Instytucje, które same prawem kaduka przyznały sobie prawo do „weryfikowania” informacji są (nie wszystkie, żeby było jasne) rakiem, który obsiadł polską debatę i stanowi dla niej coraz większe zagrożenie.
Pół biedy, kiedy są to projekty prywatne, takie jak niesławny Demagog.pl, który żyje z potężnych zagranicznych grantów, a którego nazwa jest stuprocentowo adekwatna do sposobu jego działalności. (Choć i prywatni weryfikatorzy mogą działać inaczej, czego przykładem jest choćby afiliowany przez TVN24 Konkret24, o niebo rzetelniejszy.) Gorzej, gdy taką rolę przyjmują instytucje publiczne.
Jedna taka została powołana przez Polską Agencję Prasową jeszcze za czasów pandemii ze specjalnym zadaniem uderzania w krytyków rządowej linii. Nazywało się to Fake Hunter i chyba już zdechło – na szczęście.
Niestety, do wyścigu przystąpiła teraz Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa, czyli NASK. Pełna nazwa tej instytucji może być myląca, bo sugeruje, iż to jakaś uniwersytecka komórka informatyczna. Tak faktycznie kiedyś było, ale dzisiaj NASK to o wiele, wiele więcej. To państwowy instytut badawczy – czyli instytucja finansowana przez państwo – nad którą nadzór sprawuje minister odpowiadający za cyfryzację. W tym momencie, z powodu braku odrębnego resortu, taką rolę pełni Janusz Cieszyński, kiedyś w Ministerstwie Zdrowia. Janusz Cieszyński również wykazywał wielokrotnie zapędy cenzorskie, apelował między innymi do Twittera, tuż po 24 lutego 2022 r., żeby ten skasował konto Marcina Roli, szefa wRealu24.