Twórcy aplikacji Tinder poinformowali o nowych usprawnieniach, które powinny docelowo poprawić prywatność i bezpieczeństwo użytkowników. Gdy zechcą oni po raz pierwszy szukać miłości przez popularne narzędzie, to będą musieli potwierdzić swoją tożsamość. Tutaj na scenę wchodzi obowiązek zeskanowania twarzy, co prawdopodobnie nie wszystkim przypadnie do gustu. Dzięki temu otrzymacie jednak pewność, iż faktycznie rozmawiacie ze sparowaną osobą.
Tinder wkracza na grząski grunt. Skanowanie twarzy staje się obowiązkowe
Szukanie miłości w cyfrowej przestrzeni bywa ekscytujące, ale może przy okazji wiązać się z szeregiem nadużyć i możliwością padnięcia ofiarą oszustwa. Podawanie się za inną osobę jest niezwykle proste, zwłaszcza w dobie zaawansowanej sztucznej inteligencji. Dlatego też coraz częściej słyszymy o dodatkowych narzędziach mających za zadanie potwierdzić naszą tożsamość. Chyba nikt nie chciałby zauroczyć się w przestępcy lub użytkowniku mającym złe intencje, prawda?
Tinder ogłosił właśnie, iż skanowanie twarzy stało się obowiązkowe dla wszystkich nowych użytkowników ze Stanów Zjednoczonych. Internauci chcący rozpocząć swoje miłosne podboje są zmuszeni do podesłania krótkiego materiału wideo spełniającego określone warunki. Taki wymóg ma przyczynić się do zmniejszenia liczby botów i fałszywych kont, które stanowią istną plagę na popularnej platformie.
Rozwiązanie noszące nazwę Face Check tworzy trójwymiarowy skan naszej twarzy, by potwierdzić podobieństwo z ustawionym zdjęciem profilowym. Gdy weryfikacja przebiegnie pomyślnie, to na profilu pojawi się stosowna plakietka informująca, iż dane konto jest prawdziwe. Co ciekawe, system sprawdzi przy okazji, czy identyczne twarze nie znajdują się na innych profilach. Dzięki temu dojdzie do zminimalizowania ryzyka wystąpienia innego rodzaju nadużyć.
Oczywiście każdy przesłany materiał i stworzony skan twarzy będą szyfrowane – nikt zatem nie uzyska do tej zawartości bezpośredniego dostępu.
To reakcja na masowy odpływ użytkowników zaniepokojonych stanem platformy
Funkcja działa zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i wybranych krajach azjatyckich. Trudno w tej chwili stwierdzić czy rozwiązanie zostanie zaimplementowane w Polsce, choć moim zdaniem powinno. Usługi randkowe są przecież skierowane do osób faktycznie chcących poznać kogoś prawdziwego i spełniającego konkretne oczekiwania – zarówno te wizualne oraz osobowościowe. Konieczność weryfikacji swojej tożsamości powinna być w takich przestrzeniach standardem.
Warto przy okazji wspomnieć, iż dynamiczniejsza implementacja aktualizacji ma bezpośredni związek z masowymi odejściami aktywnych użytkowników. Sam drugi kwartał bieżącego roku przyniósł 7-procentowy spadek osób opłacających opcjonalny abonament. Tinder mierzy się także z licznymi oskarżeniami o niedbałość dotyczącą kwestii prywatności i bezpieczeństwa internautów. Pozostaje mieć zatem nadzieję, iż w przyszłości doczekamy się debiutu kolejnych podobnych usprawnień.
Źródło: Tinder / Zdjęcie otwierające: unsplash.com (@ingoodhands)









