To nie boty, to „znajomi znajomych” - Dlaczego pół-udawane profile wygrywają z tandetnymi botami — i jak oszukują algorytmy rekomendacji

sasmaczyliblogbezpiecznika.blogspot.com 11 godzin temu

To kolejny z serii artykuł dotyczący algorytmów rekomendacyjnych i tego co jest z nimi związane w ujęciu wojny kognitywnej.




Najgroźniejsze konta rzadko wyglądają jak z filmu: zero znajomych, dziwne znaki w bio i spam co minutę. Dziś najwięcej szkód robią profile „pół-udawane”: kilka normalnych zdjęć, mem o poniedziałku, komentarz pod lokalnym wydarzeniem…, a między tym wszystkim — starannie wpleciona narracja, którą ktoś chce wypchnąć. Właśnie takie konta najłatwiej nabierają algorytmy rekomendacyjne, bo wytwarzają wiarygodnie wyglądające sygnały jakości — czas oglądania, sensowne komentarze, mosty w grafie znajomych.

Dlaczego są groźniejsze niż farmy botów? Bo zamiast walić w drzwi taranem, wchodzą przez kuchnię: korzystają z naszego zaufania do sieci społecznych, uczą algorytmy, iż „to normalny głos”, i działają miesiącami, nie godzinami. Platformy od lat raportują takie zjawiska jako Coordinated Inauthentic Behavior (CIB) — skoordynowane, podszyte fałszywą tożsamością działania mające wpływać na debatę publiczną. transparency.meta.com+1

„Pół-udawany” profil: co to adekwatnie jest?

To nie jest maszynka publikująca co 30 sekund ten sam link. To konto, które:

  • ma rytm życia jak człowiek (pory dnia, weekendy, przerwy — choćby sezonowe „zjazdy” aktywności),

  • buduje mikrorelacje (normalne rozmowy, serduszka, followy, czasem niewinne przekomarzanie pod memem),

  • publikuje mieszankę: zdjęcie z psem, relacja z koncertu, neutralny news… i dopiero potem „wkładkę” z konkretnym przekazem,

  • unika widocznych śladów automatu (kopiuj–wklej, identyczne komentarze, puste bio, stockowe avatary).

Taki profil przechodzi „test człowieczeństwa”: wygląda i zachowuje się jak zwykły użytkownik. Moderatorzy i systemy bezpieczeństwa widzą mało czerwonych flag, więc konto żyje długo, a w tym czasie zdąży wypromować sporo treści. W raportach o CIB platformy podkreślają właśnie tę mieszankę: fałszywe persony, realne interakcje, skoordynowane podszywanie się pod „zwykłych ludzi”. pressbooks.usnh.edu

Dlaczego groźniejsze niż boty? Klasyczne boty są przewidywalne i wykrywalne wzorcami (tempo, powtarzalność, brak relacji). Pół-udawane profile zlewają się z tłumem: mają historię, znajomych, czasem realne zdjęcia i kilka „autentycznych” interakcji. Zamiast generować hałas, tworzą kontekst — a kontekst to waluta wojny kognitywnej.


Po co ktoś tworzy „znajomych znajomych”

  • Zaufanie przez skojarzenie: jeżeli polubił to „kolega kolegi”, bariera spada. Każda kolejna interakcja cementuje wrażenie „normalności”.

  • Dłuższa żywotność: wyłapanie jest trudniejsze, więc przekaz ma czas się rozlać, przetestować warianty, zakotwiczyć się w trendach.

  • Lepsza „nośność” treści: zachowania takiego konta wyglądają jak sygnały jakości, które rankery lubią: sensowny komentarz, obejrzany film do końca, dyskusja bez spamu.

  • Pół-autentyczność jako tarcza: odrobina prawdziwych wątków życiowych (szkoła, miasto, hobby) amortyzuje zarzut „sztuczności”.

Dlaczego groźniejsze niż boty? Farmy botów rozlewają kropki farby — szybko, ale płytko. Pół-udawane profile działają jak kolor trwały: wsiąkają w sieć relacji i zostają. Z perspektywy odbiorcy to nie „obcy spam”, tylko głos, który pojawia się obok znajomych i przez to nadaje wiarygodność narracji.

