
Przedstawiciele amerykańskich mediów nie pozostawili na Google suchej nitki. Ich zdaniem całkowicie nowa funkcja wyszukiwarki Google działa za sprawą kradzieży, jakiej dokonał koncern.
W poniedziałek Google oficjalnie poinformował o wprowadzeniu do najbardziej znanej wyszukiwarki świata nowego trybu wyszukiwania – AI Mode. AI Mode zamienia wyszukiwarkę Google w coś, co w marcu nazwałam odpowiadarką: Google przy pomocy modelu generatywnej sztucznej inteligencji Gemini przygotowuje rozbudowaną odpowiedź na dowolne pytanie użytkownika, a choćby może przygotować pogłębioną analizę gdy zostanie poproszony o np. porównanie dwóch produktów.
AI Mode różni się od Podsumowań AI przede wszystkim długością odpowiedzi, ilością wykorzystywanych źródeł, oraz faktem, iż w przypadku AI Mode treścią zapytania może być także plik multimedialny.
AI Mode? Bardziej jak Złodziej Mode
Choć AI Mode brzmi świetnie z perspektywy przeciętnego użytkownika, to włosy z głowy wyrywają sobie w tej chwili wydawcy treści – właściciele stron, na których publikowane są treści, którymi „posiłkuje się” Gemini. Mowa tu nie tylko o prasie, ale i blogach, encyklopediach czy forach.
Na udostępnienie AI Mode – póki co jedynie w Stanach Zjednoczonych – odpowiedziała Danielle Coffey, dyrektor generalna News/Media Alliance, amerykańskiego stowarzyszenia zrzeszającego wydawców ponad 2 tys. tytułów prasowych. Coffey w imieniu wydawców nazwała AI Mode „definicją kradzieży”, bowiem Google używa treści stworzonych przez inne osoby, bez uiszczenia opłaty lub jakiejkolwiek innej formy kompensacji, do rozwoju swoich produktów.
Linki były ostatnią zbawienną cechą wyszukiwania, która zapewniała wydawcom ruch i przychody. Teraz Google po prostu bierze treści siłą i wykorzystuje je bez zwrotu, co jest definicją kradzieży. Środki zaradcze DOJ [Departamentu Sprawiedliwości USA] muszą odnieść się do tej kwestii, aby zapobiec dalszej dominacji Internetu przez jedną firmę
– oświadczyła Coffey.Zaledwie dwa dni wcześniej Bloomberg opublikował dokument, który Google przedłożyło w sądzie w ramach procesu mającego ustalić, czy Google to monopolista. Wynika z niego, iż Google rozważało umożliwienie wydawcom treści „wypisanie się” z udostępniania treści do działania funkcji AI wyszukiwarki. Jednak zrezygnowano z tego na rzecz „cichej aktualizacji, bez oficjalnego ogłoszenia”, tak by ci nie mogli wyrazić sprzeciwu. Liz Reid, dyrektor działu wyszukiwania zeznała przed sądem, iż możliwość wycofania się wydawców tylko z udostępniania treści dla AI – przy jednoczesnym pozostaniu widocznym w zwykłej wyszukiwarce – „byłoby ogromnie skomplikowane” dla Google.
Obecnie wydawcy mają opcję wycofania swoich witryn z AI Mode i AI Overviews. Co jednak jest mieczem obosiecznym, bo wycofanie treści metodą opisaną przez Google, wycofa treści także z innych elementów wyszukiwarki.
Wydawcy zawsze kontrolowali sposób, w jaki ich treści są udostępniane Google, ponieważ modele sztucznej inteligencji są wbudowane w wyszukiwarkę od wielu lat, pomagając w wyświetlaniu odpowiednich witryn i kierowaniu do nich ruchu. Nowe funkcje wyszukiwania, takie jak przeglądy AI, doprowadziły do większej liczby wyszukiwań, co stwarza nowe możliwości odkrywania witryn
– przekazał rzecznik Google, Peter Schottenfels.Może zainteresować cię także: