Coraz bliżej Polski Akt o Dostępności! Wywiad ze specjalistką dostępności produktów cyfrowych

homodigital.pl 2 dni temu

Tuż przed wprowadzeniem wymogu dostępności rozmawiam z Julią Zakrocką, specjalistką od dostępności produktów cyfrowych, projektantką i audytorką, na co dzień korzystającą z różnorodnych rozwiązań dostępności cyfrowych w związku z niepełnosprawnością ruchową.

Sylwia Błach: Jak definiujesz dostępność cyfrowych produktów, takich jak aplikacje, platformy czy systemy online?

Julia Zakrocka: Dostępność jest wtedy, kiedy rozwiązania cyfrowe są na tyle zrozumiałe i proste, żeby większość ludzi mogła z nich korzystać bez konieczności dodatkowego dostosowywania.. o ile na przykład osoba jest niewidoma i korzysta z czytnika ekranu (który aktualnie jest standardem obsługi, tak jak dla osoby widzącej jest nim myszka), to dostępność jest wtedy, gdy ta osoba może po prostu przejść przez całą stronę bądź cyfrowy proces, żeby uzyskać wszystkie niezbędne informacje.

SB: Podkreślasz tutaj, iż muszą to być informacje niezbędne dla tej osoby. Czyli, jeżeli dobrze rozumiem, dostępność nie zakłada, iż produkt musi zostać przełożony jeden do jednego, tylko iż jednak ze względu na różne sposoby przetwarzania informacji, musimy umiejętnie definiować to, co jest ważne?

JZ: Zgadza się. Na przykład osoba z niepełnosprawnością wzrokową nie musi mieć dostępu do zdjęć dekoracyjnych dzięki opisów alternatywnych. Można te zdjęcia po prostu oznaczyć jako właśnie dekoracyjne. o ile jednak oznaczymy tak zdjęcie informacyjne, to ta osoba już nie będzie miała odpowiedniej ilości informacji do podjęcia jakiegoś kroku albo decyzji.

SB: Temat dostępności jest bardzo istotny – wiemy o tym m.in. ze względu na osobiste doświadczenia. Co jednak sprawia, iż ostatnio jest on tak bardzo medialny i popularny?

JZ: Przede wszystkim zmienia się prawo! Europejski Akt o Dostępności (EAA) został podpisany przez Unię Europejską kilka lat temu, a teraz, 28 czerwca, wchodzi już polski odpowiednik – Polski Akt o Dostępności (PAD). Akt zakłada, iż producenci i usługodawcy muszą spełniać reguły dostępności. Konkretniej PAD wyszczególnia: producentów, upoważnionych przedstawicieli, importerów, dystrybutorów i usługodawców produktów takich jak: sprzęt komputerowy, systemy operacyjne, terminale samoobsługowe, usługi łączności elektronicznej, audio-wizualne usługi medialne, usługi towarzyszące transportowi pasażerskiemu, usługi bankowe, książki i handel elektroniczny. Dotyczy to wszystkich firm B2C, z wyłączeniem mikroprzedsiębiorców oraz niewielkiej części rynku B2B!

Zarówno według PAD, jak i EAA, wszyscy przed chwilą wymienieni są zobowiązani do tego, by tworzyć dostępne produkty.

SB: Jak definiowana jest dostępność wg tych przepisów?

JZ: W tym momencie dostępność produktów cyfrowych definiowana jest na poziomie WCAG 2.1 AA. Ponadto obowiązuje też norma techniczna 301.549, która określa wymagania dotyczące dostępności technologii informacyjno-komunikacyjnych (ICT) dla osób z niepełnosprawnościami.

SB: A czy te przepisy dotyczą wyłącznie produktów cyfrowych?

JZ: Zdecydowanie nie! Nowe przepisy dotyczą także: kas samoobsługowych, czytników, książek, e-booków, samoobsługowych biletomatów i wielu innych urządzeń fizycznych, które muszą spełnić normy dostępności. I, nie ukrywajmy, w tym momencie zaczyna się z tego robić gorący temat, ponieważ firmy po prostu wiedzą, iż mogą niedługo zostać skontrolowane i mogą mieć narzucane różnego rodzaju kary, również opisane w ustawie.

SB: Wyobrażam sobie, co się dzieje w firmach, która tę dostępność dostarczają…

JZ: Szaleństwo, każdy chce zdążyć przed terminem! Niestety, najczęściej motywacją firm, które do nas przychodzą, są właśnie przepisy. Pytają, co mają zrobić, żeby zapewnić dostępność i nie myślą np. o tym, by zrobić badania, ilu w ogóle mają użytkowników z niepełnosprawnościami.

