
Revolut dorzucił do swojej aplikacji dwa klocki, które dobrze wpisują się w wakacyjny rytm: Travel Mode i Travel Map. Jednocześnie firma opublikowała własne podsumowanie sezonu, czyli Revolut Travel Report, i policzyła, gdzie Polacy realnie jeździli, ile wydawali i co wpływało na wybory kierunków. To nie jest ogólna „sonda na plaży”, ale miks twardych przepływów kartowych z ostatnich miesięcy oraz badań preferencji. Efekt? Mamy obraz lata, w którym sprytne podpowiedzi w aplikacji spotykają się z bardzo ludzką skłonnością do beztroski, FOMO i spontanicznego przekraczania budżetu.
Revolut i nowości produktowe dla podróżnych
Zacznijmy od nowości produktowych, bo to one będą „pierwszą linią” kontaktu z finansami w drodze. Travel Mode działa jak inteligentny widget: pojawia się, gdy przekraczasz granicę i podsuwa zestaw lokalnych usług, które faktycznie się przydają. jeżeli jedziesz do Hiszpanii, aplikacja zasugeruje, gdzie znajdziesz najbliższy bankomat Revoluta; gdy odwiedzasz Polskę, zobaczysz zachętę do zakupu biletów komunikacji publicznej i to nie symbolicznie, tylko w pięćdziesięciu miastach. W jednym miejscu lądują też odnośniki do atrakcji, saloników lotniskowych, noclegów, ubezpieczenia czy eSIM. Z punktu widzenia użytkownika to próba „rozbrojenia” dwóch typowych problemów: niepewności, gdzie i jak płacić najwygodniej, oraz chaosu informacyjnego, gdy szukasz praktycznych rozwiązań na nowym terenie.
Drugą nowością jest Travel Map — narzędzie w duchu „po wyjeździe bądź mądrzejszy przed kolejnym”. Interaktywna mapa 3D agreguje wyjazdy i pozwala porównywać koszty, zarówno całkowite, jak i średniodobowe. Brzmi sucho, ale w praktyce odpowiada na bardzo życiowe pytanie: dlaczego tegoroczne Włochy wyszły drożej niż zeszłoroczna Grecja i w których kategoriach „poszło” najbardziej. jeżeli da się zobaczyć, iż to nie „wszystko drogie”, tylko na przykład hotele i restauracje skoczyły o określony odsetek, łatwiej świadomie ciąć koszty bez psucia frajdy. W czasach, gdy połowa badanych deklaruje, iż odkłada na wakacje w specjalnym funduszu, a jednocześnie co trzeci przyznaje się do wydatków ponad miarę, właśnie taka analityka może być pasem bezpieczeństwa na przyszłość.

Czytaj też: Nano banana – najlepszy model AI do edycji grafiki. Od Google
Revolut podsumował sezon letni. Jakie są wyniki?
W liczbach lato wyglądało rekordowo. Od maja do sierpnia kartą Revolut za granicą płaciło ponad półtora miliona Polaków — dokładnie 1,562 mln, co oznacza wzrost o 26 proc. rok do roku. Wydatki sięgnęły blisko 3,827 mld zł i były o 28 proc. większe niż przed rokiem. Średnio na osobę wyszło 2 450 zł, o 2 proc. więcej rok do roku. Top kierunki nie zaskoczyły: Włochy przyciągnęły 314 tysięcy polskich klientów (wzrost o 32 proc.), Hiszpania 189 tysięcy (+26 proc.), Chorwacja 139 tysięcy (+ 24 proc.), Grecja 115 tysięcy (+ 22 proc.), a Turcja 93 tysiące (+ 27 proc.).
Ciekawsze jest jednak to, co dzieje się „na długim ogonie” celu podróży, bo tam widać dynamikę i apetyt na inne doświadczenia. Malta urosła o 63 proc., Egipt o 73 proc., Zjednoczone Emiraty Arabskie o 58 proc., Japonia o 79 proc., a Gruzja aż o 85 proc. rok do roku. To już nie przypadkowe „odskocznie”, tylko bardzo konkretna fala zainteresowania miejscami, które w poprzednich sezonach bywały niszowe albo trudniej dostępne logistycznie.
