
Rosyjski samolot rozpoznawczy Ił-20 zbliżył się we wtorek do polskiej strefy nad Morzem Bałtyckim, lecąc bez planu lotu i z wyłączonym transponderem. Do akcji wkroczyły polskie myśliwce MiG-29, przechwytując i eskortując maszynę.
We wtorek nad Bałtykiem doszło do groźnego incydentu. Rosyjski samolot zwiadowczy Ił-20, znany ze wcześniejszego wykorzystywania w operacjach szpiegowskich, pojawił się w międzynarodowej przestrzeni powietrznej w pobliżu polskiej strefy powietrznej. Maszyna poruszała się bez uprzednio zgłoszonego planu lotu, a jej transponder, czyli urządzenie pozwalające na identyfikację przez kontrolerów, był wyłączony.
28 października 2025 roku para dyżurna myśliwców MiG-29 🇵🇱 Sił Powietrznych dokonała skutecznego przechwycenia, identyfikacji wizualnej oraz eskortowania z rejonu odpowiedzialności samolotu Federacji Rosyjskiej, który wykonywał lot nad Morzem Bałtyckim.
Polskie myśliwce… pic.twitter.com/oKNh8LRFRX
Taka konfiguracja lotu stanowi poważne wyzwanie dla systemów bezpieczeństwa NATO. W odpowiedzi na nietypowe zachowanie rosyjskiej maszyny, Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych RP wysłało w powietrze parę dyżurną MiG-29, które dokonały identyfikacji wizualnej i eskortowały Iła-20 z rejonu.
Nie pierwszy taki przypadek. Rosja testuje granice
Nie jest to odosobniony przypadek. W ciągu ostatnich miesięcy doszło do kilku podobnych sytuacji. W lutym polska przestrzeń powietrzna została naruszona przez rosyjski samolot rozpoznawczy Su-24MR, w maju brytyjskie myśliwce Typhoon, które stacjonują w tej chwili w Malborku w ramach operacji Chessman, przechwyciły rosyjski samolot zbliżający się do granic przestrzeni powietrznej NATO. Ostatnio bardzo głośno było o rosyjskich dronach, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną, a część z nich musiała zostać zestrzelona.
Każda z takich akcji wymusza gotowość bojową i może doprowadzić do eskalacji napięcia. Manewry Rosji bywają trudne do przewidzenia, a ich powtarzalność sugeruje celowe testowanie reakcji państw członkowskich Sojuszu.
Bałtyk pod presją. Wojna hybrydowa trwa
Incydenty powietrzne nad Morzem Bałtyckim wpisują się w szerszy obraz wojny hybrydowej prowadzonej przez Moskwę. W ostatnich miesiącach rosyjskie okręty były podejrzewane o uszkodzenie podmorskich kabli energetycznych należących do państw NATO, które łączą Polskę ze Szwecją. Nie zapomnijmy także o licznych atakach na naszą infrastrukturę krytyczną, jak niedawna sytuacja ze stacją LNG czy oczyszczalnią na Podkarpaciu. W tych przypadkach za atakami stali prorosyjscy hakerzy.
Rosja wykorzystuje także inne narzędzia destabilizacji, w tym zakłócanie sygnału GPS nad państwami bałtyckimi. Stwarza to bezpośrednie zagrożenie dla samolotów cywilnych. Takie działania prowadzą do rosnącego napięcia w regionie i wymuszają zwiększoną obecność sił NATO – zarówno w powietrzu, jak i na morzu.
Polska pozostaje w gotowości
Choć rosyjski samolot nie naruszył polskiej przestrzeni powietrznej, reakcja Sił Powietrznych RP była natychmiastowa. Eskorta, identyfikacja i monitorowanie przebiegły zgodnie z procedurami NATO, a maszyna opuściła rejon bez dalszych incydentów.
Dowództwo Operacyjne zapewnia, iż polskie siły zbrojne pozostają w pełnej gotowości operacyjnej, gotowe odpowiedzieć na każde zagrożenie – także to, które nie jest otwartym aktem agresji, ale stanowi element szerszej gry geopolitycznej.
*Źródło zdjęcia wprowadzającego: Dowództwo Operacyjne RSZ / X
















