Amazon został ukarany grzywną w wysokości 32 milionów euro przez francuską Narodową Komisję ds. Informatyki i Wolności (CNIL) za wdrożenie „nadmiernie inwazyjnego” systemu monitorowania aktywności i wydajności pracowników. Rzecznik amerykańskiego giganta poinformował, iż firma nie zgadza się z karą nałożoną przez CNIL i zastrzega sobie prawo do odwołania. O co tak adekwatnie poszło?
Według BBC, Amazon używał i magazynował dane rejestrowane przez przenośne skanery pracowników służące do codziennej pracy (m.in. do zmieniania statusu przesyłek w systemie). Na pierwszy rzut oka może się to wydawać całkiem normalną procedurą dużej korporacji, ale… Rzecz w tym, iż pozyskane informacje zamiast dla ogólnego dobra logistyki, nieustannie wykorzystywano do śledzenia aktywności i wydajności wszystkich pracowników.
System dostarczał zarządcom magazynów dane o każdej, choćby najmniejszej przerwie w pracy. Oprócz tego monitorowano także dokładne tempo obsługiwania przesyłek – donosi Reuters. Wszystkie zebrane informacje były zapisywane i przechowywane w systemie firmy przez 31 dni. Pytanie: po co? Czy może to mieć jakiś związek z wyliczanymi później wynagrodzeniami, premiami i z traktowaniem przez firmę mniej wydajnych pracowników?
Narzędzie mogło służyć przede wszystkim do wytwarzania presji na osobach, które nie pracowały zgodnie z (być może wygórowanymi) normami firmy. System mógł zmuszać pracowników do tłumaczenia się z każdej drobnej przerwy i zmniejszonej wydajności (np. w jakichś konkretnych godzinach). Narodowa Komisja ds. Informatyki i Wolności (CNIL) uznała to za „zbyt intruzywne i nieodpowiednie”. Z werdyktem nie zgadza się rzecznik prasowy Amazona:
„Systemy zarządzania magazynem są standardem branżowym i są niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa, jakości i efektywności operacji. Potrzebne są również do monitorowania zapasów i przetwarzania paczek na czas zgodnie z oczekiwaniami klientów”.
Jeżeli zapowiedziane odwołanie nie przyniesie skutku, amerykański gigant technologiczny może mieć przed sobą całkiem pokaźny wydatek. Francuski organ ochrony prywatności ukarał AFL (Amazon France Logistique) na podstawie Ogólnego Rozporządzenia o Ochronie Danych (GDPR) i nałożył karę w wysokości około 3% obrotów firmy. Kara ta jest prawie najwyższą z możliwych – maksymalnie mogła wynosić 4%.
To nie pierwszy raz Amazona
To niestety już kolejna podobna sytuacja tej firmy. Amazon nie od dziś musi odpowiadać na oskarżenia o łamanie praw pracowników, a działalność giganta e-commerce wygląda trochę jak kroczenie od kryzysu do kryzysu. Niedawno „The Guardian” opisywał sytuację Nepalczyka, który podjął pracę w jednym z centrów logistycznych. Coś, co na początku wydawało się pracą marzeń, gwałtownie zmieniło się w „wyzysk i minimalne płace”.
Po jakimś czasie cała grupa Nepalczyków nagle straciła zatrudnienie z powodu braku zapotrzebowania na ich usługi – zostali całkowicie pozbawieni środków do życia. Oczywiście, mogli zerwać umowę i wrócić do Nepalu, ale wiązało się to z koniecznością zapłacenia 1300 dolarów za przedwczesne zerwanie umowy.
Stąd też nic dziwnego, iż instytucje monitorujące prawa pracowników bacznie przyglądają się amerykańskiemu gigantowi. Wszelkie przesłanki mogące świadczyć o tym, iż te prawa mogą być naruszane – są traktowane bardzo poważnie. Dokładniej działalności Amazona przyjrzał się Arkadiusz Centura na łamach naszego portalu w artykule Imperium Amazon. Mroczne i jasne strony giganta.
A o tym, jak Amazon stara się wyprzedzać konkurencję, m.in. w szybkości działania pracowników i zastosowaniu nowych technologii i robotów, można przeczytać tu.
Źródło zdjęcia tytułowego: Aleksandarlittlewolf, Freepik