Turyści z zagranicy masowo odwiedzili Polskę! I wydali fortunę!
W drugą stronę też było tłoczno. Od maja do sierpnia Revolut naliczył 929 tysięcy zagranicznych klientów odwiedzających Polskę, czyli o jedną trzecią więcej niż rok wcześniej. Nad Wisłą turyści zostawili łącznie 1,558 mld zł (wzrost o 31 procent). Najliczniej przyjeżdżali klienci z Wielkiej Brytanii (236 tysięcy), Czech (87 tysięcy) i Niemiec (80 tysięcy), a w ujęciu wartościowym najwięcej wydali Brytyjczycy — 500 mln zł, dalej Niemcy 142 mln zł i Irlandczycy 111 mln zł.
Ciekawostką jest to, iż najwyższe średnie wydatki na osobę mieli Norwegowie, choć ich liczebność nie była największa. Warto też pamiętać o ważnym zastrzeżeniu: dane o odwiedzinach dotyczą głównie Europy, bo tam Revolut ma najwięcej klientów, więc obraz „świata” jest, siłą rzeczy, europocentryczny. Mimo to kierunek trendu jest czytelny: Polska rośnie jako cel podróży, a argument o „coolcation” — chłodniejsza bałtycka bryza zamiast upałów południa — znajduje potwierdzenie choćby w silnym przyroście gości z Czech.
Czytaj też: Podwyżka ceny bez zgody klienta? Netflix na celowniku UOKiK
Dlaczego Polacy podróżują? I jak wybieramy kierunki
Twarde obroty kartowe mówią jedno, a preferencje i zachowania drugie, choć to niekoniecznie sprzeczne. Revolut przepytał w czerwcu tysiąc osób w Polsce w ramach większego, dwudziestokrajowego badania. Z tej soczewki wyłania się dość spójny profil: chcemy dzielić podróże z bliskimi, 49 proc. wskazuje rodzinę jako najważniejszy cel wyjazdu, a 18 proc. — odwiedzenie przyjaciół.
Wybory kierunków kształtują przede wszystkim rekomendacje rodziny i znajomych (43 proc.), siła przyzwyczajenia i powrotów do „sprawdzonych” miejsc (36 proc.) i pragmatyzm kosztowy: 32 proc. świadomie szuka tańszego transportu i pobytu, a 7 proc. zwraca uwagę na korzystny kurs walut. Influencerzy i social media? Tylko 9 proc. deklaruje, iż to ich główna inspiracja, a blogi podróżnicze oddziałują na jedną piątą badanych. Pytanie AI jako kompas wyjazdowy to wciąż margines — 7 proc.
Polacy oszczędzają na wakacje! Ale na urlopie już… nie
Natomiast w portfelach dominuje… rozsądek. Przynajmniej do momentu startu urlopu. Prawie połowa badanych mówi, iż ma osobny fundusz na wakacje i regularnie odkłada. 1 na 3 osoby finansuje wyjazdy z bieżących środków, 10 proc. podpiera się kartą kredytową, 8 proc. korzysta z limitu w koncie, a 13 proc. zbiera mile i punkty w programach lojalnościowych, by zejść z kosztów. To świadczy o planowaniu, ale… gdy samolot oderwie się od pasa, włącza nam się tryb „carpe diem”.
Co trzeci Polak przyznaje, iż zdarzyło mu się zadłużyć lub wydać ponad miarę na wakacjach, a kolejne 21 proc. było „o włos”, od przeciągnięcia finansowych granic. Co napędza to rozszczelnienie budżetu? Najczęściej zwykła chęć przeżywania każdej chwili w pełni — wskazuje na nią ponad 1 na 5 ankietowanych — dalej są nieoczekiwane sytuacje (19 proc.) i impulsywne zakupy (14 proc.).
Czytaj też: Adopcja AI w firmach kuleje, ale „szara strefa AI” kwitnie
Czego najbardziej boimy się na wakacjach?
