Po publikacjach dotyczących wiralowych materiałów wideo generowanych przez sztuczną inteligencję, które wzywały do wyjścia Polski z Unii Europejskiej, sprawa trafiła na poziom unijny. Rząd w Warszawie zwrócił się do Komisji Europejskiej o formalne zbadanie działań TikToka, wskazując na możliwe naruszenia unijnego prawa cyfrowego.
Ministerstwo Cyfryzacji wzywa KE do działania
Jak informuje Reuters, Ministerstwo Cyfryzacji uznało, iż treści rozpowszechniane na platformie miały charakter zorganizowanej dezinformacji, niemal na pewno inspirowanej z Rosji. Chodziło o materiały syntetyczne, w których fikcyjne postacie, stylizowane na młode Polki w narodowych barwach, nawoływały do opuszczenia UE. Konto publikujące nagrania zostało już usunięte.
W piśmie skierowanym do Komisji Europejskiej wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski wskazał, iż skala oraz forma dystrybucji treści sugerują niewywiązywanie się przez TikToka z obowiązków dużej platformy internetowej. W ocenie strony polskiej problem nie dotyczy jedynie moderacji pojedynczych nagrań, ale systemowej zdolności platform do reagowania na polityczne deepfake’i.
Cała sprawa jest kontynuacją wątku, który wczoraj opisywaliśmy szerzej w kontekście samego mechanizmu dezinformacji i bezradności platform społecznościowych wobec treści generowanych przez AI. Nowy element to formalna presja regulacyjna oraz możliwość uruchomienia procedur wynikających z Digital Services Act.
TikTok pod lupą Komisji Europejskiej
TikTok w odpowiedzi dla Reutersa poinformował, iż współpracuje z polskimi władzami i usuwa treści naruszające regulamin. Komisja Europejska na razie nie skomentowała sprawy, jednak warto przypomnieć, iż w 2024 roku wszczęła już postępowanie wobec TikToka w związku z ryzykiem ingerencji w procesy wyborcze w Rumunii.
Dla Brukseli to kolejny test skuteczności nowych regulacji w realiach generatywnej AI. Dla Polski sygnał, iż walka z politycznymi deepfake’ami przenosi się z poziomu publicystyki i analiz medialnych na grunt egzekwowania prawa.









