To jeszcze nie jest działanie autonomicznej sztucznej inteligencji. Całkiem „ludzki” zarząd odwołał w piątek po południu Sama Altmana z funkcji dyrektora generalnego OpenAI. Wielcy inwestorzy, w tym Microsoft, przerażeni możliwym osłabieniem pozycji rynkowej OpenAI, przez cały weekend zabiegali o powrót Altmana do spółki. Altman podobno nie wykluczył powrotu, ale – postawił warunki.
Weekendowe story kadrowe można by uznać za czysto wewnętrzną sprawę jednej ze spółek z Doliny Krzemowej. Ot, banalny spór zarządu z jednym z dyrektorów, który podobno nie dość przejrzyście komunikował się z członkami ciała kierującego spółką.
Tyle tylko, iż ta spółka to wehikuł naukowo-badawczo-komercyjny, który rok temu wprowadził na rynek najgorętszą technologię ostatnich lat – narzędzie sztucznej inteligencji ChatGPT. Po ubiegłorocznym jesiennym debiucie ChatGPT błyskawicznie zyskiwał nowe udoskonalone wersje, aż do ostatniego pomysłu na prawdziwą rewolucję – GPTs, czyli w pełni zindywidualizowane narzędzie AI, które każdy z nas mógłby sobie ukształtować pod swoje potrzeby.
O tym ostatnim projekcie pisał niedawno na łamach HomoDigital Jakub Samcik. Artykuł pod znamiennym tytułem: „Wczoraj zmienił się świat”.
Podobno w grze jest spór o to, czy sztuczna inteligencja ma się rozwijać komercyjnie, zarabiając krocie dla akcjonariuszy OpenAI, m.in. Microsoftu, czy ma być miejscem wytężonej pracy najtęższych mózgów Zachodniego Wybrzeża, które swoje wysiłki kierują w stronę AGI – sztucznej inteligencji ogólnego zastosowania. To AGI, jako punkt dojścia w badaniach nad sztuczną inteligencją, mogłaby stać się autonomiczną siłą kontrolującą całą cywilizację człowieka.
O tych aspektach AGI pisał w minicyklu dla HomoDigital prof. Jakub Growiec. AGI może z nami współpracować, być nam przyjazna, a może – będzie chciała nas zgładzić?
Ale jeszcze nie AGI, tylko całkiem ludzki zarząd OpenAI zaserwował fanom nowych technologii i mediom na całym świecie prawdziwy rollercoaster w sprawie tego, czy Sam Altman będzie wciąż dyrektorem firmy, czy też nie. O burzy w OpenAI pisały media na całym świecie. Kolejnych wersji i aktualizacji newsów było naprawdę sporo. Gorące relacje dawał m.in. technologiczny The Verge, ekonomiczny „The Wall Street Journal„, a także światowa agencja informacyjna Bloomberg.
Sprawa jest o tyle poważna, o ile razem z Altmanem zdecydowało się odejść ze spółki sporo kluczowych pracowników, w tym naukowców, stojących na czele komórek badawczych. Bez tęgich mózgów firma nie jest w stanie dynamicznie się rozwijać. Choć z kolei w zarządzie, który zwolnił Altmana z pracy, jest główny mózg OpenAI Ilya Sutskever. Co wiadomo o sprawie na podstawie amerykańskich mediów, które twierdzą, iż są dość dobrze poinformowane?
Wróci na białym koniu, jak Steve?
Czy Sam Altman wróci do spółki? Podobno jest do tego namawiany przez zarząd (który wcześniej go wyrzucił). Ale podobno – jest sceptyczny. Na pewno za powrót zażądałby premii w postaci silniejszej pozycji w spółce i nowej struktury zarządzania. Nasuwa się analogia z historią Steve’a Jobsa, genialnego wizjonera, mega legendy Doliny Krzemowej, twórcy potęgi najcenniejszej formy świata – Apple. Bez Steve’a Jobsa Apple nie byłoby tą spółką, jaką znamy obecnie.
Jobs, podobnie jak Altman, był twórcą unikatowego pomysłu na firmę. Założył ją razem z przyjaciółmi w 1976 r. Po 10 latach stracił pracę. Pod taką decyzją podpisał się cały ówczesny zarząd Apple. Powodem podobno było to, iż nad Jobsem nie było jakiejkolwiek kontroli. Genialny Steve chciał realizować swoje pomysły niezależnie od zgody całego zespołu i zarządu. Jobs toczył spór z ówczesnym CEO Johnem Sculleyem i spór ten przegrał.
Po kolejnych 10 latach Apple ponownie zatrudniło Jobsa, a adekwatnie – wezwało go na ratunek, żeby wyciągnął spółkę z tarapatów technologicznych i finansowych. I Jobs to zrobił. Apple pod jego kierunkiem wprowadziło na rynek swój flagowy do dziś produkt – iPhone’a, a Apple stało się najcenniejszą spółką giełdową w historii świata. Rozwój tej firmy jest spektakularny, a inwestorzy uważnie patrzą na jej liderów. Kiedyś Jobsa, teraz Tima Cooka.