Ten akt w Europie został wprowadzony w 2019 roku i firmy miały 5 lat na to, żeby wprowadzić zmiany. Przez to, iż polska legislacja zajęła tak dużo czasu i nasza polska ustawa została podpisana dopiero w zeszłym roku, to firmy miały tak naprawdę tylko rok na to, żeby się z tymi przepisami zapoznać i zacząć się do nich dostosowywać. Co prowadzi do gwałtownych, nieprzemyślanych ruchów…

To nie koniec: wiele firm tak naprawdę choćby nie wie, iż w ogóle coś takiego je obowiązuje. Dopiero się o tym dowiaduje i zaczyna na gorąco wprowadzać zmiany albo szukać specjalistów.

SB: Potem trafiają do Ciebie i zaczynacie działać. Jako projektantka produktów cyfrowych jakie spotykasz trudności w komunikacji z klientem? Kwestię krótkiego terminu pomińmy.

JZ: tym momencie głównym problemem jest to, iż mimo wszystko firmy nie mają świadomości, iż jest potrzeba dostępności. Brakuje takiej dojrzałości i wiedzy, iż dostępność to nie jest tylko checklista do odhaczenia. Owszem, WCAG jest listą zasad, ale dostępność sama w sobie to nie tylko WCAG. Na dostępność trzeba patrzeć szerzej: jak na rozwiązywanie prawdziwych problemów prawdziwych klientów. Edukacja takiego klienta zajmuje najwięcej czasu, a mamy go coraz mniej. Co więcej, często jest tak, iż dopiero audyt pokazuje realny na stan strony. I zdarza się tak, iż klientowi bardziej się opłaca postawić cały system na nowo ze względu na to, iż koszty naprawcze wdrożenia po audycie byłyby tak duże, iż to nie ma sensu.

SB: A dostępność warto wprowadzać już od początku tworzenia…

JZ: Dokładnie! Klienci nie mają świadomości, iż im wcześniej zaczną myśleć o dostępności, zaczną angażować specjalistów od dostępności już na etapie projektowania i wdrażania przez deweloperów, to dopiero wtedy są w stanie uniknąć kosztów naprawczych, ponieważ tylko wtedy jesteśmy w stanie rozwiązać problemy zanim one jeszcze w ogóle się pojawią.

Zamiast audytu, możemy od razu przejść do kolejnego etapu: tworzenia deklaracji zgodności zawierającej informacje o tym, które elementy są dostępne. Czasami przychodzą do nas ze świeżo na nowo postawionym produktem, żeby go przeaudytować licząc na to, iż my potwierdzimy najczęściej, iż wszystko jest w porządku, a potem się okazuje, iż niestety dużo rzeczy nie zostało naprawionych mimo tego, iż ten system powstał na nowo.

SB: Wprowadzenie dostępności, zwłaszcza, gdy mowa o skończonym produkcie, bywa czasochłonne. O dostępności architektonicznej krąży taki smutny żart, iż niektórzy właściciele lokali uznali, iż łatwiej jest płacić kary, niż coś zmienić. Czy w przypadku produktów cyfrowych też trafia się takie podejście?

JZ: Myślę, iż tutaj to zagrożenie kary jest większe. Nie wiemy do końca jakie to będą kwoty, ale mówi się o tym, iż kara może być ustalana na podstawie przeciętnego wynagrodzenia obrotu przedsiębiorcy i może być to choćby do dziesięciokrotności przeciętnego wynagrodzenia, ale nie może przekraczać 10% obrotu firmy za poprzedni rok. Więc może być to duża kara, zwłaszcza dla dużej firmy, która ma duże obroty, która ma dużo pracowników i często płaci wysokie wynagrodzenia.

Ponadto na dostępność naciskają zespoły prawne w firmach. To one analizują ustawy, sprawdzają czy firma będzie podlegać pod tę ustawę.

Niestety, przez cały czas dostępność większości ludzi kojarzy się z kosztami, a nie z możliwym zyskiem. A według międzynarodowego raportu z 2024 roku, potencjał rynkowy osób z niepełnosprawnościami, ich przyjaciół i rodziny szacuje się na 18,3 miliardów dolarów. Więc jest to ogromny, ogromny, ogromny rynek, który nie jest zaopiekowany i w tym momencie wiele firm ma po prostu tak zwany monopol na klientów z niepełnosprawnościami. Warto pamiętać, iż są to ci klienci, którzy są lojalni, ale tylko i wyłącznie przez to, iż nie mają innych możliwości korzystania z konkurencji, mimo tego, iż np. chętni by do tej konkurencji przeszli.

