Nie trzeba być osobą w podeszłym wieku, aby wpaść w sidła oszustów. Przekonujemy się o tym wszyscy każdego dnia, czytając doniesienia o coraz młodszych osobach oszukiwanych na niemałe pieniądze przez przestępców z całego świata. Ci grasują nie tylko na Facebooku, OLX lub WhatsAppie, ale poczynają sobie odważnie we wszystkich miejscach, gdzie dostają zielone światło dla swojej działalności. Jednym z takich miejsc jest serwis ogłoszeniowy Otomoto.
Oszustwa na Otomoto to plaga od wielu lat
Na przestrzeni ostatnich miesięcy co najmniej dwukrotnie wystawiałem na sprzedaż samochód. Kto kiedykolwiek sprzedawał auto, w cyrku się nie śmieje. Każdy wie dobrze, iż chodzi o wiele aspektów tego procesu – od konieczności zrobienia ładnych zdjęć, przez przygotowanie ogłoszenia, po kontakt z kupującymi. Wiadomości od gawędziarzy są na porządku dziennym od zawsze, ale rosnącym utrapieniem stają się te od oszustów. I nietrudno oprzeć się przekonaniu, iż Otomoto, wiodąca platforma ogłoszeniowa dla sprzedaży pojazdów, nie robi wiele, aby to zmienić.
Dziś wystawiłem na sprzedaż Jaguara XJ6 z 1997 roku (polecam!). Nie musiałem czekać długo na pierwszą wiadomość, która nadeszła od użytkownika o dźwięcznej nazwie kt4fju4xv0. Ten poprosił mnie o zmianę kanału wymiany informacji na pocztę elektroniczną. Kolejna wiadomość przyszła godzinę później, od innego użytkownika i napisana była również łamaną polszczyzną. W obu przypadkach byłem nakłaniany do kontaktu poza komunikatorem Otomoto.


Wcześniej, 19 maja tego roku, otrzymałem wiadomość w języku niemieckim od osoby rzekomo zainteresowanej zakupem naszego Abartha 500. Schemat był identyczny.

Na platformie OLX normą są wiadomości w sprawie świeżo wystawianych ogłoszeń, jakie oszuści podsyłają poprzez WhatsApp. Tutaj zachęcają do kontaktu pod wskazanym przez siebie adresem mailowym i robią to już od kilku lat. Dlaczego? Otóż robią to po to, aby wyłudzić pieniądze lub dane.
Naciągacze mają utarte metody działania
Według doniesień internautów schemat zawsze wygląda podobnie. Osoba kontaktująca się nie może zjawić się osobiście i musi wysłać na miejsce swojego „eksperta”, „komisarza” lub „znajomego”. W tym celu potrzebne są jednak dane sprzedawcy do uzupełnienia umowy. Czasami przestępcy namawiają sprzedających do wysyłania przelewów „autoryzacyjnych” lub zamówienia lawety po odbiór auta. Często sprzedający ma podać dane do konta bankowego (!) lub karty kredytowej, aby odebrać rzekomą zaliczkę.

Dlaczego nikt z tym nic nie robi?
Otomoto ostrzega przed phishingiem i publikuje liczne poradniki mające pomóc internautom uniknąć oszustw. Z jakiegoś powodu jednak serwis nie uniemożliwia działalności cyberprzestępców, odsiewając ich już na poziomie rejestracji. To może być technicznie trudne, ale jaką trudność stanowi wprowadzenie systemu zgłoszeń dla poszczególnych wiadomości i użytkowników platformy?

Otomoto zachęca, aby wszelkie oszustwa zgłaszać do Działu Obsługi Klienta pod numerem telefonu lub wysyłając wiadomość e-mail pod wskazany adres. Alternatywnie można sięgnąć po chat lub formularz zgłoszeniowy. Nie muszę chyba tłumaczyć, iż działanie to przypomina walkę z wiatrakami. Na dodatek wymaga większego, zupełnie zbędnego zaangażowania ze strony sprzedającego. Ten powinien móc zgłaszać próby oszustw dzięki odpowiedniego przycisku przy wiadomości.
Skala oszustw na Otomoto nie jest znana. Jedno jest pewne: każdego roku bliżej nieokreślona liczba Polaków przeżywa w związku z tym osobiste dramaty. A dałoby się temu z pewnością skuteczniej zapobiegać.
Źródło: mat. własny