Na łamach „Newsweeka” ukazał się wstrząsający materiał, pokazujący jak rzekomo wykorzystywane są polskie służby specjalne przez znaczących polityków Prawa i Sprawiedliwości. Co prawda, wszystko się działo „za pierwszego PiS”, ale nic nie wskazuje na to, by dziś zwyczaje partyjnej elity były znacząco odmienne.
Zdaniem dziennikarzy tygodnika, Zbigniew Ziobro miał poprosić o objecie działaniami operacyjnymi Patrycji Koteckiej. Dziennikarki, ale jednocześnie jego ówczesnej narzeczonej (dziś żony).
– Przyszedł do Bogdana Święczkowskiego (prywatnie swojego przyjaciela, wówczas szefa ABW) i mówi, iż ma problem, bo pojawiają się informacje, iż jego narzeczona Patrycja w przeszłości mogła mieć kontakty z gangiem pruszkowskim – mówił tygodnikowi były funkcjonariusz służb specjalnych.
Rozmówca gazety przekonuje, iż Ziobro przede wszystkim interesował się tym, czy Kotecka „nie została mu celowo podstawiona przez gangsterów i czy nie wynosi im informacji, którymi mogą być zainteresowani”. W tym celu podrzucał jej choćby fałszywe informacje, sprawdzając, czy nie są one przekazywane dalej.
– Był informowany o ustaleniach, do czego nie miał wtedy prawa – twierdzi wysoki rangą funkcjonariusz.