Jak pół-udawane profile oszukują algorytmy rekomendacyjne

  1. Sygnał z grafu znajomych — platformy podsuwają to, co „żyje” w naszej sieci. Gdy pół-udawany profil rozmawia z Twoimi prawdziwymi znajomymi, rośnie szansa, iż jego post zobaczysz i Ty — jako „znajomy znajomego”. Z czasem takie trójkąty wyglądają jak naturalne ścieżki rozchodzenia się treści.

  2. „Zdrowe” zaangażowanie zamiast spamu — zamiast setek pustych klików pojawia się normalny miks: kilka sensownych komentarzy, udostępnienia, dłuższe oglądanie. Algorytm czyta to jako wysoką jakość i podbija zasięg.

  3. Czas uwagi i zatrzymanie — treści są na tyle przyzwoite, iż zatrzymujesz się przy nich dłużej. Watch time i dwell time to paliwo lepsze niż tysiąc klików.

  4. Trójkąt zaufania (Ty — znajomy — profil) — widzisz interakcję znajomego, więc rośnie prawdopodobieństwo, iż też klikniesz; algorytm wzmacnia te mikro-mosty.

  5. Jazda na trendzie, nie na łamaniu zasad — konto podpina się pod gorące tematy i używa języka wydarzenia; model świeżości i zainteresowania niosą profil.

  6. Mikrodopasowanie — kilka neutralnych postów o Twoich zainteresowaniach „uczy” system, iż profil jest „blisko” Ciebie; kolejne wpisy dostają premię dopasowania.

  7. Różnorodność sygnałów — mieszanka formatów (post, wideo, komentarz, relacja) daje więcej kanałów punktowania i wygląda jak bogaty profil użytkownika.

  8. „Ludzkie” komentarze — jedno–dwa zdania na temat (czasem z pytaniem) systemy oceniają jako wartościową interakcję, która podnosi cały wątek.

  9. Podpinanie się pod cudzy zasięg — komentarze pod popularnymi postami sprawiają, iż algorytm łączy profil z większymi kontami i proponuje go nowym osobom.

  10. Brak twardych flag — ponieważ konto nie łamie wprost zasad, trudniej je zdjąć bez ryzyka „over-enforcementu”.

Efekt: takie persony przestawiają igłę kompasu — uczą model, iż konkretne tezy „rezonują” w realnych sieciach, więc system sam je podaje dalej.


Jak rozpoznać taki profil

Pół-udawane konto nie wchodzi z buciorami. Przysiada się do rozmowy, kiwa głową, a dopiero po chwili delikatnie popycha temat w „swoją” stronę. Poniżej masz miękkie sygnały, które pomagają je wyczuć bez lupy i żargonu. Nie chodzi o jedną „czerwoną lampkę”, tylko o sumę drobiazgów.

1) Historia: „cisza, cisza… i nagle głośno”

Zajrzyj wstecz. Czy profil długo milczał, a potem — akurat przy głośnym wydarzeniu — ożył jak na komendę?

  • Przykład: konto od miesięcy wrzucało głównie zdjęcia jedzenia i memy. Wybuchł kryzys — i nagle trzy długie wpisy w ciągu doby, każdy „mądrze oburzony”, każdy z innym linkiem popychającym tę samą tezę.

  • Naturalne konta też mają zrywy, ale zwykle widać ciągłość zainteresowań. Tu wygląda to jak nowy rozdział napisany od linijki.

2) Relacje: „paczka nowych znajomych”

Spójrz, kto nagle zaczął się z tym profilem kolegować.

  • Sygnał: w kilka dni pojawia się grupa świeżych znajomych — często bez wspólnej historii z Tobą — i wszyscy reagują na te same wpisy, wzajemnie się chwalą, tagują, przytakują.

  • Naturalny przyrost relacji bywa falami, ale tutaj paczka wygląda jak gotowa ekipa, która przyszła „już się znać”.

3) Komentarze: „inna koszulka, ten sam doping”

Nie każdy powtarza słowo w słowo. Częściej zobaczysz parafrazy tej samej myśli.

  • Przykład: „Nie mówią nam całej prawdy”, „Zobaczycie, za tydzień wyjdzie na jaw”, „Dajcie się obudzić!” — różne zdania, ten sam szkielet. Pojawiają się pod wieloma postami, w różnych miejscach, w krótkich odstępach czasu.

  • To jak chór: inne głosy, ta sama melodia.

