Wymówki, przez które nie kodujemy i jak sobie z nimi poradzić

wakeupandcode.pl 7 lat temu

Jakie są najczęstsze wymówki, przez które nie siadamy do kodu? Zapytałam o to dziewczyny w mojej grupie. Powstała spora lista. Zobaczcie więc, dlaczego odkładamy naukę i jak sobie z tym odkładaniem poradzić!

1. Zmęczenie

Zdecydowanie wymówka numer jeden. Praca, dom, dzieci, sport, hobby, wizyta u babci. Mamy mnóstwo obowiązków i nasze kalendarze pękają w szwach. Jak więc znaleźć siłę, by jednak zmusić się do kodowania, gdy postanowiliśmy, iż chcemy się go nauczyć? Ja niezmiennie polecam planowanie. Nie czekajmy na to, aż nam się zachce, aż poczujemy wenę i niepohamowaną chęć, by usiąść do kodu. Nikogo nie chcę rozczarować, ale ta niepohamowana chęć zdarza się niezwykle rzadko. Jestem zdania, iż im więcej mamy do zrobienia, tym więcej udaje się nam wcisnąć w kalendarz.

Oczywiście, zdarza się tak, iż pracujemy po 12 godzin, a po pracy jeszcze musimy ugotować obiad. Wtedy nie radziłabym siadać do kodu, bo pewnie nie uda nam się zyskać nic, oprócz uczucia frustracji. Jednak wydaje mi się, iż dla większości osób wpisanie w plan dnia choćby 30 minut z kodem jest całkiem realne. Może odpuścimy jeden odcinek serialu albo bezrefleksyjnego patrzenia w telewizor? Może te 15 minut scrollowania Facebooka uda się zamienić na chwilkę z programowaniem? Ważne, by wpisać naukę w plan dnia i się tego trzymać.

Jednocześnie trzeba pamiętać o zachowaniu równowagi i wiedzieć, kiedy odpuścić. Czasem po prostu potrzeba nam przerwy. Żyjemy w czasach, gdy wszystko trzeba szybciej, mocniej, bardziej i lepiej niż inni. Niekoniecznie. Czasem warto się zatrzymać, wyłączyć komputer i trochę odetchnąć.

2. Prokrastynacja

Już siadasz do kodu. Otwierasz choćby stronę z tutorialem, edytor również jest gotowy. Może choćby zapisany pusty plik czeka na uzupełnienie pierwszą linijką. Ale jeszcze tylko zrobisz herbatę. Może dwie. Ewentualnie siedem. Ooo, pełna godzina minęła. Nie ma już co zaczynać. Włączasz sobie jakieś video na youtube, żeby się zrelaksować. Czas mija, kod nietknięty, a Ty przecież cały czas chcesz się uczyć! Tylko jeszcze pozmywasz naczynia.

Znacie to skądś? To klasyczne przykłady prokrastynacji, które nękają większość ludzi, gdy ci muszą się zająć czymś konkretnym. I tutaj rada jest jedna – po prostu zrób to, co planujesz! Nie czekaj na pełną godzinę, nie sprzątaj biurka (przyp. red. legenda głosi, iż można uczyć się przy nieposprzątanym biurku – sama jeszcze tego nie sprawdzałam ;)).

Super radę daje w tym temacie Ola Budzyńska, czyli Pani Swojego Czasu: gdy planujecie coś np. na 30 minut i tego nie zaczniecie – siadacie i siedzicie. Nic więcej. Planowałaś albo planowałeś naukę JavaScriptu od 12:00 do 12:30? Przyszło południe, a nauka nie zaczęta? Stop! Usiądź na krześle i patrz w ścianę. Nie robisz prania, nie czytasz książki. Ale strata czasu, prawda? Zróbcie sobie taki eksperyment chociaż raz, mnie bardzo pomógł, bo otworzył mi oczy na to, ile mogłam wtedy zrobić z listy zadań, a jak wiele razy robiłam coś w zamian. I żyłam sobie w ułudzie, iż jednak coś robię. Mimo iż czynności, którymi się zajmowałam, wcale nie były super ważne w tamtym momencie.

3. Co by było, gdyby…

Ach, gdybyś tylko miała więcej czasu w tygodniu. Gdybyś tylko nie musiała zająć się dzieckiem. Gdybyś tylko mogła rzucić pracę na etacie i poświęcić się tylko nauce, to by dopiero było. Zrobiłabyś (albo zrobiłbyś) wszystko tak świetnie! Codziennie osiem godzin nauki, kod pisałby się sam, bo przecież to byłoby Twoje główne zadanie. Nic, tylko się uczyć. Bum! A tutaj trafia Ci się takie nieidealne życie…

Co robić? Opcje są dwie. Pierwsza, wersja light: nie robisz nic, dalej narzekasz i snujesz wizje co by było, gdyby…. Opcja druga: bierzesz się do roboty! I starasz się dopasować naukę do swojej obecnej sytuacji. Plan, plan i jeszcze raz plan. To podstawa sukcesu. Jak nie masz zupełnie pojęcia, jak planować. Odsyłam do postów z wyzwania Wyzwanie: Planowanie. Mam nadzieję, iż pomogą

4. Brak mentora i frustracja

Wrzuciłam te dwa punkty razem, bo uważam, iż mają ze sobą wiele wspólnego. Samotna nauka jest trudna. Raz, iż trzeba się zmusić do regularnej pracy. Dwa, iż jednak często doświadczona osoba może rozwiązać nasz problem w sekundę, a my męczymy się z nim godzinami, bo nie mamy wystarczającej wiedzy. Plusem w tej sytuacji to zdecydowanie zdobywanie nowej wiedzy przez szukanie rozwiązań. W końcu pewnie uda nam się dojść do tego, skąd w naszym kodzie jest błąd i jak go wyeliminonowiać. Niestety w trakcie tych poszukiwań dopaść nas może frustracja. A ona z kolei sprawia, iż czasem zupełnie nie mamy juz ochoty wrócić do nauki.

Jak sobie z tym poradzić? Szukać wsparcia i wychodzić do ludzi! Ważne, by zdać sobie sprawę, iż nie my jedyni jesteśmy w takiej sytuacji. Tutaj polecę zdecydowanie grupy na Facebooku. Oczywiście dla dziewczyn Programuj, dziewczyno!, a dla wszystkich np. Programowanie – wsparcie na starcie. Tam możemy zapytać, co może być nie tak z kodem i znaleźć wsparcie. Oprócz tego warto wybierać się na spotkania w realu. Nie chodzi mi tylko o spotkania grup dla początkujących czy warsztaty (na które oczywiście warto chodzić bez dwóch zdań!), ale o meetupy odbywające się w Waszej okolicy. Nie musicie być ekspertami, by iść na meetup. Tam naprawdę nikt nie odpytuje z wiedzy, a może uda Wam się porozmawiać z kimś inspirującym albo poznać interesujące rozwiązania.

5. Natłok materiałów i technologii

Podjęcie decyzji o rozpoczęciu nauki programowania to krok numer jeden. A potem trzeba jeszcze wiedzieć, czego się uczyć. Nie raz już wspominałam, iż tu najprostsze rozwiązanie jest najlepsze. A brzmi ono: po prostu koduj! Szerzej pisałam o tym tutaj. jeżeli nie wiecie, w którą stronę pójść, naprawdę warto zrobić cokolwiek. Kurs z HTMLa, albo SQLa, Pythona, CSSa. Podstawy jakiejś technologii. Podoba Ci się? Idziesz dalej! Nie? Wybierasz coś innego i ruszasz do przodu.

Tylko mała uwaga – nie poddawajcie się po 30 minutach kursu online. Uważam, iż dobry czas na weryfikację, czy coś nam się podoba to na przykład dwa tygodnie albo miesiąc w miarę regularnej nauki. Oczywiście może zdarzyć się tak, iż jakaś technologia odrzuci Was na samym początku i mimo prób, każda kolejna minuta będzie katorgą. Wtedy nie warto w to brnąć. Ale może być też tak, i to zdarzyło się mnie, iż od początku Wam coś podpasuje. Mnie od razu spodobał się frontend. Nie czułam potrzeby zmiany i bardzo chciałam rozwijać się dalej w tym kierunku. Wcześniej uczyłam się trochę SQLa (kilka kursów online i jedna przerobiona książka), ale nie zrodziło się między nami żadne uczucie. A HTML, CSS i później JavaScript od razu mnie wciągnęły.

A Wy co myślicie na ten temat? Jakie wymówki dodacie do listy?

Idź do oryginalnego materiału