
Dziesięć milionów użytkowników to liczba, która w polskiej administracji publicznej długo pozostawała w sferze marzeń. Dziś mObywatel może nią operować jak codziennym słowem ― jedna trzecia dorosłych Polaków potwierdza swoją tożsamość, prawa jazdy czy uprawnienia rodzicielskie, wyciągając z kieszeni nie kawałek plastiku, ale telefon. Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski mówi o „codziennym zaufaniu do cyfrowego państwa” i trudno się z nim spierać, zwłaszcza gdy statystyki pokazują milion logowań na dobę, a średnia ocen w sklepach Google Play i App Store zatrzymała się na poziomie 4,8 gwiazdki.
Ministerstwo Cyfryzacji właśnie ogłosiło aktualizację apki, która wprowadza nie tylko nową szatę graficzną, ale także szereg zmian projektowych ― na tyle istotnych, iż dotychczasowy „cyfrowy portfel” coraz bardziej zaczyna przypominać osobisty kokpit obywatela w chmurze. Na razie jednak bilans jest korzystny: 10 milionów pobrań i 18 nowych usług w półtora roku. Na czym polegają najnowsze zmiany i czy rzeczywiście są tak fajne, jak przedstawiono na konferencji? Sprawdzamy!
mObywatel i pierwsza zmiana, czyli portfel w formie wachlarza
Pierwsze, co rzuca się w oczy po aktualizacji, to sposób prezentacji dokumentów. Ikony przewijane horyzontalnie ustąpiły miejsca widokowi zbliżonemu do klasycznego portfela: karty ― mDowód, mPrawo jazdy, Karta Dużej Rodziny ― ułożone są jedna za drugą, z wyrazistą kolorystyką i delikatnym zachodzeniem na siebie. Gest rozsunięcia czy podwójne stuknięcie palca daje szybki dostęp do dowolnego dokumentu, a dla estetów przygotowano dodatkowo dwa alternatywne układy: kafelkowy i listę z miniaturami. W praktyce oznacza to, iż użytkownik może dobrać widok odpowiedni do wielkości ekranu, liczby przechowywanych kart lub po prostu własnych przyzwyczajeń.
Nowy mObywatel wprowadza także personalizację kolejności dokumentów ― można przypiąć te najczęściej używane, by zawsze wyświetlały się na górze. Dodawanie kolejnych odbywa się asynchronicznie, a status pobierania informuje, czy proces zakończył się sukcesem, trwa dłużej, czy wymaga ponownej autoryzacji. Taki szczegół UX-owy eliminuje frustrację znaną z aplikacji bankowych sprzed dekady: brak konieczności „odświeżania” i niepewności, czy dokument faktycznie do nas trafił.
„Użytkownicy zyskali możliwość personalizacji dokumentów; mogą zdecydować, jak będą się one wyświetlać w aplikacji. Chcemy, aby mObywatel był jak najbardziej przystępny dla wszystkich. Dlatego kolejną zmianą jest lista dostępnych usług, które teraz są podzielone na kategorie oraz kolory. Dodatkowo można skorzystać z wyszukiwarki oraz dodać dokumenty do ulubionych, by mieć do nich szybki i prosty dostęp. To wygodne rozwiązanie. Nie można też zapomnieć o trybie ciemnym, który łączy wygodę z funkcjonalnością. Zmiany w aplikacji wprowadzamy stopniowo. mObywatel w nowej odsłonie będzie dostępny dla wszystkich już 4 sierpnia” – podsumowuje Dyrektor Centralnego Ośrodka Informatyki, Radosław Maćkiewicz.
Czytaj też: Tryb nauki w ChatGPT – nowe narzędzie AI dla uczniów i studentów
Zmiany w kolorystyce aplikacji: w końcu dostępny tryb nocny
Zmiany zaszły również w sekcji usług. Zamiast niekończącego się rzędu ikonek na ekranie głównym, od dzisiaj wybiera się zakładkę „Usługi” w dolnym menu, gdzie wszystkie rozwiązania zostały pogrupowane tematycznie: zdrowie, kierowca i pojazdy, sprawy urzędowe. Każda kategoria ma własny akcent barwny, co pozwala intuicyjnie „skanować” listę, a dodatkowa wyszukiwarka oraz możliwość oznaczania usług jako ulubionych skraca drogę do często używanych funkcji.