4) DM-y: „pilne, koniecznie udostępnij”

Pół-udawane konta lubią szeptać do ucha.

  • Sygnał: prywatna wiadomość od kogoś „na obrzeżach” Twojej sieci (kolega kolegi), ton pośpiechu i wyjątkowości: „Nie mogę tego wrzucić publicznie…”, „Udostępnij zanim zdejmą”, „Ludzie muszą to wiedzieć teraz!”.

  • Im bardziej ktoś naciska na tempo zamiast treści, tym bliżej do manipulacji niż do troski.

5) Zdjęcia i bio: „ładny album bez życia”

Na pierwszy rzut oka wszystko gra: zdjęcie profilowe, kilka ujęć z miasta, opis w bio.

  • Dopytaj siebie: czy te fotografie układają się w historię (pory roku, znajome twarze, powracające miejsca), czy raczej w pocztówkowy zestaw? Czy w bio nie ma zbyt gładkiego, ogólnego opisu, który pasowałby do każdego?

  • Częsty znak: nagle pojawia się „wspólna przeszłość” z lokalnym miejscem lub grupą, o której wcześniej ani słowa.

6) Styl: „zawsze o pół tonu wyżej”

Te profile rzadko są skrajne — częściej podkręcają emocje o pół obrotu.

  • Nie krzyczą „katastrofa!”, raczej: „czy tylko ja mam wrażenie, iż coś tu śmierdzi?”

  • Takie zdania zawieszają podejrzenie w powietrzu, nie biorąc odpowiedzialności za fakt.

Jak to składa się w całość

Pomyśl o tym jak o mapie pogodowej. Jeden chmurzasty znak nic nie znaczy. Ale jeżeli masz: nagłe przebudzenie, paczkę świeżych znajomych, powracającą melodię w komentarzach i DM z „pilne, udostępnij” — to zbiera się na burzę.

Dlaczego groźniejsze niż boty — obrazowo

Zwykły bot to ulica z megafonem: głośno, natarczywie, gwałtownie do wyłapania. Pół-udawany profil to znajomy przy kuchennym stole: podsuwa opowieść między herbatą, a żartem dnia.

  • Mózg lubi skróty. Kiedy widzimy sympatyczne zdjęcie psa, lokalny żart i „zdroworozsądkowe pytanie” o wielką sprawę, robimy mentalne zlepienie: „to normalna osoba, więc pewnie ma rację”.

  • Algorytmy lubią normalność. Zatrzymujemy się na chwilę dłużej? Komentujemy? Ktoś z naszych też to polubił? System myśli: „to wartościowe” — i podsuwa dalej.

  • Efekt kuli śnieżnej jest cichy. Nie ma huku jak przy spamie, ale za to toczy się dłużej i wpisuje w codzienne rozmowy. W wojnie kognitywnej właśnie o to chodzi: przesunąć ramę rozmowy o kilka centymetrów, za to na długo.

    Jak masowo „hoduje się” i prowadzi pół-udawane profile

    Na start jedno zastrzeżenie: opisuję to po to, by łatwiej rozpoznawać i przerywać takie działania — nie jako instrukcję.

    Jak to się zwykle zaczyna

    Zamiast stawiać tysiąc świeżych kont jednego dnia, operatorzy wolą mniejszą, „życiową” paczkę. Każdemu profilowi daje się trochę „oddechu”: kilka zwykłych postów rozrzuconych w czasie, parę zdjęć z codzienności, kilka rozmów o niczym. Czasem przejmuje się porzucone konta (ktoś kiedyś je założył i zapomniał), bo mają już historię i wyglądają wiarygodnie. Przez pierwsze tygodnie lub miesiące nie dzieje się nic podejrzanego — to oswajanie widowni.

    Warstwa „normalności”, dopiero potem przekaz

    Najpierw widzimy kota na parapecie, relację z meczu, żart o pogodzie. Dopiero gdy profil ma już odrobinę zaufania, pojawiają się pierwsze wstawki „na temat”: komentarz pod głośnym newsem, link z „innym spojrzeniem”, pytanie, które prowadzi w wygodną stronę. Ważne jest wyczucie chwili — takie konta lubią wskakiwać do rozmowy, gdy temat jest najgorętszy, ale w sposób, który nie wygląda na nachalny.

