W Google obowiązuje kod czerwony, co nie powinno dziwić – silniki pokroju GPT-3 mogą stanowić wielkie zagrożenie dla interesu prowadzonego przez Sundara Pichaia.
Ileż to już zostało napisane o ChatGPT. przez cały czas jednak jedyną firmą, której udało się zagospodarować ten potencjał jest Microsoft. Wielokrotnie pisaliśmy już, iż zachodząca zmiana paradygmatu wprowadziła w niemałe zakłopotanie Google, które zdaje się, iż zagadnienie zbagatelizowało, zlekceważyło. Po sukcesie ChatGPT sprawy stały się jasne – Microsoft ma potencjał, by odebrać Google’owi hegemonię dotychczas nienaruszalną, czyli rynek wyszukiwarek internetowych. Google (słusznie) wystraszyło się GPTZ bliżej nieustalonych przyczyn – szef AI Facebooka słusznie zauważa, iż ChatGPT, nie jest niczym innowacyjnym – propozycja OpenAI zdominowała debatę opinii publicznej pod koniec grudnia i w zasadzie przez cały styczeń. Jest zapowiedzią niezbyt przemyślanego (sami przedstawiciele OpenAI otwarcie mówią, iż nie spodziewali się takiego zainteresowania) upowszechnienia dostępu do konwersacyjnego silnika posługującego się językiem naturalnym. W swoje sprawne menedżerskie ręce sprawę wziął Satya Nadella i pokazał, iż „rozmowa” z maszyną jest czymś, w co korporacja z Redmond jest w stanie zainwestować dziesiątki miliardów dolarów.