
Mark Zuckerberg brzmi jak hazardzista, a nie szef jednej z największych firm Doliny Krzemowej. Miliarder otwarcie przyznaje, iż jego superinteligencja może przepalić miliardy, ale „większym błędem byłoby zostać w tyle”.
Mark Zuckerberg w tej chwili pełni rolę pełnoetatowego zarządcy kolejki górskiej zwanej Meta Superintelligence Labs. W ramach swojego nowego zajęcia miliarder podkrada talenty z konkurencyjnych firm z branży uczenia maszynowego i sztucznej inteligencji, oferując inżynierom i naukowcom rekordowe pakiety wynagrodzeń. W ten sposób Zuckerberg stara się zbudować zespół najwybitniejszych ekspertów, którzy wesprą koncern w budowaniu superinteligencji – sztucznej inteligencji, która swoimi możliwościami przewyższa człowieka.
Jak się okazuje, szef Mety zdaje sobie sprawę, iż cały plan może nie wypalić, a pieniądze mogą zostać spalone w piecu.
Mark Zuckerberg jest gotowy na poświęcenia pieniędzy w imię bańki AI
W najnowszym odcinku podcastu Access szef Mety otwarcie przyznał, iż jest gotów ryzykować miliardy dolarów, o ile oznacza to szansę na ubiegnięcie wysiłków konkurencji.
Jeśli ostatecznie źle wydamy kilkaset miliardów dolarów, myślę, iż to będzie oczywiście bardzo niefortunne. […] Ale ryzyko jest wyższe po drugiej stronie. jeżeli zbudujesz wszystko zbyt wolno, a superinteligencja okaże się możliwa za trzy lata, a nie za pięć, to znajdziesz się poza grą w momencie, gdy pojawi się najważniejsza technologia w historii
– stwierdził Mark Zuckerberg.Miliarder podkreślił, iż w przypadku Mety agresywna strategia jest mniej ryzykowna niż nadmierna ostrożność. Jego zdaniem ryzyko dla koncernu „polega raczej na tym, iż nie będziemy wystarczająco agresywni, niż iż przesadzimy z ofensywą”.
Co ciekawe, sam Zuckerberg przyznał, iż scenariusz pęknięcia „bańki AI” jest możliwy. „Myślę, iż to całkiem prawdopodobne” – ocenił, porównując obecną sytuację do historycznych inwestycji w infrastrukturę, jak kolej czy światłowody podczas bańki internetowej.
W większości przypadków te projekty okazywały się ostatecznie choćby bardziej wartościowe, niż sądzili ci, którzy pompowali bańkę. Ale wiele firm padało, a aktywa przechodziły w ręce nowych właścicieli
– powiedział Mark Zuckerberg w odpowiedzi na pytanie o nadmierne wydatki na inwestycje w obliczu bańki AI.Mimo to, według Zuckerberga Meta znajduje się w korzystniejszej sytuacji niż OpenAI czy Anthropic, które muszą polegać na kolejnym finansowaniu od inwestorów. Meta ma przewagę w postaci innego, „silnego” modelu biznesowego, za pomocą którego Mark Zuckerberg może zarządzać kolejnymi inwestycjami.
Meta buduje więc przewagę na innym froncie – mocy obliczeniowej. Zuckerberg chwalił się, iż laboratorium „TBD” – jak w tej chwili wewnętrznie nazywa się laboratorium Mety zajmujące się superinteligencją – zapewnia swoim naukowcom „znacznie większe zasoby na osobę niż jakiekolwiek inne laboratorium”. Pracownicy mają także unikalną swobodę – w nowym zespole nie obowiązują żadne odgórne terminy.
Ci badacze i tak wywierają ogromną presję na samych siebie. Dodanie sztucznego ograniczenia w postaci 6 czy 9 miesięcy nie pomoże im wykonać zadania lepiej. To jedynie sprawi, iż będą optymalizować problem na krótką metę
– wyjaśnił.Na koniec rozmowy Zuckerberg wskazał, dlaczego stawka jest tak wysoka. W jego ocenie „AI i superinteligencja będą najważniejszymi technologiami w naszym życiu. Zmienią sposób prowadzenia firm, tworzenia produktów i rozwoju całej gospodarki”. Szef Mety zdefiniował również superinteligencję jako „system zdolny do samodzielnego doskonalenia się i rozwiązywania problemów, z którymi człowiek sobie nie poradzi”.
Zuckerberg pozostaje więc optymistą, choć nie wierzy w „nagły skok” możliwości sztucznej inteligencji. Jak sam przyznaje, fizyczne ograniczenia – choćby czas budowy centrów danych – będą wymuszać stopniowe tempo rewolucji. Ale jedno jest pewne: miliarder woli ryzykować przepalenie fortuny, niż zaryzykować ponowne zostanie w tyle.
Więcej na temat Marka Zuckerberga i superinteligencji: