Najwyraźniej Marcin Romanowski jeszcze nie zrozumiał, iż bardzo łatwo przekroczyć granicę oddzielającą powagę od całkowitej śmieszności. A polityk PiS nie tylko ją przekroczył, ale i zrobił duży krok naprzód.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Romanowski, ukrywający się bowiem w Budapeszcie przed polskim wymiarem sprawiedliwości, sam zaczął oskarżać. Nie mając ku temu żadnych podstaw.
– W związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej informacjami o możliwych nadużyciach w toku przygotowania i wydania Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) wobec mojej osoby oraz wydania w tym samym czasie nakazu przeszukania klasztoru Dominikanów w Lublinie, kieruję do Pana niniejsze pismo z żądaniem podjęcia natychmiastowych działań mających na celu wyjaśnienie sprawy oraz zapewnienie jej transparentności – pisze Romanowski.
– Zwracam się o szczególnie wnikliwe zbadanie sprawy pod kątem możliwego popełnienia przestępstwa przez Prokuratora Generalnego Adama Bodnara, podającego się za Prokuratora Krajowego Dariusza Korneluka oraz prokuratora prowadzącego sprawę Piotra Woźniaka. W toku wyjaśnień mogłoby powstać uzasadnione podejrzenie, iż wspólnie i w porozumieniu stworzyli fałszywe informacje o moim wyjeździe do Hiszpanii przez Niemcy, które następnie zostały celowo rozpowszechnione w mediach, by wpłynąć na decyzję sądu. Uprzejmie zwracam uwagę, iż tworzenie i posługiwanie się fałszywymi dowodami stanowi poważne przestępstwo – przekonuje Romanowski.
Powiedzcie Państwo sami. Czy nie jest śmieszny człowiek, który przed odpowiedzialnością chroni się za granicą i który równocześnie rzuca najpoważniejsze oskarżenia?