    Kto tym steruje na co dzień

    To rzadko jest samotny klawiszowiec. Częściej to mały zespół, który ma swój plan tygodnia: kiedy o wyborach, kiedy o sporcie, kiedy o cenach w sklepie. Jedni piszą posty, inni pilnują rozmów, jeszcze inni robią „domowy PR”: kilka komplementów tu, parę polubień tam. Nie chodzi o fabrykę, tylko o udawany krąg znajomych, który robi wrażenie zwyczajnej grupki ludzi.

    Jak to się „kręci” w większej skali

    Te profile wzajemnie się podchwytują — ale nie jak klony. Jeden wrzuci zdjęcie z weekendu, drugi je skomentuje, trzeci „przy okazji” dopnie link do komentarza o głośnym wydarzeniu. Na innych platformach te same persony zostawią ślad: krótką relację, pytanie, mem. W efekcie powstaje sieć drobnych potwierdzeń, która wygląda naturalnie. Dla nas — to „znajomi znajomych”. Dla algorytmu — sygnał, iż „tu coś żyje”.

    Czy to łatwiejsze niż zwykłe boty?

    • Założyć? Nie. Zwykłe boty „rodzą się” hurtowo i natychmiast. Pół-udawane profile trzeba wychować: dać im historię, styl, małe rytuały.

    • Prowadzić? Też trudniej. Bot można zostawić samemu sobie; takie konto musi wyglądać jak człowiek — czasem milczeć, czasem się mylić, czasem zmienić zdanie. To wymaga rąk do pracy i cierpliwości.

    • Efekt? Znacznie większy. Bo nie chodzi o to, by krzyczeć najgłośniej, tylko by wchodzić pod skórę: pojawić się w rozmowie kolegi, w komentarzu cioci, w grupie sąsiadów. Zwykłe boty robią hałas i gwałtownie gasną. Pół-udawane konta potrafią utrzymać się miesiącami i po kawałku przestawiać sposób, w jaki patrzymy na sprawy.

    Co z tego wynika dla obrony — jednym tchem

    Patrzmy na życie konta, nie tylko na tempo postowania. Zwracajmy uwagę na nagłe „przebudzenia” przed ważnymi wydarzeniami, na paczki nowych znajomych pojawiających się w krótkim czasie i na powracające sformułowania w komentarzach, które niby są inne, a jednak prowadzą w tę samą stronę. I pamiętajmy: to nie jest walka z megafonem, tylko z udawanym kółkiem znajomych — więc liczy się spokój, szybkie sprostowania i pokazywanie, kto jest kim w tej rozmowie.




    Jak „znajomi znajomych” działają w praktyce wojny kognitywnej — przykłady i wnioski

    Doppelgänger: podszywanie się pod media + „zwykli” dystrybutorzy

    Od 2022 r. badacze i służby w Europie opisują kampanię „Doppelgänger”: klonowane domeny znanych redakcji, fałszywe artykuły i siatki kont dystrybuujących linki w lokalnych bańkach. Analizy EU DisinfoLab (maj 2024) podkreślają odporność infrastruktury i ciągłe modyfikacje TTP — a dystrybucję „udomawiały” właśnie persony wyglądające jak zwykli użytkownicy. W 2024 r. kampanię wprost omawiały też instytucje państwowe (np. U.S. Cyber Command), wskazując operatorów i techniki. EU DisinfoLab+1

    Dlaczego to działa? Bo link nie przychodzi z „anonimowego megafonu”, tylko od rzekomego kolegi z pracy albo fana lokalnej drużyny — relacja niesie treść, nie odwrotnie. cybercom.mil

    „Inauthentic Reposting Activists”: wtopić się w społeczność

    Raport Graphiki z 2020 r. pokazał sieć kont, które udawały aktywistów i wchodziły w istniejące społeczności (m.in. hiszpańsko- i anglojęzyczne), mieszając neutralne posty z wstawkami politycznymi. Kluczem było „bycie podobnym do nas”, nie liczba publikacji. public-assets.graphika.com+1

    Spamouflage: masówka przechodzi w persony

    Meta rozbiła w 2023 r. największą w historii sieć wpływu powiązaną z Chinami („Spamouflage”), ale sama odnotowała, iż mimo skali operacja miała niskie zaangażowanie — co tłumaczy zwrot ku bardziej wiarygodnym personom w kolejnych iteracjach. Nowsze analizy (Graphika, 2024) wskazują na używanie profili z pozorami „codziennego życia” i koordynację międzyplatformową. Axios+1

