PiS chciałby przejąć Polska Press i przy okazji, dość paradoksalnie, zdjąłby kłopot z głowy nowemu rządowi. Jednak żadna ze spółek pisowskich nie ma dość pieniędzy, nie tyle na zakup co utrzymanie tego molocha. Po kupnie gazet i portali przez Obajtka gwałtownie spadło czytelnictwo, do czego doprowadziło kierownictwo, cenzurując treści, wyrzucając popularnych dziennikarzy. Zniszczono wizerunek a za tym poszedł też brak reklam i czytelników.
Posiadanie Polska Press to wrzutka Obajtka, który próbuje się ratować przed odpowiedzialnością za przegrane wybory. Jak prawdopodobnie nasi stali Czytelnicy pamiętają, pisaliśmy o tym, iż jedną z trzech osób obwinianych przez Kaczyńskiego za klęskę wyborczą, jest Daniel Obajtek. Prezes Orlenu doprowadził przed wyborami do kryzysu na stacjach benzynowych co zmotywowało Polaków do masowego pójścia do wyborów. Efekt? Przegrana PiS.
Polska Press jest dzisiaj spółką – gorącym kartoflem. Orlen musi do niej dopłacać dziesiątki milionów złotych co miesiąc, inaczej nie przeżyje. Do tego doprowadził “geniusz” menadżera z Pcimia. Wójt nie poradził sobie z mediami bo nie miał żadnego planu na ich rozwój, chodziło tylko o to, aby zrobić z nich partyjne gazetki.
Jednak tego nikt nie chciał czytać.
Kaczyński łudził się, iż Polska Press kupi któraś ze spółek z Węgier. Orban początkowo był choćby przychylny ale odradzono mu zakup z uwagi na gigantyczne straty, jakie ponoszą poszczególne tytuły.