Widzisz okazyjną cenę i klikasz? Właśnie tak nabijają ludzi w butelkę. "Przekręt na ogromną skalę"

kobieta.gazeta.pl 8 godzin temu
W sieci pojawia się coraz więcej sklepów, które działają zupełnie inaczej, niż sugerują. Klienci często dowiadują się prawdy dopiero po złożeniu zamówienia. Okazuje się, iż przesyłka idzie z Chin, kontakt ze sprzedawcą jest utrudniony, a jakość produktów rozczarowuje. Jak nie dać się nabrać?
Zakupy online stały się dla wielu z nas codziennością. Są szybkie, wygodne i pozwalają zamówić praktycznie wszystko bez wychodzenia z domu. Promocje oraz łatwość kupowania sprawiają, iż internetowe sklepy przyciągają ludzi jak magnes. Jednak wraz z rosnącą popularnością takiej formy zakupów pojawia się również pewne ryzyko, o którym warto pamiętać.


REKLAMA


Zobacz wideo Kiedy spadną ceny żywności w Polsce?


Jak działają fałszywe sklepy internetowe? Łatwo dać się nabrać
Temat poruszyła na swoim profilu na Instagramie Paulina Górska, ekoedukatorka i dziennikarka. Chodzi o fałszywe sklepy internetowe, tzw. sklepy-scamy. Podszywają się one pod legalne sklepy, aby wyłudzić pieniądze lub dane od klientów. Oferują produkty w atrakcyjnie niskich cenach, ale po dokonaniu płatności zwykle nie wysyłają towaru albo po dłuższym czasie wysyłają zupełnie coś innego, niż się zamówiło. Kontakt ze sprzedawcą jest niemożliwy, bo brakuje numeru telefonu, adresu mailowego, danych do zwrotu przesyłki.
Natrafiasz na sklep internetowy, który jasno wskazuje, iż sklep i założyciele są z Polski. Fajnie, na pewno wspierasz Polaków, kupując w tym sklepie. Innym razem właściciele w reklamie sklepu proszą o pomoc, bo muszą zamknąć swoją działalność i robią ostatnią, największą w historii wyprzedaż. To wywołuje emocje. Więc pomagasz, kupując produkty. Zamawiasz i nagle okazuje się, iż na produkt trzeba będzie czekać choćby 2-3 tygodnie. Przesyłka jest z Chin, a ze sklepem nie można się skontaktować, brakuje numeru telefonu. Dostajesz produkty, są z poliestru i słabej jakości. Nie da się zwrócić produktów. Znasz to?
- napisała Paulina.


Sprawdź sklep internetowy. 8 rzeczy, o których trzeba pamiętać
Główne cechy rozpoznawcze sklepów-scamów to niewiarygodnie niskie ceny, brak lub niepełne dane firmy, brak zaufanych metod płatności (np. brak możliwości płatności przy odbiorze), błędy w nazwie i adresie strony (np. literówki) oraz fałszywe opinie i treści. Górska zaleca sprawdzenie przed zamówieniem ośmiu rzeczy:


Dane teleadresowe sklepu. Adres, numer telefonu, e-mail, NIP. Powinny być łatwe do znalezienia na stronie.
Polityka zwrotów i wysyłki. To właśnie tam znajdziesz informację, iż przesyłka idzie z Chin i iż trzeba na nią poczekać 20 dni.
Opinie o sklepie w internecie.
Czy zdjęcia sklepu lub jego właścicieli są wygenerowane przez sztuczną inteligencję.
Rejestracja domeny sklepu. Fałszywe strony informują, iż działają w Polsce od wielu lat, ale w praktyce okazuje się, iż domena została założona kilka dni lub tygodni wcześniej.
Lupka Google, czyli wyszukiwanie obrazem. Wrzuć zdjęcie produktu i zobacz, czy pokaże się na innych chińskich stronach.
Emocje. Zwróć uwagę na to, czy ktoś pisze, iż zamyka sklep i dlatego robi wielką promocję albo iż towar sprzedaje senior, od którego nikt nie chce nic kupić. Takie informacje mają wzbudzić twoje współczucie.


Pod postem ekoedukatorki pojawiło się mnóstwo komentarzy. Internauci podzielili się swoimi doświadczeniami. Okazało się, iż część z nich padła ofiarą fałszywych sklepów internetowych. Zgodnie stwierdzili, iż sklepów-scamów jest coraz więcej, dlatego tego typu treści, czyli wskazówki oraz ostrzeżenia, są bardzo potrzebne.


Od pewnego czasu w pierwszej kolejności sprawdzam zakładkę 'o nas', dane adresowe i gdzie odesłać zwrot, bo jak do Chin albo gdzieś za granicę, to dziękuję.
Powiem jedno: dramat i to się w głowie nie mieści. Za takie coś powinny być surowe kary.
Niestety, dałam się raz tak zrobić. I to jeszcze na litość, iż upadająca marka. Nie wiem jak. Nie kupuję w taki sposób, a tamto jakoś zadziałało. Trzy miesiące walczyłam o odzyskanie pieniędzy, ale chargeback w banku zadziałał po trzech odwołaniach reklamacyjnych.
Od 10 lat prowadzę polską markę. Ostatnio skradziono moją tożsamość. Chińska platforma sprzedaje produkty, ale sprzedawcą zgodnie z ukradzionym regulaminem jestem ja. Zakupy są robione za pobraniem, a zwroty lądują u mnie. To jest przekręt na ogromną skalę!
- czytamy w komentarzach pod postem Pauliny Górskiej.
A czy ty zostałeś lub zostałaś kiedyś oszukany/a przez fałszywy sklep internetowy? Zachęcamy do głosowania w naszej sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału