„Rząd australijski to faszyści”. Elon Musk reaguje na próby cenzury X

pch24.pl 2 miesięcy temu

Elon Musk, właściciel platformy X nazwał rząd australijski mianem „faszystów”. Odniósł się w ten sposób do projektu ustawy wprowadzającego cenzurę w sieci pod pretekstem zwalczania dezinformacji. Za brak działań w tym zakresie rząd chce karać platformy mediów społecznościowych grzywnami w wysokości do 5 proc. rocznych przychodów firmy.

Zgodnie z proponowanymi przepisami, które nie zostały jeszcze uchwalone przez parlament, platformy mediów społecznościowych mogłyby zostać ukarane grzywną w wysokości do 5 procent swoich rocznych przychodów, jeżeli nie podjęłyby kroków w celu „zarządzania ryzykiem, jakie mis-informacja i dezinformacja stwarzają na platformach komunikacji cyfrowej w Australii”.

Inicjatorzy projektu ustawy podkreślają, iż „Mis-informacja i dezinformacja stanowią poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa i dobrobytu Australijczyków, a także dla demokracji, społeczeństwa i gospodarki”, jak wskazała minister komunikacji Michelle Rowland.

Już wcześniej rząd Australii pozwał Muska z powodu opublikowania nagrania z ataku terrorystycznego. Zasygnalizował również, iż zamierza wprowadzić ograniczenia wiekowe dla nastolatków korzystających z mediów społecznościowych.

Mimo, iż nie istnieje prawna definicja dezinformacji, a w zamian funkcjonują jedynie definicje robocze, jak w przypadku antysemityzmu, to władze podkreśliły, iż chcą ustalić „wysoki standard tego, co kwalifikuje się jako dezinformacja”.

Projekt ustawy przewiduje wyjątki dla „profesjonalnych wiadomości, treści, które można by zasadnie uznać za parodię lub satyrę”, a także dla „rozsądnego rozpowszechniania treści w celach akademickich, artystycznych, naukowych lub religijnych”.

W odpowiedzi na te działania, właściciel platformy X określił rząd australijski mianem „faszystów”. To określenie nie spodobało się premierowi Anthony’emu Albanese i pozostałym członkom rządzącej Partii Pracy.

By nowe przepisy weszły w życie konieczne jest poparcie centroprawicowej opozycji albo wystarczającej liczby lewicowych Zielonych i niezależnych senatorów. Rzecznik pozostającego w rękach opozycji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych James Paterson wyraził sceptycyzm wobec projektu.

– Australijczycy, którzy mają uzasadnione przekonania polityczne, nie powinni być cenzurowani ani przez rząd, ani przez zagraniczne platformy mediów społecznościowych – podkreślił.

Z kolei Stephen Jones z rządzącej partii powiedział ABC News, iż Australia ma prawo wprowadzić własne regulacje w celu ochrony swojej „suwerenności”. Skrytykował Muska za nazwanie australijskiego rządu „faszystami”.

– Domagamy się prawa do uchwalania przepisów, które zapewnią bezpieczeństwo Australijczykom – przed oszustami, przed przestępcami i, na litość boską, nie rozumiem, jak Elon Musk lub ktokolwiek inny, w imię wolności słowa, uważa, iż ​​publikowanie oszukańczych treści na platformach mediów społecznościowych jest w porządku – komentował Jones.

Za „oszukańcze” lub „dezinformujące” treści rząd australijski uznał przykładowo nagranie z brutalnego ataku muzułmańskiego nożownika na Mar Mari Emmanuela, duchownego Starożytnego Kościoła Wschodu (frakcji starokalendarzowej), zwierzchnika Sydney. Nauki duchownego, w których krytykuje m.in. masową migrację czy wzywa muzułmanów do nawrócenia, uzyskały ogromną popularność w mediach społecznościowych. Zaatakowany biskup krwawiąc, położył rękę na człowieku, który go dźgnął i powiedział: „Niech Pan Jezus Chrystus cię zbawi”.

Początkowo nagranie przedstawiające zamach było zablokowane dla użytkowników na terenie Australii, ale można było się z nimi zapoznać w innych miejscach. Interweniował krajowy organ nadzorujący sieć – eSafety Commission, która złożyła wniosek do federalnego sądu o tymczasowy globalny zakaz udostępniania nagrania z pchnięcia nożem biskupa. Platforma Muska nie uległa i zapowiedziała kontynuowanie walki z nakazem sądowym o globalne usunięcie postów.

Premier Albanese nazwał wówczas Muska „aroganckim miliarderem, który uważa, iż ​​jest ponad prawem”. – Pomysł, iż ktoś miałby iść do sądu, aby uzyskać prawo do umieszczania brutalnych treści na platformie, pokazuje, jak bardzo pan Musk jest oderwany od rzeczywistości – komentował australijski polityk.

Ostatecznie organ nadzorujący sieć wycofał się z batalii prawnej przeciwko platformie X w czerwcu, powołując się na „koszt” jako najważniejszy czynnik, który zmusił ich do zmiany decyzji.

Przepisy zaproponowane przez rząd dałyby organowi nadzorującemu komunikację uprawnienia do monitorowania i regulowania treści, jakie pojawiają się na platformach cyfrowych. Władze mogłyby narzucić kodeks postępowania na platformach w celu zwalczania mis- i dezinformacji.

Uderza to w podstawowe wolności obywateli, w tym wolność słowa, która chroniona jest licznymi aktami międzynarodowymi i krajowymi konstytucjami. Oznacza ona nie tylko prawo do rozpowszechniania informacji, przedstawiania swoich opinii innym, ale także prawo do zapoznawania się z wypowiedziami, sugestiami i opiniami innych.

Obecnie podejmuje się zintensyfikowane działania na arenie międzynarodowej i wielu krajach, aby uniemożliwić pojawianie się pewnych idei i wiadomości w przestrzeni publicznej, które mogłyby zaszkodzić rządzącym we wdrażaniu eko-społecznej transformacji.

Dlatego mnożą się regulacje dotyczące zwalczania tak zwanych mis-, mal- i dezinformacji. Tworzone są kodeksy postępowania w sprawie tego typu informacji dla platform internetowych, a niektóre kraje zdecydowały się choćby kryminalizować dezinformację, chociaż nie ma definicji prawnej tego zjawiska.

Podjęto także działania związane z automatyzacją cenzury i rozbudowuje się sieć cenzuralnych organizacji fact-checkingowych, które same prowadzą akcje dezinformacyjne, jak w przypadku kompromitującej zawartości laptopa syna prezydenta USA, Huntera Bidena, czy polityki covidowej, co potwierdziła wpływowa komisja sądownictwa kongresu amerykańskiego.

Źródło: business-standard.com, independent.co.uk

AS

Idź do oryginalnego materiału