Wersja 4.63 przyniosła też trzy tryby wyświetlania: jasny, ciemny i automatyczny. Ten ostatni sprawdza ustawienia systemowe telefonu i dopasowuje kolorystykę bez ingerencji użytkownika. Popularny w aplikacjach komercyjnych „dark mode” trafia do rządowego narzędzia nie tylko jako ozdobnik – realnie wydłuża czas pracy baterii na OLED-ach i poprawia czytelność po zmroku.
Czytaj też: Apple zaskakuje wzrostem sprzedaży. Ale problemy pozostają
mObywatel: 18 miesięcy i 18 nowych usług
Tempo, w jakim aplikacja powiększa ofertę, przypomina bardziej startupowe „go-to-market” niż stereotypowy urząd. W ostatnie półtora roku wdrożono dokładnie osiemnaście e-usług. To m.in. cyfrowa legitymacja dla osób z niepełnosprawnością ― przełom dla blisko czterech milionów Polaków ― funkcja zawieszenia dowodu osobistego, unieważnienie paszportu czy moduł „Załatw sprawę”, za pomocą którego wniosek o dowód dla dziecka da się złożyć bez wizyty w urzędzie.
Efekt skali robi wrażenie również w statystykach: 10 mln mDowodów, 5,5 mln mPraw jazdy, 5,7 mln aktywnych dokumentów Moje pojazdy przypisanych do 4,6 mln właścicieli, a Karta Dużej Rodziny w telefonie służy już 933 tys. osób. Gdy dodamy do tego średnio milion logowań dziennie, trudno dziwić się zapowiedziom, iż do 2035 r. wszystkie najważniejsze e-usługi państwowe znajdą się w mObywatelu.
We wrześniu na telefony ma trafić mStłuczka ― moduł, który pozwoli zdokumentować drobne kolizje bez nerwowego wypisywania oświadczeń na poboczu. Tego samego miesiąca zadebiutuje mJunior, czyli „cyfrowy dowód” dla dzieci i młodzieży; koniec z laminowanymi legitymacjami, które giną w szkolnym plecaku. Zwieńczeniem roku ma być wirtualny asystent oparty na polskim modelu sztucznej inteligencji. jeżeli rozpoznawanie mowy i integracja z usługami zadziałają tak płynnie, jak zapowiadają projektanci, w 2026 r. rozmowa o sprawach urzędowych może brzmieć równie naturalnie jak obsługa w bankowości mobilnej.
Wyboje na cyfrowej autostradzie
Skala sukcesu rodzi jednak pytania o bezpieczeństwo i dostępność. Jeden login do tożsamości, praw jazdy, historii pojazdów i niedługo usług zdrowotnych to wygoda ― ale także ogromna odpowiedzialność za dane. Im bardziej mObywatel staje się „single point of truth”, tym surowiej będzie oceniane każde choćby drobne potknięcie. Warto przy tym pamiętać, iż na dzień dzisiejszy aplikacja zbiera pochwały za przejrzystość i szybkość działania, ale dopiero miliony nowych użytkowników i kolejne warstwy funkcji pokażą, czy architektura backendu poradzi sobie z rosnącym ruchem.
Drugim wyzwaniem może być inkluzywność. Choć cyfrowa legitymacja dla osób z niepełnosprawnością to kamień milowy, wielu seniorów wciąż choćby nie pobrało aplikacji. jeżeli do 2035 r. wszystkie „kluczowe” e-usługi zostaną przeniesione do kanału mobilnego, równolegle trzeba rozwijać programy edukacyjne i punkty wsparcia w realnym świecie ― inaczej część społeczeństwa zostanie wykluczona z cyfrowej rewolucji, której tempo wyznaczają dziś bardziej algorytmy niż urzędowe rozporządzenia.
Niemniej jednak, na ten moment mObywatel potwierdza, iż polska cyfryzacja dojrzewa do fazy, w której kolejne wersje aplikacji muszą odpowiadać na realne, a nie hipotetyczne potrzeby. Portfolio-layout kart, kolorowe kategorie usług, tryb ciemny i zapowiedziana sztuczna inteligencja składają się na doświadczenie, którego nie powstydziłyby się niektóre fintechy. Pozostaje tylko pytanie, czy państwo zdoła utrzymać tempo innowacji równolegle do kondycji infrastruktury i przyrostu użytkowników.
Źródło zdjęcia tytułowego: Ministerstwo Cyfryzacji