Ponad trzydziestu odniosło ciężkie obrażenia.”
Blog
„Po podliczeniu zmarłych na miejscu i zaraz potem w szpitalu, okazało się, iż panika wywołała aż 30 ofiar śmiertelnych[1] w większości z powodu uduszenia w ścisku, lub podeptania głowy. Wśród nich znalazła się też hrabina Stanisława Aleksandrowiczowa z Konstantynowa, wraz ze służącym. Ponad trzydziestu ciężej rannych odwieziono do szpitali…”

Onet
„Tłum nie tylko rozbijał szyby, ale też wyważał drzwi; włamywano się do sklepów, niszcząc i rabując zgromadzone tam towary. Początkowo zamieszki ograniczyły się do pobliskich uliczek — Ordynackiej, Wróblej, Tamce i Browarnej.”
Blog
„Tłum rozbijał szyby, wyważał drzwi, towary ze sklepów tłuczono, rwano i wyrzucano na bruk. Tam lądował też dobytek rodzin. Niektórzy posuwali się do rozbijania pieców kaflowych. Początkowo plądrowanie ograniczało się do pobliskich uliczek - Ordynackiej, Wróblej, Tamce i Browarnej.”

Onet
„Pierwszego dnia zamieszek policja i wojsko ograniczyło się głównie do zabezpieczenia instytucji rządowych i dzielnic willowych.
Drugiego dnia zaczęły się masowe aresztowania osób biorących udział w niszczeniu kolejnych domów i sklepów. Sytuacja została opanowana dopiero trzeciego dnia, gdy do miasta przybył nieobecny wcześniej naczelnik policji, który spędzał święta w Petersburgu.”
Blog
„pierwszego dnia policja i wojsko adekwatnie nie przeszkadzały rozbojom - zamykano jedynie dostęp do ważniejszych gmachów rządowych i dzielnic willowych, rozbijano większe zbiorowiska na mniejsze grupy, nie pozwalano zbierać się na Nowym Mieście.
Drugiego dnia rozboje przerodziły się adekwatnie w grabież, zabierano to co wcześniej zostało wywleczone na ulice. Wtedy też zaczęły się masowe aresztowania osób biorących udział w niszczeniu kolejnych domów i sklepów. Sytuacja została opanowana dopiero trzeciego dnia, gdy do miasta przybył nieobecny wcześniej naczelnik Policji, który spędzał święta w Petersburgu.”

Artykuł "Morderca zabijał ofiary młotkiem, nie oszczędził choćby dzieci" był streszczeniem mojego o zabójstwie rodziny Kosterów i też zawierał zdania prawie bez zmian.

Onet
„Wszedł do domu. Już w kuchni natknął się na zwłoki dzieci Kosterów — 6-letniego Edwarda i 12-letniej Genowefy, urodzonych jeszcze w Ameryce. Wszędzie było pełno krwi. Na głowie dzieci widać były rany zadane tępym narzędziem.”
Blog
„W kuchni, na podłodze, leżały ciała dzieci Kostery - 6 letniego Edwarda i 12 letniej Genowefy, urodzonych jeszcze w Ameryce. Ich głowy porozbijano tępym narzędziem. Wszędzie widać było ślady krwi.”

Blog
„Dopiero przybyła policja ujawniła rozmiary tragedii. Oprócz zwłok dzieci w kuchni, w pokoju leżało ciałko 2 letniego Ludwika, zabitego w ten sam sposób. W piwnicy stodoły, zagrzebane w sianie, leżały ciała Piotra Kostery i parobka, 16 letniego Jana Kopy. W chlewie znaleziono Kosterową i służącą Maciaszkównę. Wszyscy zabici uderzeniami tępym narzędziem. „
Onet
„W pokoju leżało ciało 2-letniego Ludwika. Zginął w taki sam sposób. Przybyła policja znalazła kolejne ofiary — w piwnicy stodoły, zagrzebane w sianie leżały ciała Piotra Kostery i 16-letniego parobka. W chlewie znaleziono Kosterową i ich służącą. Wszyscy zostali zabici uderzeniami w głowę tępym narzędziem.”

Blog
„Zamiast tego Sobczak przedsięwziął plan rabunku.
Ukradł ze sklepu chleb i cały weekend przebywał poza gospodarstwem. W niedzielę wieczorem przyszedł do Kosterów i zagrzebał się w sianie na piętrze stodoły. Gdy w poniedziałek o świcie przyszedł parobek, zaczekał aż wejście na drabinę, i ciosem młota zabił go na miejscu, przysypując ciało sianem.
Onet
„Sobczak już wtedy obmyślił plan rabunku. W niedzielę wieczorem ukrył się w sianie w stodole. Gdy w poniedziałek o świcie przyszedł parobek, zaczekał, aż wejdzie na drabinę i ciosem młotka zabił go na miejscu, przysypując ciało sianem."
(zamiana młota na młotek to za mało żeby zdanie stało się oryginalne)

Na FacetXL pojawił się też artykuł o strzelaninie na ulicy Złotej z 1904 roku i tam takich wprost przepisanych zdań nie było, a autor choćby chyba zajrzał do źródeł bo podał trochę więcej opisów. Czyli jak się chce, to można.

