Czytanie mózgu staje się codziennością – cieszyć się czy się bać?

homodigital.pl 4 dni temu

Urządzeń analizujących fale mózgowe używają już różnorodne firmy, sportowcy, artyści, osoby prywatne. Eksperci przewidują, iż globalny rynek neurotechnologii w 2026 roku ma być wart 21 mld dol.

Przenośne czytniki EEG zwiększają już bezpieczeństwo w różnych miejscach w pracy, wspierają osoby niepełnosprawne, pomagają w koncentracji, redukcji stresu, usprawniają trening sportowców, dają nowe narzędzia artystom. Jednak czyhają też zagrożenia związane m.in. z ochroną prywatności i szkodliwym wykorzystaniem danych o pracy mózgu – np. do manipulowania ludźmi czy zyskania nieuczciwej przewagi nad pracownikami.

Opaska na głowę chroni przed wypadkami

SmartCap to niepozornie wyglądająca opaska, którą można nosić np. pod kaskiem. Wykonuje trudne, technologicznie skomplikowane zadanie – mierzy elektryczną aktywność mózgu (EEG) i informuje o zbytnim zmęczeniu. Dzięki temu może ostrzec przed ryzykiem nieszczęścia w pracy.

– Kilka lat temu miałem wypadek, prowadząc ciężarówkę. Na chwilę przymknąłem oczy. Skończyło się na tym, iż tylko przebiłem oponę, ale byłem już blisko klifu – opowiada Alexis Cabral, pracownik Rotex Gold Resources – firmy wydobywczej, która korzysta z wynalazku.

– Dla mnie, jako lekarza, SmartCap to urządzenie do monitorowania fizjologicznego stanu pracownika, dokładniej mówiąc, stanu jego mózgu, zmęczenia i podatności na nieplanowane zaśniecie. To coś zupełnie nowego w odniesieniu do innych produktów dostępnych na rynku – dodaje Bruno Rios, dyrektor ds. zdrowia i bezpieczeństwa w tej samej firmie.

Czytniki mózgu stają się powszechne

Nie tak dawno ogromną sensację wzbudziło wszczepienie człowiekowi implantu Neuralink, czyli słynnego już urządzenia komunikującego się z mózgiem. Efekty zdumiewały – sparaliżowany od ramion w dół pacjent zyskał zdolność obsługi komputera i telefonu dzięki swoich myśli. Jednak, aby odczytywać różne aspekty pracy mózgu, nie trzeba używać chirurgicznie wszczepianych do głowy implantów. Na przykład firma EMOTIV sprzedaje całą gamę zakładanych na głowę zestawów czytających fale mózgowe – od skomplikowanych do banalnie prostych w użyciu, choćby zintegrowanych ze słuchawkami.

Niedawno Apple opatentowało czytające fale mózgowe słuchawki douszne. Na części, którą umieszcza się w kanale usznym, umieszczony ma być zestaw kontaktujących się z ciałem elektrod. W opisie wynalazku firma wspomina też o innych możliwych rozwiązaniach, w tym o wyposażonych w podobne elektrody okularach. Jak podkreśla prof. Nita A. Farahany z Duke University na łamach „Harvard Business Review”, kolejne firmy integrują już miniaturowe czytniki EEG ze słuchawkami, czapkami, goglami do wirtualnej rzeczywistości, choćby zegarkami. Ekspertka podaje prognozy, według których światowy rynek neurotechnologii, w 2026 roku ma być wart 21 mld dolarów.

Kolejne firmy liczą na bezpieczniejszą pracę

Prof. A. Farahany zwraca uwagę, iż ze wspomnianego na początku SmartCapa korzysta już ponad 5 tys. firm na całym świecie, w tym przedsiębiorstwa wydobywcze, budowlane, przewozowe, lotnicze. Specjalistka podkreśla, iż tego typu urządzenia mogą znaleźć zastosowanie praktycznie wszędzie – w fabrykach, wieżach kontroli lotów, salach operacyjnych. Nie chodzi przy tym tylko o bezpieczeństwo. Na przykład zmęczenie zmniejsza motywację, koncentrację, koordynację, pogarsza czas reakcji czy zdolność do podejmowania decyzji. Spada wydajność choćby podczas wykonywania prostych zadań fizycznych i umysłowych.

– Wraz z ciągłym rozwojem neurotechnologii i algorytmów dekodujących aktywność mózgu neuronalne interfejsy staną się złotym standardem w monitorowaniu zmęczenia w miejscu pracy. Nie tylko pracodawcy, ale całe społeczeństwo może niedługo uznać, iż zyski w zakresie bezpieczeństwa i produktywności są warte kosztów związanych z prywatnością pracowników – stwierdza ekspertka.

