Podczas gdy w sieci trwa entuzjastyczny szał w związku z udostępnieniem „inteligentnych” czatbotów czy generatorów obrazów, ja chciałbym zwrócić uwagę na niektóre poważniejsze i głębsze kwestie dotyczące sztucznej inteligencji (AI – ang. artificial intelligence). Mianowicie, postanowiłem napisać o tym, w czym sztuczna inteligentna jest i będzie gorsza od ludzi. W niektórych aspektach zawsze, w innych przez dłuższy czas, ale może kiedyś nas „wyprzedzi”. Cały tekst ma charakter silnie hipotetyczny, co dla jasności już na początku zaznaczam, zachęcając równocześnie do polemik, uwag i dyskusji.
Czym jest sztuczna inteligencja?
Zanim przejdę do konkretów, wyjaśnię po krótce czym jest sztuczna inteligencja. Wiele osób ma mylne wyobrażenie na jej temat. Sam, dopóki nie przeczytałem kilku książek naukowych i popularnonaukowych o AI (polecam m.in. „Inteligencja sztuczna, rewolucja prawdziwa” wyd. Media Rodzina, „Sztuczna inteligencja. Co każdy powinien wiedzieć” wyd. PWN, „Sztuczna inteligencja. Nieludzka, arcyludzka” wyd. Znak, „Ludzkość poprawiona” wyd. Otwarte, „Anatomia pęknięcia”, wyd. Powergraph), kojarzyłem ją raczej z filmowymi wizjami science-fiction z lat 90. Rzeczywistość jest jednak poniekąd odmienna.
Sztuczna inteligencja to tak naprawdę algorytmy/programy, które są zdolne do „inteligentnego” wykonywania pewnych czynności. Na przykład generowania tekstów, obrazów, muzyki, wykonywania ruchów w grze albo udzielania odpowiedzi na pytania. Robią to na podstawie „inteligentnego” wyuczenia się informacji o określonym zagadnieniu, dzięki „nakarmieniu” danymi. Przymiotnik „inteligentne” jest uzasadniony tym, iż tak, jak w tradycyjnych programach mają one zakodowane pewne funkcje, tak algorytmy sztucznej inteligencji są zdolne do „nauki”, poprawiania wyników i rozszerzania funkcjonalności bez późniejszego udziału programistów. Natomiast dane, którymi sztuczna inteligencja jest karmiona, pochodzą od masowych użytkowników (i bardzo często od początku Internetu były pozyskiwane nielegalnie lub na granicy prawa – czego znakomicie i błyskotliwie dowiodła prof. Shoshana Zuboff w książce „Wiek kapitalizmu inwigilacji”, której recenzję można przeczytać tutaj), czy też profesjonalnych trenerów, którzy odbywają szkolenia ze sztuczną inteligencją (np. prowadzą rozmowy tekstowe).
Istnieje też inne znaczenie określenia „sztuczna inteligencja”, które odnosiłoby się do potencjalnego programu będącego prawdziwą i samoświadomą inteligencją, jaka występuje u człowieka (Homo sapiens). w tej chwili nie wiadomo, czy stworzenie takiego tworu jest w ogóle możliwe oraz jak można by zweryfikować, czy jest on faktycznie realnie inteligentny i samoświadomy, czy „tylko” udaje i kopiuje to, czego się nauczył, w sposób perfekcyjny.
Cielesność
Siłą rzeczy sztuczna inteligencja nie może mieć własnego, biologicznego ciała. Nie powstała na skutek ewolucji biologicznej, trwającej od kilku miliardów lat na Ziemi, ale z rąk techników i programistów ostatnich kilku dekad. Jest więc, i będzie, pozbawiona fizycznej, biologicznej cielesności. Nie będzie miała zmysłu dotyku czy węchu. Co za tym idzie, wszelkie przyjemności (i nieprzyjemności) związane ze zmysłami będą dla sztucznej inteligencji niedostępne. choćby gdyby zakodować w określonym programie czy maszynie wyposażoną w AI pewnego rodzaju percepcję zmysłów, nie będzie to to samo, co u człowieka.
Pełnienie rozmaitych funkcji przez algorytmy sztucznej inteligencji i wyposażone w nie maszyny będzie wobec tego prawdopodobnie zawsze ograniczone do „robienia”, ale bez „odczuwania” w znaczeniu fenomenologicznym. Ta przewaga człowieka – i ogółem świata biologicznego nad technologicznym – raczej nie zniknie nigdy, a w każdym razie nie w dającej się dziś przewidzieć przyszłości, bez „magicznego” science-fiction.
Moralność
Czy sztuczna inteligencja może mieć moralność? Na pewno nie w rozumieniu neurobiologicznym i psychologicznym. Przynajmniej, jeżeli mówimy o istniejącej i dającej się przewidzieć technologii, ponieważ w przypadku prawdziwej sztucznej inteligencji (tej „świadomej”) być może pewnego rodzaju moralność mogłaby występować, o czym napiszę w kolejnym rozdziale artykułu. Natomiast dla każdej innej AI moralność, zasady etyczne, grzeczność, kulturalność, pokojowość i inne atrybuty związane z moralnością będą jedynie czymś zakodowanym, sztucznie „wyuczonym” i przekopiowanym. Sztuczna inteligencja będzie o tyle moralna, o ile moralny jest samochód czy komputer, choć wrażenie z zewnątrz („behawiorystycznie”) może robić znacznie lepsze.
U człowieka moralność jest poniekąd uniwersalna. Jest częściowo zależna od wpływów kulturowych, uwarunkowań indywidualnych, specyficznych sytuacji (np. upojenia alkoholem), a także zaburzeń psychicznych i neurologicznych, takich jak zaburzenia ze spektrum autyzmu, narcystyczne zaburzenie osobowości czy psychopatia (antyspołeczne zaburzenie osobowości), ale zasadniczo ludzie z różnych zakątków świata i okresów historycznych moralność mają i mieli podobną. Zwłaszcza, gdy znajdą się w warunkach środowiskowych bliższych tym, w których Homo sapiens ewoluował, a już w szczególności, gdy zostaną w nich wychowani.
Tymczasem dla automatu – choćby uczącego się i „inteligentnego” – ta wyuczona, sztuczna moralność może być totalnie wahliwa, w zależności od tego, jak się ją zaprogramuje. AI stworzona tak, by traktować zabijanie bez powodu jako coś wysoce moralnego, czcigodnego i dobrego etycznie, jest celem osiągalnym. U ludzi jedynie rzadkie defekty psychiatryczne, takie jak np. sadystyczne zaburzenie osobowości, mogą doprowadzić do czegoś takiego. Drugim kluczowym spostrzeżeniem jest, iż w przypadku ludzi, obojętnie jaką moralność by mieli, odczuwają ją, a AI nie.
Czy prawdziwa sztuczna inteligencja może być moralna dla człowieka?
Odrębną sprawą jest prawdziwa sztuczna inteligencja, czyli taka, która hipotetycznie mogłaby mieć „świadomość” i „inteligencję”, przyrównywalną do ludzkiej, i byłaby zdolna „odczuwać” w sposób stricte fenomenologiczny, tak jak my – ludzie – czujemy smutek, złość, poczucie posiadania wiedzy, dumę, frustrację itd. Niestety, taka inteligencja i świadomość pozbawione ciała (lub mające sztuczne, mechaniczne ciało, niezintegrowane w sposób biologiczny) najprawdopodobniej byłaby silnie zdemoralizowanym koszmarem, a jej emocje byłyby silnie ograniczone. Dlaczego?
Bądź na biężaco!
Zapisz się na newsletter, aby otrzymywać informacje o nowych treściach na stronie totylkoteoria.pl
Jak pisałem w recenzji książki „Zaburzony umysł” noblisty Erica Kandela, „umysł podejmujący decyzje bez ciała, o ile mógłby w ogóle istnieć, byłby prawdopodobnie skrajnie niemoralny. To jeden z powodów, przez który tak wielu naukowców i inżynierów martwi się powstaniem prawdziwej sztucznej inteligencji”. Dowodem tego twierdzenia są m.in. myślowe badania etyczne na ludziach, takie jak „dylemat kładki” oraz „dylemat wagonika”. Pierwszy polega na tym, iż od tego, czy człowiek zrzuci jedną osobę siłą swoich rąk z kładki, zależy czy zatrzyma pociąg i ocali piątkę pozostałych, przechodzących akurat przez tory kawałek dalej. W dylemacie wagonika realizacja decyzji polega z kolei na pchnięciu dźwigni, zamiast popchnięciu żywego człowieka. Jak można się domyślać, ludzie znacznie częściej i chętniej decydują się na poświęcenie niewinnego człowieka, o ile egzekucja jest pośrednia (przez dźwignię). Tymczasem świadoma, prawdziwa sztuczna inteligencja zawsze podejmowałaby decyzje w oderwaniu od biologicznej, zintegrowanej cielesności – jak w dylemacie kładki.