W tle pracują lęki finansowe, które rzutują na komfort wyjazdu. Najmocniejszym z nich pozostaje kradzież fizyczna — 21 proc. boi się zostać bez środków po utracie portfela czy telefonu. Dalej mamy obawy o nieoczekiwany wydatek, który „wyczyści” portfel (15 proc.), kłopoty z ubezpieczeniem w razie nagłej pomocy medycznej (11 proc.), a także ryzyko oszustw i nieautoryzowanych płatności (10 proc.).
Dopiero dalej pojawiają się kwestie przewalutowań, kursów walut czy opłat roamingowych. To istotny sygnał dla dostawców usług: technologie i benefity mają sens nie jako ozdoba, ale jako realna odpowiedź na konkretne stresy. W tym kontekście funkcje takie jak eSIM — ubiegłoroczny hit Revoluta — czy zintegrowane ubezpieczenie w appce przestają być „nice to have”, a stają się narzędziami do zdejmowania z barków realnych obaw.
Czytaj też: Promocje na nowy rok szkolny – tania technologiczna wyprawka dla Twojego dziecka? Sprawdzam, gdzie ją kupisz!
Revolut i dalszy plan rozwoju
Z perspektywy firmy Revolut widać zresztą, iż to właśnie kierunek „więcej użytecznej infrastruktury podróżnej w jednym miejscu” będzie rozwijany.
— Spośród milionów klientów Revolut podróżujących po świecie, wielu coraz liczniej i chętniej odwiedza Polskę. To szansa na rozwój, powód do dumy, ale i zobowiązanie — mówi Stefan Bogucki, odpowiadający za komunikację Revoluta w Polsce.
Bogucki wylicza: po eSIM przyszedł czas na program korzyści RevPoints, raty w karcie kredytowej oraz dwie tegoroczne funkcje podróżne, Travel Mode i Travel Map. jeżeli mają pomóc „bardziej cieszyć się podróżowaniem”, to właśnie przez redukcję tarcia i lepszą kontrolę kosztów, a nie przez samą estetykę interfejsu.
Zanim jednak zrobimy z tego opowieść o „wygranym sezonie fintechów”, warto zachować odrobinę sceptycyzmu metodologicznego. Revolut widzi to, co dzieje się na jego kartach i w jego bazie klientów. To bardzo duża próbka — globalnie ponad 60 milionów użytkowników i ponad 4,5 miliona w Polsce — ale wciąż próbka. Na kierunki, dynamiki i struktury wydatków wpływa profil demograficzny i geograficzny tej bazy, a dane o zagranicznych turystach w Polsce akcentują Europę, bo tam Revolut jest najsilniejszy. Mimo to choćby jeżeli potraktujemy liczby jako „głosy z rynku” zamiast „wyroku”, opowieść pozostaje spójna: latem 2025 r. Polacy podróżowali więcej, szerzej i chętniej wydawali, a jednocześnie coraz bardziej doceniają cyfrową asekurację w planowaniu i rozliczaniu wyjazdów.
Raport Revolut z wakacji 2025 to zdrowy miks
W sumie to dość zdrowy miks. Z jednej strony racjonalność — oddzielne fundusze, zbieranie punktów lojalnościowych, wrażliwość na koszty transportu i pobytu. Z drugiej człowieczeństwo — beztroska, spontaniczność, powroty do znanych miejsc i chęć bycia „tu i teraz”. jeżeli nowe funkcje Revoluta mają mieć sens, to właśnie w tym styku: nie po to, by wypłukać z wakacji euforia i zamienić je w arkusz kalkulacyjny, tylko po to, by dać ci wiedzę, dzięki której w przyszłym roku „carpe diem” będzie kosztowało tyle, ile chcesz, a nie tyle, ile przypadkiem wyszło. A kiedy przekraczasz granicę i na ekranie telefonu pojawia się podpowiedź, gdzie wypłacić gotówkę albo jak najprościej kupić bilet, to jest dokładnie ten moment, w którym technologia wygrywa nie designem, ale użytecznością.
Źródło zdjęcia tytułowego: Sophie Dupau, Unsplash