SB: Pieniądze na pewno wiele znaczą dla biznesu. A czy z wprowadzania dostępności produktów cyfrowych płyną jeszcze inne korzyści?

JZ: Dostępność nie dotyczy tylko osób z niepełnosprawnościami. Zwykle jest tak, iż dzięki wprowadzonym rozwiązaniom każdy zyskuje i produkt cyfrowy po prostu staje się wygodniejszy w obsłudze. Podam przykład: jednym z kryteriów WCAG jest to, iż jeżeli klient przechodzi przez jakiś proces, musi zostać poinformowany o tym, iż ma określony czas na jego dokończenie. Na przykład określony czas na zakup biletu. Jest to ciężkie dla osób z niepełnosprawnościami, ale na przykład też dla rodziców, którzy mają małe dzieci, które są wymagające. jeżeli przerwą procedurę np. zakupu i zostaną wylogowani przez system – wzrośnie ich frustracja. Firma może choćby stracić klienta!

Inny przykład to osoby starsze, które korzystają z komputera wyłącznie dzięki klawiatury, bez myszki. Wymogi dostępności zakładają, iż to także musi być możliwe. Osobom starszym może być też np. trudniej czytać, trudniej orientować w skomplikowanych stronach. Dostępność mówi też o tym, iż treści muszą być przedstawione w prosty sposób, odpowiednio oznaczone i ustrukturyzowane.

SB: Na Homodigital lubimy też rozmawiać o technologicznych nowinkach. Czy na przykład rozwiązania z branży sztucznej inteligencji bądź automatyzacji ułatwiają tworzenie dostępnych produktów cyfrowych?

JZ: Niestety, nie ma w tym momencie narzędzi, które zapewniają dostępność i są jakimkolwiek rozwiązaniem, które nie przeszłoby przez ręce człowieka. Dostępność tworzą ludzie, tworzą zespoły, tworzą eksperci od dostępności, tworzą eksperci od niepełnosprawności, tworzą projektanci UX-owi, deweloperzy, osoby od contentu, od treści, PM-owie, a nie narzędzia. I nie znam żadnego systemu do optymalizacji od sztucznej inteligencji, który zapewniłby całościową dostępność serwisu.

Więcej! Tak popularne nakładki dostępnościowe nie rozwiązują problemu dostępności. Wręcz przeciwnie: w Stanach w tym momencie zaczynają się pozwy na tworzące je firmy na grube miliony dolarów, ponieważ te mniejsze firmy, które zgodziły się na zastosowanie nakładek dostępnościowych dostają pozwy od swoich klientów, którzy nie są w stanie korzystać z ich usług. Prawo wygląda w Stanach trochę inaczej i ta osoba może bezpośrednio te firmy pozwać i może z nimi wygrać.

SB: Jeszcze niedawno wszelkie nakładki dostępnościowe na strony www były jednym z najpopularniejszych, najbardziej chodliwych rozwiązań!

JZ: A jednak aktualnie uznaje się, iż nie są dobrym rozwiązaniem. choćby powstało specjalne oświadczenie stworzone przez specjalistów od dostępności, które mówi, iż nakładki nie są rozwiązaniem, które zapewnia dostępność, a wręcz czasem ją psuje.

Nakładka jest czymś, co się dodaje do systemu, ale na koniec. Ale osoba, która korzysta w alternatywny sposób, choćby nie będzie w stanie się do niej dostać, ponieważ klawiatura musiałaby przejść przez całą niedostępną stronę, żeby móc włączyć taką nakładkę. To pierwszy problem. Załóżmy jednak, iż taka nakładka jest na początku. Niestety, wciąż w kodzie strony mogą być zagnieżdżone błędy. Co więcej, często jest tak, iż włączona nakładka psuje natywne ustawienia dostępnościowe użytkownika, które ta osoba wcześniej ustawiła w przeglądarce i które powinny działać na wszystkich stronach tak samo!

Ja wiem, iż to jest brak świadomości ze strony klienta, ale już projektanci i deweloperzy mogliby zweryfikować temat w bardzo łatwy sposób: wystarczy, by włączyli czytnik ekranu z tą nakładką i spróbowali się przedrzeć przez system.

