Google czerpie zyski z treści w erze AI. Wydawcy mają dość

instalki.pl 1 tydzień temu

Właściciele „Rolling Stone”, „Billboard” i „Variety” należący do Penske Media Corporation (PMC), wytoczyli proces przeciwko Google i jego spółce-matce, Alphabet.

Wydawcy oskarżają technologicznego giganta o szkodzenie ich biznesowi poprzez wykorzystywanie ich treści do generowania podsumowań w wyszukiwarce dzięki sztucznej inteligencji, tzw. AI Overviews. Pozew ten jest kolejnym elementem w trwającej batalii o to, kto kontroluje i czerpie zyski z treści w erze AI.

Monopol w wyszukiwaniu kontra prawa autorskie

Złożenie pozwu to bezpośrednia odpowiedź na funkcję AI Overviews, która od czasu jej wprowadzenia jest szeroko krytykowana. Zamiast kierować użytkowników na strony wydawców, AI generuje syntetyczne podsumowania, co zatrzymuje ruch na stronie Google’a. Penske twierdzi, iż to narusza „podstawową umowę”, która pozwala Google’owi na indeksowanie ich treści w zamian za generowanie ruchu.

Według prawników Penske, Google, uznany w ubiegłym roku za monopolistę w wyszukiwaniu, „wykorzystuje swoją dominację, aby zmuszać” wydawców do dostarczania treści na potrzeby generatywnej sztucznej inteligencji. To, ich zdaniem, zagraża istnieniu dziennikarstwa i wydawnictw, które polegają na przychodach z reklam i odsłon.

Rzecznik Google’a odpowiedział na zarzuty, twierdząc, iż AI Overviews kierują ruch do większej różnorodności witryn, a roszczenia są „bezpodstawne”.

Przegląd od AI w Google

Sprawy o AI to nowy front w sądach

Pozew Penske nie jest odosobnionym przypadkiem, co pokazuje, iż kwestie naruszeń praw autorskich przez AI stają się nowym, gorącym frontem w batalii sądowej. Ten sam zespół prawny, który reprezentuje Penske, brał udział w innej głośnej sprawie, w której autorzy książek pozwali firmę Anthropic.

W tamtym przypadku, Anthropic zawarł ugodę o wartości 1,5 mld dolarów z autorami, co miało być największym odszkodowaniem w historii amerykańskich spraw o prawa autorskie. Mimo to, sędzia nadzorujący ugodę tymczasowo wstrzymał jej zatwierdzenie, wyrażając obawy, iż proces roszczeń jest nie wystarczająco jasny, a ugoda może zostać „wciśnięta autorom na siłę”. To pokazuje, iż choćby gdy firmy technologiczne decydują się na zapłatę, skomplikowane kwestie prawne wciąż pozostają nierozstrzygnięte.

Google unika podziału, ale musi udostępniać dane

Co ciekawe, ta sama bitwa o dominację rynkową toczyła się w innym, głośnym procesie, w którym rząd USA dążył do rozbicia Google’a, zmuszając go do oddzielenia przeglądarki Chrome oraz systemu operacyjnego Android. Sąd ostatecznie uznał Google’a za monopolistę, ale nie nakazał przymusowego podziału firmy. Sędzia argumentował, iż pojawienie się generatywnej sztucznej inteligencji (GenAI) zmieniło dynamikę rynku.

Zamiast podziału, sąd nałożył na Google’a inne środki zaradcze. Firma ma udostępniać „pewne dane z indeksu wyszukiwania i dane dotyczące interakcji użytkowników” „wykwalifikowanym konkurentom” AI, takim jak OpenAI czy Anthropic. Ma również publicznie ujawniać zmiany w aukcjach reklamowych, aby zapewnić większą przejrzystość cen.

Czy Big Tech uniknie odpowiedzialności?

Chociaż Google wygrał na polu monopolu, unikając podziału, pozew Penske przypomina, iż batalia o prawa autorskie dopiero się rozkręca. Organizacje takie jak American Economic Liberties Project krytykują decyzję w sprawie Chrome’a, twierdząc, iż „nie uznajesz kogoś za winnego monopolu, a potem dajesz mu rozwiązanie, które pozwala go chronić”.

Pozew Penske jest kolejnym przykładem, jak tradycyjne biznesy próbują walczyć z nowymi modelami technologicznymi, które czerpią z ich pracy bez odpowiedniego wynagrodzenia. Wygląda na to, iż walka o to, kto kontroluje i zarabia na treściach w erze AI, będzie kontynuowana, a sądy będą musiały ostatecznie ustalić nowe zasady dla cyfrowego świata.

źródło: siliconrepublic.com

AIgoogleOpenAIprawo
Idź do oryginalnego materiału