Danych o mózgu można użyć na różne sposoby

Tymczasem zmęczenie to nie wszystko, co można mierzyć. Możliwa staje się obserwacja pobudzenia, działania różnych partii mózgu czy pomiary stanów emocjonalnych. Odpowiedni czytnik może na przykład ostrzec chorego na epilepsję przed kolejnym atakiem. Urządzenia takie wykorzystywane są też m.in. w badaniach naukowych, edukacji, pomocy osobom – w tym dzieciom – z różnymi zaburzeniami neurologicznymi do redukcji stresu, śledzenia wydolności umysłowej czy sterowania komputerem. Sposoby wykorzystania takich czytników mogą zaskakiwać. Za przykład może posłużyć występ muzyczny, w którym monitorowane na bieżąco fale mózgowe posłużyły jako podstawa wizualizacji przeżywanych przez artystę emocji. Tak wyglądał występ Hani Rani i Dobrawy Czocher inspirowany serialem science fiction „Otwórz oczy”.

Sportowcom czytniki EEG pomagają dopasować najlepszy plan treningowy, w tym wyćwiczyć koncentrację i odporność psychiczną.

Eksperci przestrzegają przed zagrożeniami

Jednak jak każdy „kij” także neurotechnologia ma dwa końce. Chodzi przede wszystkim o jej potencjalne niewłaściwe wykorzystanie. Na przykład wrażliwe dane na temat aktywności mózgu mogą wyciec. Mogą później być udostępniane stronom trzecim, np. w celu personalizacji reklam w zależności od nastroju lub poziomu energii danej osoby. Poważniejsze ryzyko dotyczy tzw. neurodyskryminacji – kiedy pracodawcy podejmowaliby dotyczące pracownika decyzje na podstawie informacji o pracy jego mózgu. Na podstawie tych danych mogliby go awansować, ale również przy awansie pominąć albo choćby zwolnić.

Szkodliwe skutki mogą być też bardziej subtelne, aczkolwiek nie bez znaczenia. Jak tłumaczy prof. Farahany, jeżeli np. pracodawcy nie będą prowadzili przejrzystej polityki odnośnie do tego, jakie dane zbierają i w jakim celu je wykorzystują, może to podważyć zaufanie i morale pracowników. Zdaniem specjalistki wynikające z obserwacji aktywności mózgu korzyści w zakresie bezpieczeństwa lub produktywności mogą wręcz zostać zniwelowane przez utratę zaufania zatrudnionych. Bo stanowi ono najważniejszy element sukcesu firmy. Jak tłumaczy ekspertka, osoby pracujące w firmach o niskim poziomie zaufania czują się pozbawione wpływu i tracą zaangażowanie. Prof. Farahany podaje szacunki, według których z powodu spadku zaangażowania pracowników korporacje w USA tracą od 450 do 550 miliardów dolarów rocznie.

Są już pierwsze ustawy

Prawnicy już się tym tematem zajmują. Na przykład amerykański stan Kolorado uchwalił już ustawę regulującą gromadzenie danych dotyczących pracy mózgu człowieka. Zgodnie z tym prawem dane takie są uznawane za wrażliwe i nie mogą być wykorzystywane bez zgody ich właściciela. Niektórzy eksperci trochę uspokajają. Należą do nich naukowcy z Pennsylvania State University. Po analizie argumentów wskazujących na różne zagrożenia stwierdzają, iż obecne obawy przypominają te, które dotyczą innych wrażliwych osobistych danych, np. pochodzących z obserwacji aktywności online czy analiz genomu.

– Nie oznacza to jednak, iż nie ma powodów do obaw. Naukowcy badają nowe kierunki, w których wiele czujników takich jak opaski na głowę, sensory na nadgarstku czy umieszczane w różnych pomieszczeniach może być wykorzystywanych do zbierania różnych danych dotyczących zachowania i środowiska. Ponadto sztuczna inteligencja mogłaby łączyć te dane, pozwalając na ich jeszcze bardziej zaawansowaną interpretację – mówi prof. Laura Y. Cabrera na łamach „The Conversation”.

Czy trzeba się więc obawiać? Cofając się w przeszłość, można zobaczyć, iż ludzie bali się już samochodów, elektryczności, telefonii komórkowej. Nie tylko z tym wszystkim sobie radzimy, ale trudno wyobrazić sobie świat bez tych wynalazków. Oczywiście, zawsze pojawiają się wyzwania. Przy odrobinie zdrowego rozsądku jako cywilizacja prawdopodobnie poradzimy sobie także z powszechnie dostępnym czytaniem tego, czym zajmuje się ludzki mózg i niemało na tym zyskamy.

Autor zdjęcia: MART PRODUCTION

Idź do oryginalnego materiału