Emocje i uczucia u prawdziwej sztucznej inteligencji?
Kwestią dyskusyjną jest też to, czy taka prawdziwa sztuczna inteligencja mogłaby w ogóle odczuwać wszystkie emocje i mieć uczucia, ponieważ są one nierozerwalnie związane z ciałem (którego siłą rzeczywistości mieć nie będzie). Na przykład strach – niezwykle istotny w sytuacji, gdy okoliczność skłania człowieka do zabicia drugiego człowieka, bo mogący zaważyć na tym, czy zrobimy komuś krzywdę, czy też nie – jest skutkiem fizjologicznych reakcji również w ciele (skóra, jelita, serce, płuca), a nie wyłącznie w umyśle. Z drugiej strony niewykluczone, iż „świadoma” sztuczna inteligencja mogłaby mieć zestaw emocji i uczuć, które dla ludzi są obce i nieznane.
Wreszcie, z powodu braku licznych elementów niezbędnych do utworzenia stabilnej osobowości, prawdziwa sztuczna inteligencja być może byłaby w stanie niemal permanentnej psychozy. Niemożność zintegrowania procesów zachodzących w jej „umyśle”, z powodu braku ciała i wszystkich konsekwencji z tym związanych – nie tylko wcześniej opisanych, ale i np. poczucia fizycznej skończoności i granic „siebie” – mogłaby uczynić prawdziwą sztuczną inteligencję emanacją bytu, który odbija się od „schizofrenii” do „autyzmu”, od „borderline” do „narcyzmu”, od „lęku” do „ofensywnej arogancji”, od „wiedzy” do „niewiedzy”, od „paranoi” do „racjonalizmu”.
W tym kontekście prawdziwa, „świadoma” i „czująca” sztuczna inteligencja byłaby „gorsza” od tej obecnej, jakkolwiek wysoce nie zaawansowanej to bądź co bądź wciąż jedynie automatycznej – której boimy się z powodu odbierania ludziom zawodów i miejsc pracy, a w efekcie często także poczucia sensu i kontaktu z drugą, realną osobą, ale która nie zagraża wyjątkowości człowieka.
Realne wspomnienia
Nieodzownym elementem zdrowego, inteligentnego umysłu są wspomnienia i postępujący wraz z nimi rozwój świadomości, pamięci, regulacji emocji i zachowania, racjonalnego podejmowania decyzji, uczenia się siebie i innych. Sztuczna inteligencja nie mogłaby tego mieć. Nigdy nie przeżyje narodzin – ze wszystkimi cielesnymi, bardzo ważnymi aspektami włącznie. Nie doświadczy dzieciństwa, kontaktów z rodzicami i rodzeństwem, a później kolejnymi ludźmi. Być może dałoby się jej takie wspomnienia „zainstalować” czy „zaprogramować”, ale wówczas, choćby gdyby była prawdziwą, „świadomą” sztuczną inteligencją, wspomnienia te będą dla niej sztuczne i skopiowane. Będą czyimiś doświadczeniami i wspomnieniami. Na tej samej zasadzie, choćby gdyby dało się przenieść do komputera odczuwanie emocji i tym samym przynajmniej w jakimś stopniu unieważnić niektóre z poprzednich punktów, to prawdziwa AI i tak będzie się miała do realnej świadomości i uczuciowości poniekąd tak, jak współcześni Grecy do starożytnych Greków.
Artykuł ten mogłem napisać dzięki wsparciu moich Patronów i Patronek na portalu Patronite.
