Karma wraca
Mam na swoim koncie wiele historii, gdzie rzeczy działy się niby przypadkowo, a tak naprawdę wracała do mnie dobra energia zainwestowana wcześniej. Nazwijmy ją karmą. Karma wiele razy zmieniała mi pracę na lepszą, otwierała mi drzwi do nowych możliwości, zapoznawała ze wspaniałymi ludźmi. Wszystko dlatego, iż bardzo wiele razy robiłam różne rzeczy, które mi się pozornie wcale nie opłacały, albo dobrze wykonywałam swoje obowiązki.Mentorowałam kiedyś mojego kolegę w jednej z pierwszych firm. Miałam tylko kilka miesięcy więcej stażu. Nie czułam się pewnie w tej roli, ale postanowiłam mu pomóc najlepiej jak umiem. Kilka lat później, kiedy nasze zawodowe drogi się rozeszły, odezwał się do mnie i zaproponował dołączenie do nowopowstającego zespołu i pracy nad fantastycznym projektem. Wybrał mnie, chociaż nie jestem najlepszym na świecie koderem. Jestem za to świetnym inżynierem oprogramowania dzięki swoim umiejętnościom miękkim i wrodzonej ciekawości.
Wychowanie kolejnych "pokoleń"
Kiedy organizowałam po raz pierwszy warsztaty Code Carrots, wymyśliłam sobie listę osób, które bardzo chciałam zaangażować jako mentorów. Wiesz co? Wszyscy się zgodzili i zrobiliśmy (według uczestników) jedne z najlepszych warsztatów na rynku, które wprowadziły kilkadziesiąt osób w świat programowania. Czy zgodzili się dlatego, iż byli zależni ode mnie w jakiś sposób, miałam władzę, albo obiecałam im lukratywne wynagrodzenia? Nic z tych rzeczy. Robiliśmy to wszyscy za darmo, chcąc pomóc innym i świetnie się przy tym bawić. Po warsztatach narodziły się kolejne relacje, przyjaźnie i projekty. Kilka osób osób weszło do branży i znając ich potencjał, niedługo zaproszą nas na rozmowę do swojej firmy.Kiedy skończyłam studia na DePaul University dołączyłam jako mentorka do programu Alumni Sharing Knowledge (ASK), z którego dużo korzystałam jako studentka. Moje zadanie polegało na pomaganiu w wejściu na rynek pracy. Przeglądałam CV, opowiadałam o swoich doświadczeniach, ćwiczyłam rozmowy kwalifikacyjne i zadawałam dużo ważnych pytań. Studenci, którymi się opiekowałam czasem lądowali w lokalnych software house'ach, a czasem firmach typu Google, czy Microsoft. Gdybym kiedyś chciała wrócić do Stanów i szukała tam pracy, moje CV pewnie trafiłoby na inną kupkę. Najlepsze jest jednak to, iż teraz oni też są mentorami i pomagają kolejnym absolwentom.
Networking last minute
Ostatnia historia jest trochę mniej pozytywna. Kiedy przeprowadziłam się do Wrocławia, szukałam społeczności, w której mogę się zaangażować. Chodziłam na różne spotkania branżowe i wydarzenia dla startup'ów. Podczas jednej z takich imprez poznałam człowieka, który tworzył swój produkt. Chwilę z nim rozmawiałam, opowiadałam o tym co robię i jaka jest moja historia. Widziałam, iż mnie nie słucha, tylko trzyma już wyciągniętą wizytówkę. Na koniec wręczył mi ją, recytując swój dopracowany pitch. Czy muszę dodawać, iż wizytówka trafiła do kosza, a człowiek na czarną listę osób, z którymi nigdy nie chcę robić żadnych biznesów?Nigdy nie wiesz, jakimi ścieżkami pójdziesz w życiu i kogo tam spotkasz. Warto dbać o relacje, pomagać innym i prosić o pomoc. Networking jest potężnym narzędziem, ale nie da się go zrobić last minute, kiedy potrzebujesz pracy, współpracowników, albo inwestorów. Warto budować swoją sieć kontaktów z uważnością i dbać o już istniejące relacje. To nie zbieranie Pokemonów.