Zarobić na dezinformacji. Jak firmy nadużywają wolności gospodarczej

homodigital.pl 4 miesięcy temu

Prywatne przedsiębiorstwa mogą stać się łatwą ofiarą działań dezinformacyjnych. Jednak część firm angażuje się w celowe szerzenie nieprawdziwych informacji w celach zarobkowych. Dezinformacja prowadzona za pieniądze ma się nadzwyczaj dobrze. I to począwszy od niewinnych stron szerzących fake newsy po organizacje prowadzące zaawansowane operacje informacyjne na zlecenie. Jak niektórzy starają się zarobić na dezinformacji i czy jest to uczciwe? Sprawdzam.

Sianie dezinformacji kojarzy się nam najczęściej z trollami publikującymi fałszywe treści w internecie. Trolle to najczęściej osoby napędzane ideologią. Obok zjawiska trolli mamy również osoby, instytucje i firmy, które w taką działalność angażują się biznesowo. Tutaj motorem działania jest chęć uzyskania korzyści finansowych. W praktyce może to przybierać różne formy. Może to być np. produkowanie treści clickbaitowych, które prowadzą użytkowników do fałszywych i zmanipulowanych wiadomości. Czasem kampanie dezinformacyjne były prowadzone przeciwko konkurencji biznesowej.

Portale zarabiające na szerzeniu dezinformacji

Przykładem strony zarabiającej na szerzeniu dezinformacji jest Channel23news.com. Ta strona umożliwia użytkownikom tworzenie własnych historyjek i dzielenie się nimi na Facebooku, X i innych mediach społecznościowych. Mogą one być w bardzo łatwy sposób wzięte za prawdziwe historie. Oczywiście wejście w link prowadzący do strony internetowej pozwala przekonać się, iż padliśmy ofiarą żartu. Jednak wielu użytkowników zaczęło wchodzić w interakcję z fałszywymi artykułami na mediach społecznościowych, choćby w nie nie klikając i nie poznając całej treści.

A te treści w niektórych przypadkach opisywały historie uderzające w jakąś firmę i prowadziły do strat finansowych ofiary. Przykładowo jedna z restauracji w Londynie straciła połowę swojego dochodu po tym, jak wykreowano dzięki Channel23news.com historię, iż tam sprzedają ludzkie mięso. Właściciel został aresztowany, doprowadziło to do wielu fałszywych alarmów bombowych, które uniemożliwiały prowadzenie biznesu.

Channel23news.com jest elementem sieci

Ta sieć składa się z ok. 30 stron publikujących fałszywe historie. Strona zebrała ponad 13 milionów relacji, komentarzy i udostępnień na Facebooku. Meta wprawdzie zadeklarowała pomoc w redukowaniu możliwości monetyzacji fałszywych historii, ale jednak wciąż mają one duży potencjał. Przede wszystkim do tego, żeby za pośrednictwem mediów społecznościowych na tych artykułach zarabiać. Channel23news.com broni się, argumentując, iż nie został stworzony do złośliwych celów. Ale jednak przykładów wykorzystania tej witryny do złośliwych celów nie brakuje.

Sam właściciel witryny powiedział wprost, iż zarabia na tym procederze znaczące pieniądze. Nie jest to jedyny przypadek takiej witryny. W 2016 r. grupa macedońskich nastolatków publikowała fałszywe i clickbaitowe informacje w celu przyciągnięcia amerykańskich czytelników. Pozwoliło im to wygenerować znaczące zainteresowanie i ruch internautów, co zmonetyzowali na takich platformach jak Google AdSense.

Reklamy internetowe to cenne źródło finansowania działalności stron szerzących dezinformacje. Mają one często sporą publikę, dlatego też reklamodawcy zamieszczają tam swoje materiały, przez co pośrednio wspierają działalność portali. Część takich stron polega również na dobrowolnych zbiórkach pieniędzy w internecie, angażowaniu się w e-handel czy też udawanie NGO-sów, żeby płacić mniejsze podatki.

W każdym kraju istnieje spora grupa zwolenników teorii spiskowych, wszędzie jest potencjał do działań, które wyglądają, jakby przełamywały monopol mediów głównego nurtu. Ludzie często chętnie wspierają takie projekty medialne, które ich zdaniem przełamują mainstreamową cenzurę. Niestety, w niektórych przypadkach, jak np. na Węgrzech, do finansowania takich mediów wykorzystywane są również pieniądze z budżetu państwowego.

Dezinformacja na wynajem państwa…

Strony takie jak Channel23news.com, które zarabiają na generowaniu clickbaitowych treści, są niewątpliwe szkodliwe. Jednak o wiele poważniejsze zagrożenie stanowią prywatne firmy, które oferują prowadzenie kampanii dezinformacyjnych. Firmy te mogą być wynajmowane przez prywatne firmy, ale również państwa. Chodzi o to, żeby zdobyć przewagę nad konkurencją albo osiągnąć inne cele strategiczne.