Sam Altman, który założył spółkę w 2015 r., został odwołany ze stanowiska dyrektora generalnego również w wyniku przegranego sporu wewnątrz spółki. Głównym jego oponentem ma być Ilya Sutskever, główny naukowie firmy. Razem z Altmanem odszedł prezes Greg Brockman, który został pozbawiony przez zarząd dotychczasowego stanowiska, wolał więc w ogóle odejść niż pozostać w firmie w innym charakterze.
O odejściu tak kluczowego i rozpoznawalnego na całym świecie menedżera jak Altman główni inwestorzy, w tym Microsoft, mieli dowiedzieć się dosłownie minuty przed opublikowaniem oficjalnej decyzji. Jak możliwa była taka sytuacja, w której większościowy akcjonariusz nie zna kierunków decyzji kadrowych w posiadanej firmie?
Stworzył strukturę, która go przewróciła
Te weekendowe roszady były możliwe ze względu na specjalną strukturą zarządczą OpenAI. Spółka stała się wielkim wehikułem komercyjnym zarabiającym miliardy dolarów, ma najpotężniejszych inwestorów finansowych z Doliny Krzemowej, a jednocześnie zarząd zdominowany jest przez naukowców i osoby zajmujące się strategią rozwoju nowych technologii. Firmą zarządzają ludzie związani z badawczo-rozwojową częścią OpenAI.
Wśród osób zarządzających spółką nie ma inwestorów zewnętrznych ani współzałożycieli. A to jest regułą w BigTechach. Większość dyrektorów generalnych, którzy są jednocześnie założycielami spółek technologicznych ma kapitał własny w swoich firmach i podlega zarządowi złożonemu również z przedstawicieli inwestorów. Dzięki temu decyzje mają być podejmowane w interesie akcjonariuszy.
Altman celowo stworzył inną strukturę, nie ma własnego kapitału w spółce, a to znacznie zmniejszyło jego rolę w decyzjach dotyczących zarządzania i w konsekwencji – umożliwiło wyrzucenie go z firmy. W normalnych warunkach zarząd firmy powinien działać na rzecz maksymalizowania przychodów i zysku. Jednak w przypadku OpenAI misją jest, zamiast dążenia do zwiększania wartości firmy dla akcjonariuszy, stworzenie korzystnej dla ludzkości sztucznej inteligencji ogólnego zastosowania (AGI).
W zarządzie, który zwolnił Altmana, znalazła się Helen Toner, dyrektor ds. strategii i grantów na badania podstawowe w Centrum Bezpieczeństwa i Wschodzących Technologii; Tasha McCauley, prowadząca badania naukowe w dziedzinie zarządzania w Rand Corp.; Adam D’Angelo, były dyrektor Facebooka i współzałożyciel Quora oraz Ilya Sutskever, główny naukowiec OpenAI.
Według mediów, to właśnie Sutskever, który jest także współzałożycielem OpenAI, odegrał kluczową rolę w obaleniu Altmana. Media dopatrują się w tym walki o władzę pomiędzy działem badawczym i produktowym firmy.
Głównym argumentem zarządu było to, iż Altman nie dość dobrze komunikował się z menedżmentem. W osobnej notatce wysłanej do pracowników w sobotę rano dyrektor operacyjny Brad Lightcap złagodził ton zarządu, twierdząc, iż decyzja nie wynikała z „nadużycia ani niczego związanego z praktykami finansowymi, biznesowymi, bezpieczeństwem lub ochroną prywatności”. Było to po prostu „zerwanie komunikacji pomiędzy Samem a zarządem”.
Prawdopodobnie jednak pod naciskiem inwestorów zarząd spółki rozpoczął w czasie weekendu rozmowy z Altmanem na temat jego powrotu. Doniesienia medialne pełne były spekulacji na temat tego, jakie mogą być żądania Altmana i przedstawione przez niego warunki. Zdaniem mediów, do powrotu Altmana, a także do rezygnacji członków feralnego zarządu, nawoływali: dyrektor generalna Mira Murati, dyrektor ds. strategii Jason Kwon i dyrektor operacyjny Brad Lightcap.
Silnym argumentem jest na pewno poparcie, jakim cieszy się Altman wśród wielu ważnych pracowników. Gdyby odszedł jak Steve Jobs i założył swoją nową firmę, część kluczowych pracowników mogłaby odejść tam razem z nim. Media donosiły, iż już kilka godzin po ogłoszeniu decyzji Altman i Brockman rozmawiali ze znajomymi i inwestorami na temat założenia kolejnej firmy.
Jednak trzeba pamiętać, iż Jobs wrócił do Apple 10 lat po odejściu. Rozmowy z Altmanem już w dzień po zwolnieniu z funkcji są dosyć dziwne.
Łatwe odejście, trudniejszy powrót
Firma OpenAI to niekwestionowany bohater rynków finansowych ostatniego roku. Liczba wzmianek w mediach, analiz ekonomistów o wpływie na światową gospodarkę i rynek pracy, a także wypowiedzi filozofów i polityków na temat perspektyw cywilizacji człowieka w kontekście rozwoju AI i AGI jest ogromna. Być może większa choćby niż tych na temat kryzysu gospodarczego, inflacji, kosztów energii, życia, skutków wojen.
Sam Altman, po tym jak stał się bohaterem nie tylko mediów, ale też niezliczonych analiz naukowych, znany był ostatnio z tego, iż podróżował po świecie i spotykał się z najważniejszymi politykami i instytucjami, tłumacząc im znaczenie nowego narzędzia dla bezpieczeństwa świata. Przez rynki finansowe sukces OpenAI był traktowany nie tyle jako samodzielne osiągnięcie badawcze błyskotliwych umysłów z rosnącego w siłę startupu z Doliny Krzemowej, ile zwycięstwo jednego giganta technologicznego w kontrze do drugiego.
Liderem w rywalizacji w rozwoju sztucznej technologii okazał się Microsoft, najważniejszy inwestor w OpenAI. Nieco w tyle pozostało Google, które – jak twierdził wcześniej Elon Musk – było niemal równie zaawansowane w tworzeniu podobnego narzędzia, o czym Musk wielokrotnie rozmawiał podobno z Larrym Page’em, współtwórcą i współwłaścicielem Google. Ale czy wystarczy być pierwszym?
Historia Doliny Krzemowej pokazuje, iż często na rynku ostatecznie wygrywa nie ta firma, która jest prekursorem, tylko ta, która najlepiej potrafi zarządzać nowościami i przekonać konsumentów, iż to właśnie jej rozwiązanie jest lepsze. Przecież Apple nie wymyśliło wielu rozwiązań, które potem stały się znakiem rozpoznawczym firmy z Cupertino.
Odpowiednie wdrożenie pomysłów i dopasowanie ich funkcjonalności do potrzeb konsumentów na całym świecie to niezwykle istotny etap. W czasie, kiedy ważą się losy różnych pomysłów na rozwój narzędzi sztucznej inteligencji, odpowiedzialnie zarządzana firma z Zachodniego Wybrzeża powinna mieć charyzmatycznego lidera, który poprowadzi ją do kolejnych etapów rozwoju. Tak było dotychczas i tak działa Dolina Krzemowa. Pełna charyzmatycznych postaci.
Pozbawianie się takiego lidera, i to w dosyć niejasnych, nieprzejrzystych decyzjach, jest więc nie tylko zaskoczeniem, ale – z punktu widzenia inwestorów, co jest absolutnie zrozumiałe – sporym ryzykiem. W zgodnej opinii świata nowych technologii i mediów to Sam Altman był twarzą sukcesu OpenAI, skąd więc nagłe odejście z firmy?
Altman przekształcił w 2019 r. OpenAI z niewielkiego badawczego startupu non-profit w firmę, która była w stanie zebrać od Microsoftu miliardy dolarów wsparcia na badania w zakresie modeli sztucznej inteligencji i nad bezpieczną AGI. Było to możliwe dzięki temu, iż Altman uruchomił w firmie część komercyjną nastawioną na zysk. Jednak ta część komercyjna, generująca miliardy, wciąż jest zarządzana jak w czasach spółki non-profit.
Główni akcjonariusze to Microsoft i firma venture Thrive Capital. Microsoft zainwestował w OpenAI 13 miliardów dolarów i jest jego głównym sponsorem finansowym. Thrive Capital jest drugim co do wielkości udziałowcem spółki. Komercyjne ramię OpenAI jest warte w tej chwili ok. 30 miliardów dolarów i jest w 49% własnością Microsoftu. Reszta należy do inwestorów kapitału wysokiego ryzyka. Jednak żaden z inwestorów nie ma kontroli nad prowadzeniem firmy!
Dylematy niebiznesowe
Być może zarząd OpenAI miał swoje bardzo racjonalne argumenty, być może dostrzegł w działaniach Altmana jakieś ryzykowne dla bezpieczeństwa symptomy. Tworzy się już choćby jakaś legenda, o której wspominają media amerykańskie, iż Altman doszedł już do kresu badań nad AI i ma w rękach AGI! I to o tym nie poinformował zarządu… A inwestorzy? Cóż, zupełnie inaczej patrzą na sprawy firmy – pod kątem sprawnego rozwoju biznesu.
Jakkolwiek zakończy się zamieszanie z Altmanem, spór między bezpiecznym i poddanym regulacjom rozwojem sztucznej inteligencji a jego niepowstrzymanym komercyjnym rozwojem dla zysku firmy pozostaje w mocy. Obawy filozofów, etyków, polityków, naukowców, iż niektóre kierunki rozwoju sztucznej inteligencji mogą zagrozić naszej cywilizacji, w rozumieniu – cywilizacji człowieka, są i będą silne.
Czy AGI nam zagrozi i ostatecznie zabije, jak pisze prof. Jakub Growiec, czy pomoże nam w uczynieniu świata lepszym? Jaka będzie odpowiedź na takie pytania?
Czytaj też: Gorączka sztucznej inteligencji? Koncentracja biznesu w metropoliach
Czytaj też: Wyszukiwarka Google ma już 25 lat, w tym czasie zmieniła świat
Źródło zdjęcia: Jonathan Kemper/Unsplash