    MTAC 2024: miks botów i „zwykłych” kont

    Microsoft Threat Analysis Center w końcowym raporcie przed wyborami w USA (październik 2024r.) opisał, iż Rosja, Iran i Chiny łączyły twarde boty z bardziej wiarygodnymi personami, by wpiąć się w lokalne spory i zwiększyć szansę podchwycenia przez rekomendacje. To nie „fala spamu”, ale selektywne osadzanie narracji w relacjach. Microsoft CDN+2The Official Microsoft Blog+2

    Inne studia przypadków (SIO, EEAS)

    Prace Stanford Internet Observatory dokumentują „sockpuppety” i astroturfing (m.in. takedowny z 2020–2021), a przeglądy EEAS (2025) opisują, jak w 2024 r. taktyki te towarzyszyły europejskim wyborom. Wspólny mianownik: podszyte persony działające na styku trendów i lokalnych sporów. purl.stanford.edu+2cyber.fsi.stanford.edu+2

    Wniosek: w wojnie kognitywnej nie wygrywa głośność, tylko wiarygodność i osadzenie. Pół-udawane konta budują oba — a algorytmy, które nagradzają „normalne” sygnały, stają się mimowolnym wzmacniaczem.

    Co powinny robić służby zajmujące się wojną kognitywną by walczyć z tym zjawiskiem?

    1. Mapować sieci zaufania (nie tylko liczyć boty) — budować obraz klastrów społecznych i „ścieżek przejścia” treści. Pół-udawane profile zdradza nie wolumen, ale miejsce w grafie i nagłe zmiany wzorca zachowań. (Z doświadczeń CIB/CIO: liczy się koordynacja i kontekst). pressbooks.usnh.edu

    2. Wykrywać „przebudzenia” — monitorować konta z długą historią, które nagle wracają i wskakują w gorący temat; patrzeć na paczki nowych relacji i parafrazowane komentarze. about.fb.com

    3. Kontratak treścią „algorytmiczną” — gotowe pakiety korekt (krótki tekst, grafika, krótki klip), publikowane w pierwszej godzinie z pinem i stałym linkiem do aktualizacji. (Wnioski z przeglądów MTAC/Meta). Microsoft+1

    4. „Zaufani sygnaliści” + szybkie kanały do platform — sieć przeszkolonych osób zgłaszających podejrzane konta jednym szablonem; priorytetowe ścieżki zgłoszeń (trusted flagger). Celem często nie jest ban, tylko spowolnienie drugiej fali. about.fb.com

    5. Progi ostrożności dla tematów wysokiego ryzyka — wybory, kryzysy, tragedie: niższy próg reakcji na anomalie, szybkie interstitiale i „jedno miejsce prawdy”. (EEAS 2025 o kampaniach w UE). eeas.europa.eu

    6. Łączyć online z offline — dokumentować i demaskować hybrydowe ścieżki (np. naklejki/graffiti + dystrybucja przez persony), bo inaczej algorytmy dalej „kleją” przekaz do rzekomego ruchu oddolnego. (Wnioski z analiz Doppelgänger). EU DisinfoLab

      Krótkie podsumowanie

      Artykuł pokazuje, iż największym zagrożeniem w wojnie kognitywnej nie są już tandetne boty, ale pół-udawane profile– konta, które przez tygodnie „udają zwykłych ludzi”, a potem wplatają pożądane narracje w codzienne rozmowy. Ich siła polega na tym, iż wytwarzają „zdrowe” sygnały dla algorytmów rekomendacyjnych (czas uwagi, sensowne komentarze, interakcje w sieci znajomych), więc platformy same niosą ich treści dalej. To działa ciszej niż spam, ale dłużej i głębiej – bo żeruje na zaufaniu („kolega kolegi”) i na tym, jak systemy premiują normalne, społeczne zachowania. Platformy klasyfikują takie działania jako Coordinated Inauthentic Behavior (CIB) i regularnie je demaskują, ale ich „ludzki” wygląd sprawia, iż są trwalsze niż farmy botów. transparency.meta.com+1

Idź do oryginalnego materiału