Najbardziej znanym przykładem jest tutaj Internet Research Agency (IRA) założona w 2013 r. przez nieżyjącego już Jewgienija Prigożina. Prowadziła ona operacje (dez)informacyjne oraz angażowała się w działania propagandowe na rzecz rosyjskiego państwa, ale też prywatnego biznesu. Farma trolli IRA z Petersburga wzięła udział w ingerencji w wybory prezydenckie w USA w latach 2015-2016. IRA angażowała się też w krytykowanie głównego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, jak również w kampanie budujące pozytywny wizerunek Władimira Putina czy Baszara al-Asada.

Ważnym punktem w działalności farmy były również antyukraińskie kampanie, jak np. wideo przedstawiające żołnierzy ukraińskiego pułku Azow grożących Niderlandom po tym, jak zorganizowano w tamtym kraju referendum w sprawie umowy stowarzyszeniowej UE z Ukrainą. IRA angażowała się również w kampanie podważające bezpieczeństwo szczepionek, ruch Black Lives Matter oraz podgrzewanie emocji wokół innych silniej polaryzujących wydarzeń. Głównym klientem IRA był oczywiście rosyjski rząd.

…i na prywatny użytek sponsorów

Na rosyjskich forach w internecie można znaleźć grupy takie jak Raskolnikov czy Doctor Zhivago. Można je wynająć do zwiększenia popularności swojej firmy albo wręcz przeciwnie – do zniszczenia czyjejś reputacji biznesowej. Analizując możliwości oferowane przez grupy do zwiększenia popularności, zauważono umiejętności szerzenia treści poprzez konta w mediach społecznościowych.

Takie konta wydają się autentyczne, są więc doskonałym narzędziem do nawiązywania relacji z lokalnymi odbiorcami. Grupy śmiało wchodzą w relacje z osobami, które mieszkają w tej samej lokalizacji, co firmy, które są na celowniku działań dezinformacyjnych i przekazują im przygotowane specjalnie artykuły i treści.

Jeśli chodzi o niszczenie reputacji, to obie organizacje były zaangażowane w długotrwałe procesy, włączając w to również angażowanie wymiaru sprawiedliwości poprzez fałszywe donosy składane na firmę, która była ich celem. Ten przykład dwóch rosyjskich grup to tylko wierzchołek góry lodowej. Podobnych organizacji jest o wiele więcej. Ponadto należy podkreślić, iż takie działania w dużej mierze nie różnią się od czarnego PR, który jest stosowany przez wiele firm na skalę międzynarodową.

Próby skomercjalizowanej dezinformacji widziano również w trakcie pandemii koronawirusa. Tajemnicza agencja PR oferowała blogerom piszącym na temat zdrowia pieniądze za rozsiewanie fałszywych informacji na temat ryzyka związanego z przyjmowanie szczepionek przeciwko Covid-19. Agencja miała mieć związek z Rosją.

Nie tylko jednak w Rosji znajdują się firmy świadczące usługi z zakresu dezinformacji. Podobna sytuacja ma też miejsce w Chinach. Przedsiębiorstwo Shanghai Cloud Link wygrało przetarg na prowadzenie operacji wpływu dla policji w Szanghaju. Wśród oferty przygotowanej przez chińską firmę można wyróżnić zakładanie i prowadzenie kont na zagranicznych mediach społecznościowych. Chodzi o zbieranie informacji, tworzenie filmów wideo, aktywność na zagranicznych forach itp. To tylko przykład jednej z wielu chińskich firm, które oferują takie usługi. Chętnie korzysta z nich też chiński rząd.

Jak zapobiegać takiej działalności?

Zwalczanie podmiotów szerzących dezinformację jest bardzo trudne. Jednym ze sposobów jest odcięcie ich od finansowania poprzez chociażby publiczne kampanie informujące, iż dana firma zaangażowana jest w proceder reklamowania się na stronach internetowych szerzących dezinformacje. Podobne działania można zastosować wobec platform crowdfundingowych, które pozwalają na tworzenie zbiórek na takie strony.

W Polsce usuwano z popularnych platform akcje, które miały wspierać niegodziwe cele. Udało się to właśnie zrobić dzięki publicznych kampanii, co wywarło nacisk na platformy. Skuteczne może być również nakładanie sankcji oraz wydawanie międzynarodowych nakazów aresztowania dla osób zaangażowanych w działania dezinformacyjne.

Najważniejsze jest jednak odpowiednie edukowanie społeczeństwa, aby uczynić je jak najbardziej odpornym na działania dezinformacyjne. Świadomi ludzie nie będą zainteresowani fałszywymi treściami, co pozbawi zysków portale i grupy szerzące dezinformacje.

W artykule wykorzystany został m.in. raport firmy Deloitte, dane zebrane przez Statista, a także raport Evolve Security.

Czytaj też: Dezinformacja uderza w sektor prywatny, straty również w wymiarze finansowym

Czytaj też: Kryzys w branży IT nie dotyczy cyberbezpieczeństwa

Źródło zdjęcia: Hartono Creative Studio/Unpslah

Idź do oryginalnego materiału