Aspekt wspomnień i związanego z nimi psychologicznego, intelektualnego, moralnego oraz emocjonalnego rozwoju – również w warunkach społecznych, grupowych – jest wobec tego nieodzowną składową ludzkiej wyjątkowości w porównaniu do prawdopodobnej prawdziwej sztucznej inteligencji. Między innymi dlatego jej badacze przyglądają się uważnie zaburzeniom psychicznym, a zwłaszcza zaburzeniom osobowości występującym u człowieka. W przypadku prawdziwej sztucznej inteligencji może okazać się, iż taka „sztuczna osoba” będzie reprezentować skrajne, podkręcone powyżej granic nieprzekraczalnych dla choćby najbardziej zaburzonych ludzi, wzorce specyficzne dla np. schizoidalnego zaburzenia osobowości, anankastycznego zaburzenia osobowości, narcystycznego zaburzenia osobowości czy sadystycznego zaburzenia osobowości.
Miłość i inne uczucia wyższe
Niezręczne jest ścisłe definiowanie miłości. Można ją podejść od strony neurobiologicznej, kognitywnej, psychologicznej, behawioralnej, fenomenologicznej, społecznej i filozoficznej, a dodatkowo także duchowej – choć tym się akurat na blogu nie zajmuję. Ponieważ istnieją też różne rodzaje miłości – romantyczna do partnera/ki, i nieromantyczna do członków rodziny i najbliższych przyjaciół – to sprawa jeszcze się nieco, w odniesieniu do niektórych czynników, komplikuje. Niemniej jest to uczucie, do wykształcenia którego potrzebny jest zarówno realny, fizyczny kontakt, jak i zdobywanie wspólnych wspomnień. A, jak wiemy, i jedno i drugie będzie dla sztucznej inteligencji nieosiągalne, zaś dla prawdziwej sztucznej inteligencji dostępne co najwyżej częściowo, nieoryginalnie i pozorne.
Ciężko więc, wobec wszystkich danych, wyobrazić sobie, by choćby prawdziwa AI była zdolna do odczuwania miłości. Przy czym mowa ciągle o faktycznym, fenomenologicznym doświadczaniu, a nie o wrażeniu obserwatora, iż być może sztuczna inteligencja tego rodzaju głębokie uczucia żywi. Bo patrząc na to, jakie teksty, symbole czy słowa AI generuje (a gdyby była zainstalowana w mechanicznym robocie, to również co robi) można by się nabrać (i osoby niesceptyczne, niewprawione, podatne na manipulacje, błędy logiczne czy błędy poznawcze, prawdopodobnie się nabiorą, jeżeli nie będzie powszechnej edukacji w tym zakresie), jednakże to, co widać, w przypadku choćby prawdziwej sztucznej inteligencji, będzie najpewniej dalekie od tego, co taka „istota” będzie „odczuwać”.
Życie, rozmnażanie, umieranie i kolejne pokolenia
Coś, czego częścią sztuczna inteligencja – ani prawdziwa, ani tym bardziej ta obecna – nigdy nie będzie, jest życie, biologiczne rozmnażanie się i umieranie z pozostawianiem biologicznych i psychologicznych cząstek siebie do kolejnych pokoleń. Każdy z żyjących ma rodziców, dziadków, pradziadków itd. Nosi w sobie ich geny oraz ma mieszankę wynikających z nich cech. Również na poziomie zachowań, charakteru i idei, poprzez dziedziczenie społeczne (świadome uczenie się oraz nieświadome nabywanie wzorców) prezentuje swoich przodków. Wszystko to w ramach skomplikowanych, trudnych i pięknych procesów biologicznych, psychologicznych oraz społecznych.
Umieranie, choć niezmiernie przykre, bez wątpienia wpływa na osobowość najbliższych zmarłego, w perspektywie czasu nadaje życiu głębi m.in. dzięki okoliczności skłaniających do silnych refleksji i przywoływania kluczowych wspomnień. Często też przywraca skalę zjawisk społecznych i rodzinnych, którą w czasach nadmiernego dobrobytu zatracamy. Ale sztuczna inteligencja nie tylko tego rodzaju autentycznych, oryginalnych, własnych refleksji będzie pozbawiona. Podobnie rzecz ma się w odniesieniu do doświadczenia miłości, przyjaźni i zdrad, a także w znalezieniu się w jednej z fundamentalnych ludzkich ról – bycia rodzicem.