SB: Słyszałam też o automatycznych rozwiązaniach dostępnościowych dla osób neuroróżnorodnych…

JZ: To nie ma prawa działać, bo każda osoba neuroróżnorodna jest inna! Nie istnieje coś takiego, jak jeden zestaw rozwiązań, który będzie pasować całej grupie osób. Nie ma szans, iż np. klikniemy na nakładce ADHD i zaproponowane rozwiązania będą pasować każdej osobie. To dotyczy każdej grupy, np. osób z niepełnosprawnościami wzrokowymi. Prosty przykład: niektóre osoby niedowidzące przybliżają sobie komputery dzięki zewnętrznej lupy, którą mają jako alternatywne narzędzie. A niektóre robią to w przeglądarce i do 200%.

Pamiętajmy też, iż według ustawy nakładka nie jest żadnym elementem potwierdzającym dostępność. Elementami potwierdzającymi dostępność jest deklaracja zgodności oraz audyt, czyli dokument albo dokumentacja potwierdzająca dostępność.

SB: Z naszej rozmowy wynika, iż dostępność to bardzo złożony, ale jednocześnie fascynujący temat! Jakie narzędzia, frameworki czy materiały szkoleniowe polecasz osobom chcącym pogłębić wiedzę na temat projektowania dostępnych produktów cyfrowych?

JZ: Podstawą są zasady WCAG 2.1 AA. Ale istnieje też potrójne A! Organizacja W3C, która tworzy te kryteria, idzie właśnie o krok dalej i rekomenduje nową, a adekwatnie rozszerzoną listę, czyli WCAG 2.2. To skarbnica wiedzy, to jest jak studnia bez dna. Ja siedzę w tym temacie od pięciu lat i jestem przekonana, iż na pewno jeszcze nie sprawdziłam wszystkich materiałów, które oferują, także jest tego mnóstwo!

Mogę też polecić szkolenie stworzone przez W3C na platformie EDX, czyli Education X, pod tytułem „ Introduction to Web Accessibility”. To jest darmowe szkolenie dla osób na poziomie podstawowym, bardzo fajne wprowadzenie w tematykę dostępności.

Co jeszcze? Wszystkie zasady inkluzywnego projektowania, projektowania partycypacyjnego, projektowania serwis designu; zasady tego, jak prowadzić badania z osobami z niepełnosprawnościami, osobami neuroróżnorodnymi…

Ważna jest też znajomość kodu, o ile ktoś chce wejść w dostępność, to niestety, ale w tym momencie specjaliści od dostępności muszą znać się trochę na wszystkim, czyli na projektowaniu, na użyteczności i na strukturze kodu. Nie trzeba od razu być programistą, ale konieczne jest zrozumienie, jak wygląda kod, dlaczego jest ułożony w taki sposób, a nie inny, jakie elementy w tym kodzie mogą być źle rozpisane, co trzeba zmienić, żeby to dobrze działało.

SB: Firmy, które nie chcą płacić kar, muszą czym prędzej zadbać o dostępność. I, niestety, wiąże się to z kosztami. Sama znam jednak wielu mikroprzedsiębiorców, których te przepisy nie obowiązują, ale którzy zwyczajnie, po ludzku, rozumieją znaczenie dostępności. Co mogą oni zrobić, by poprawić swoje produkty cyfrowe, a nie mają pieniędzy na zaangażowanie firmy specjalizującej się w temacie?

JZ: Dostępność ma bardzo mały próg wejścia! o ile działamy w ramach jednoosobowej działalności, to możemy się powoli uczyć i po kawałku wdrażać rozwiązania samodzielnie. Jedyne, czego potrzebujemy, to chęci, bo dostępność można wdrożyć choćby częściowo – ważne, by rozumieć, iż to jest ważne i działać. Warto też spojrzeć np. na WCAG i przeanalizować, które elementy są krytyczne przy użyciu.

W sieci także znajdziemy osoby, które nam chętnie pomogą, choćby za darmo. My wiemy, iż to jest temat, o którym wiele osób nie miało wcześniej świadomości, ale też jest to temat, który dotyczy bardzo często po prostu społeczności, którą się buduje wokół firmy. I moment, w którym zaczynamy zauważać, iż nasi klienci mogą potrzebować dostępności, to już jest moment, który tak naprawdę stawia nas o krok przed konkurencją i daje nam przewagę. Czy to marketingową, czy to przewagę w pozyskiwaniu klientów, ale też przewagę wizerunkową odnośnie tego, w jaki sposób taka mała firma jest postrzegana na rynku!

Czy Twoja firma jest już przygotowana na nowe przepisy dostępnościowe? Dajcie znać w komentarzach pod wywiadem.

Źródło zdjęcia: archiwum prywatne.

Idź do oryginalnego materiału