Doktorat z informatyki – warto?

namiekko.pl 7 lat temu

Rozmawiałam ostatnio z kolegą, który zakończył edukację na etapie licencjatu. Uznał, iż pozostałych przydatnych rzeczy szybciej i lepiej nauczy się w pracy. Taka decyzja wydaje mi się egzotyczna, pewnie dlatego, iż za moich czasów studia trwały całe pięć lat. (Chyba iż ktoś bardzo się starał i do każdego semestru analizy matematycznej podchodził po dwa razy). Kolega i ja pracujemy w tej samej firmie. Dla niego równie zaskakujący był mój dyplom doktorski.

Kilka lat od opuszczenia progów Alma Mater, dzielę się swoimi przemyśleniami na temat tego, kiedy warto zdecydować się na ten krok.

TAK, doktorat to dobry pomysł, jeśli:

1. rozważasz pracę na uczelni
Doktorat jest warunkiem koniecznym do pracy naukowo-dydaktycznej na dobrej uczelni, więc jeżeli czujesz, iż to właśnie jest Twoim życiowym powołaniem… Nie ma nad czym się zastanawiać. Pamiętaj tylko, iż pracownik polskiej uczelni (na świecie niekoniecznie tak jest) jest zobowiązany habilitować się w ciągu 8 lat od rozpoczęcia pracy – nie da się osiąść na laurach.

2. rozważasz pracę w R&D
R&D, czyli Research and Development (prace badawczo-rozwojowe), to trochę nadużywany termin określający pracę i zagadnienia na styku nauki i nowych technologii. jeżeli nie interesuje Cię stworzenie kolejnego sklepu internetowego albo aplikacji dla banku, możesz spróbować zatrudnić się w centrum R&D – państwowym (jak poznański PCSS) albo należącym do wielkiej korporacji. Tu doktorat się przydaje. Wiele projektów wymaga publikowania, występowania na konferencjach, poprawnego mierzenia i opisywania wyników oraz ogólnej naukowej wiarygodności.

3. znajdziesz super interesujący zespół
Większość spraw w życiu sprowadza się do znalezienia odpowiednich ludzi. jeżeli możesz dołączyć do istniejącego, sprawnie działającego, zmieniającego status quo zespołu zajmującego się interesującą Cię dziedziną – nie ma się co wahać.

4. nie chcesz czuć presji wyników finansowych
Doktorat to nie wakacje. Od terminów nie uciekniesz: sprawdzanie prac, terminy wysłania artykułów, oceny roczne, warunki grantów. Mimo wszystko masz o wiele większą dowolność niż w jakiejkolwiek firmie. Możesz eksperymentować bez obawy o to, iż wprowadzone przez Ciebie rozwiązanie wystraszy klientów i doprowadzi firmę do ruiny. W najgorszym razie napiszesz artykuł o tym, co poszło nie tak…

5. chcesz przyczynić się do rozwoju nauki
Doktorat nie jest do tego konieczny, ale jeżeli dobrze wybierzesz, poznasz warsztat niezbędny do “uprawiania nauki”.

NIE, nie rób tego, jeśli:

1. chcesz się rozwinąć i możliwie dużo nauczyć
Do tego nie trzeba uczelni. Zwłaszcza w informatyce, w odpowiednich warunkach, znacznie więcej zyskasz na pracy w ciekawej, nowoczesnej firmie, niż w kazamatach uczelni.

2. nie lubisz prowadzić zajęć (albo w ogóle nie lubisz ludzi)
Prowadzenie zajęć jest obowiązkowe dla pracowników naukowych na uniwersytetach. Istnieje pewna furtka – niektóre instytuty (np. należące do Polskiej Akademii Nauk, jak IPI PAN) umożliwiają pracę naukową bez dydaktyki. Na uczelni jednak nie ma ucieczki. O ile mi wiadomo, co jakiś czas wraca dyskusja o rozdzieleniu pracowników na naukowych i dydaktycznych. Ci pierwsi mieliby niedużo zajęć, ci drudzy nie musieliby przejmować się habilitacją. Póki co jednak nic się w tym temacie nie dzieje.

3. chcesz tylko przedłużyć studiowanie
Od doktoratu zabawniejszy będzie drugi kierunek.

4. zależy Ci na statusie
Doktorant na większości polskich uczelni plasuje się w połowie drogi pomiędzy pracownikiem a studentem. Pracownikiem jest wtedy, kiedy trzeba przypilnować rekrutacji albo na ostatnią chwilę napisać artykuł. Studentem, kiedy mowa o zarobkach albo przydziale miejsc w gabinetach.

5. Chcesz spełnić czyjeś marzenia
To zawsze bardzo zły pomysł.

Na co zwrócić uwagę, jeżeli decydujesz się studia doktoranckie?

1. Starannie wybierz promotora
Na podstawie przygód własnych oraz moich przyjaciół wiem, iż całokształt wrażeń, samopoczucia i wyników osiągniętych podczas studiów w Polsce jest w przeważającej mierze definiowany przez promotora. Ten może być wspierający, inspirujący i opiekuńczy, może też być egoistycznym tyranem rzucającym ochłapy i żerującym na wynikach podwładnych. Na większości uczelni nikt tego nie kontroluje! Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.

Co zrobić, żeby nie wpakować się w tarapaty? Przejdź się na prowadzony przez potencjalnego promotora wykład. Podpytaj obecnych doktorantów o to, jak im się pracuje. Sprawdź, ilu spośród doktorantów danego profesora uzyskało tytuł i ile im to zajęło czasu.

2. Dowiedz się, jakie są możliwości wyjazdów i współpracy z innymi ośrodkami
Moim zdaniem każdy student i doktorant powinien spędzić przynajmniej semestr na innej uczelni, najlepiej za granicą, chociażby dla porównania.

3. Dowiedz się, co finansuje uczelnia
W informatyce częściej niż w innych dziedzinach artykuły publikuje się tomach pokonferencyjnych, a nie w czasopismach. Wyjazd na konferencję kosztuje: wpisowe, bilety, nocleg. Dowiedz się jakie są zasady pozyskiwania takich środków na Twojej uczelni.

4. jeżeli masz własny światopogląd, zastanów się nad tym, czy jest kompatybilny ze światopoglądem uczelni
Żebyś nie wstydził się przez zapraszanych gości albo nie zżymał przy religijnych uroczystościach.

5. Fail fast
W przypadku doktoratu warto zastosować zasadę znaną z inżynierii systemu i środowiska start-upów. jeżeli coś się nie zgadza, nie działa – reaguj gwałtownie i w razie czego równie gwałtownie uciekaj. Nie daj się nabrać na regułę utopionych kosztów, która każe kontynuować przedsięwzięcie skazane na niepowodzenie. Studia doktoranckie to kolejne kilka lat Twojego życia – zastanów się, czy wykorzystujesz je najlepiej, jak się da. Wytrwałość nie zawsze jest cnotą.

Parę osobistych słów od autorki

Jak było u mnie? Jakie błędy popełniłam? Co zrobiłabym inaczej?

Po pierwsze,sprawdziłam, czym zajmuje się mój potencjalny promotor, ale nie jaki ma styl pracy. Ostatecznie, przez niedopasowanie na tym polu, przysporzyliśmy sobie nawzajem niemało nerwów. Po drugie, kiedy zorientowałam się, iż nie najlepiej funkcjonuję w tym środowisku, było mi żal poświęconego roku… więc włożyłam w to jeszcze trzy!!!

Ostatecznie nie wyszło źle. W mojej drugiej po uczelni pracy zajmowałam się dokładnie tym samym, czym w rozprawie doktorskiej (agentami dialogowymi), w związku z czym już na starcie otrzymałam dość wysokie stanowisko i przyzwoitą pensję. Praca dydaktyczna do dzisiaj sprawie mi ogromną przyjemność (w umiarkowanej ilości). W pewnym momencie rozważałam choćby powrót na uczelnię… Ale to już zupełnie inna historia

Idź do oryginalnego materiału