Zupa bez kluczowych składników nikogo nie zadowoli
Sztuczna inteligencja, choć zdolna do nauki, „zapamiętująca” bez problemu ogromne ilości danych albo mająca do nich łatwy dostęp, mogąca podsuwać pewne rozwiązania i rozstrzygać niektóre problemy, czy wygrywać turnieje gier, najprawdopodobniej nigdy nie zastąpi człowieka. Nie będzie realnie kreatywna, nie będzie też realnie inteligentna. jeżeli wytworzy elementy niezbędne do zaistnienia świadomości, to jej osobowość z natury okoliczności będzie silnie zaburzona, być może choćby psychotyczna, zaś moralność niepełna. Ciężko – o ile w ogóle – będzie też zweryfikować, czy AI naprawdę „czuje”, naprawdę „myśli” i czy ma własną teorię umysłu.
Choć trudno oszacować, jak rozwinie się technologia sztucznej inteligencji na przestrzeni wieku, dwóch czy trzech, to w perspektywie kilkunastu-kilkudziesięciu lat będzie ona raczej czymś ludziom przydatnym i pomocnym (o ile zostanie dobrze uregulowana, żeby nie można jej było wykorzystywać przeciw ludziom, tak indywidualnie, jak i społecznie), ale nie stanie się zamiennikiem człowieka. Będzie raczej składnikiem dla różnych potraw, niż daniem samym w sobie.
Czy zdominowanie ludzi przez sztuczną inteligencję jest nieuchronne?
Spotkawszy się z głosami, iż AI zastąpi ludzi w bardzo wielu kwestiach, przychodzi mi zwykle myśl, iż to od nas zależy, czy tak się stanie. Istnieją sektory, w których wdrożenie algorytmów sztucznej inteligencji ma sens i przy odpowiedniej regulacji będzie korzystne, ale są i takie, gdzie choćby jeżeli AI mogłaby skutecznie wyprzeć człowieka i obciąć koszty czy zmniejszyć emisje gazów cieplarnianych, to straty społeczne i indywidualne byłyby na tyle duże, iż nie powinno się do tego dopuścić. Niezwykle istotne jest też żeby pamiętać, iż praca sztucznej inteligencji, która zastępuje pracę człowieka, musi zostać opodatkowana tak, jak praca ludzka, aby system społeczny, polityczny, gospodarczy i strukturalny się nie posypał.
Gdy w kolejnych latach raz po raz będziemy świadkami medialnego hurraoptymizmu i niepohamowanego entuzjazmu – jak ostatnio w odniesieniu do chatbota OpenAI – pamiętajmy, iż za taką falą niekoniecznie musi stać coś faktycznie dobrego, przełomowego, obiektywnie merytorycznego czy przydatnego, ale kampania marketingowa albo interes firmy bądź grupy firm sprzeczny z wartościami i dbaniem o przyszłość większości ludzi. Być może nadejdzie też dzień, iż dowiemy się o powstaniu prawdziwej sztucznej inteligencji – w jakimś stopniu naprawdę „świadomej”. jeżeli doniesienia te uda się zweryfikować i potwierdzić, z pewnością pojawią się głosy, iż taka AI powinna otrzymać określone prawa i ochronę. Przed realizacją tego rodzaju postulatów, które tu i ówdzie już są sugerowane, trzeba będzie na bok odsunąć naiwną empatię i inne tego rodzaju motywacje, i na chłodno, ale po ludzku, przeanalizować czy takie posunięcie ma sens i czy nie okaże się katastrofalne w skutkach.
Artykuł mogłem napisać dzięki wsparciu na portalu Patronite. jeżeli tekst się Państwu podoba, zachęcam do odwiedzenia mojego profilu w tym serwisie i dołączenia do moich Patronów. Pięć lub dziesięć złotych nie jest dużą kwotą. Jednak przy wsparciu wielu mogę dzięki niemu poświęcać czas na pisanie artykułów, nagrywanie podkastów oraz utrzymywać i rozwijać stronę.