Nie wiedziałem jak wygląda umowa między portalami, jak krążą informacje. Obawiałem się, iż jeżeli odezwę się tylko do Facetxla, redaktor po cichu wycofa teksty i redakcja Onetu nie dowie się co się stało. A plagiator dalej będzie zarabiał na dostarczaniu streszczeń cudzych rzeczy do dużych portali. Dlatego napisałem o tym bezpośrednio do redakcji Onet. Nie wysuwałem żadnych konkretnych roszczeń, żądałem wyjaśnienia co się stało i zareagowania adekwatnie. Taki duży portal powinien wiedzieć jakie mogą być skutki prawne naruszenia autorstwa. Wymieniłem w mailu wszystkie fragmenty, w tym też takie o mniejszym stopniu podobieństwa, których nie pokazałem tutaj. I czekałem.

Mail został wysłany późno, ale liczyłem na to, iż redakcja zaczyna przeglądać wiadomości z nocy wcześnie. I wydawało się oczywiste, iż najpierw pojawi się jakaś krótka odpowiedź, w stylu "przyjęliśmy pańskie zgłoszenie, proszę poczekać aż je rozpatrzymy". Zaglądam do skrzynki o 7, nic. Zaglądam o 8, nic. Zirytowałem się i pomyślałem, iż może jednak trzeba zrobić trochę szumu - opisałem wszystkie żale na Wykopie, informacja zaczęła krążyć. Pierwszy efekt pojawił się półtora godziny później - linki do artykułów przestały być aktywne. Plagiaty zniknęły z wyszukiwarek. OK, czyli jakaś reakcja jest.
Na odpowiedź mailową musiałem jednak poczekać do wieczora, aż dotarła bardzo ostrożna i wyważona odpowiedź, ale nie od redaktora tylko od prawnika. Że wyrażają ubolewanie z tego, iż zaszła taka sytuacja (czyli jaka?), iż wysłali pytanie do autora tekstu i czekają aż odpowie na zarzuty, iż ukryli artykuły do czasu wyjaśnienia, i oczywiście nie mają z tym nic wspólnego bo teksty pisał autor portalu zewnętrznego i to on ich zapewniał, iż ma pełnię praw. Czyli mniej więcej to, czego się spodziewałem. I żeby nie było za bardzo przyjemnie, prosili żeby rozważyć usunięcie tekstu z Wykopu, który ujawniał, iż w ogóle coś się stało. Nie wiem za bardzo po co, skoro tam też było wprost stwierdzone, iż to nie ich redaktor napisał tekst. A akurat dziennikarze powinni być ostatnimi ludźmi, którym trzeba tłumaczyć, jakie są zalety nagłaśniania spraw.

Ktoś może zapytać - a czemu zamiast tego nie poleciałem od razu po prawnika, żeby złożyć pozew i zażądać grubego bilonu? Taka sprawa trochę by się pewnie przeciągnęła a rezultaty mogłyby wcale nie być imponujące. Ciężko określić jakie są straty finansowe wynikające z publikacji kilkunastu przepisanych zdań w portalu, który nigdy nie zamierzał publikować moich tekstów, więc trudno mówić o na przykład uniemożliwieniu mi publikacji. Byłoby ryzyko, iż po kilku czy kilkunastu miesiącach sąd uzna, iż szkodliwość czynu była niska i wyda wyrok bez odszkodowania lub postąpi tak jak utrwaliło się w takich sprawach. Zwykle sądy zasądzają w takich sprawach odszkodowanie w wysokości trzykrotności wynagrodzenia jakie plagiator dostał za tekst. Prawdopodobnie koszt prawnika byłby podobnej wysokości lub większy.

No więc sprawa się toczyła i toczyła, minął tydzień, minął drugi tydzień i dalej nie było odpowiedzi. plagiaty zniknęły też z portalu FacetXL. Zaczynałem się obawiać, iż oba portale przyjmą strategię "nie mamy pańskiego płaszcza". Jakby tak się to potoczyło, to oczywiście o sprawie nie było by cicho, zadbałbym o to. Wysłałem maila do naczelnego. Brak odzewu. Wysłałem kolejnego do redakcji. I znowu czekanie. No ile może zajmować ustalenie, iż kropka w kropkę identyczne zdania zostały skopiowane bez pytania?

Odpowiedź była bardzo krótka i prosta. Zgłoszone teksty zostały usunięte a Onet przestaje współpracować z portalem z którego pochodziły plagiaty. I w zasadzie tyle. Liczyłem na jakieś "przepraszam" ale widocznie tamte pierwsze "ubolewanie" miało już załatwiać sprawę. Zerwanie współpracy oznacza, iż portal przestanie zarabiać na artykułach będących w najlepszym razie streszczeniami i w dużej mierze o to mi chodziło. Na razie na głównej FacetXL przez cały czas wisi napis, iż są partnerem Onetu.





Idź do oryginalnego materiału