„Podłącz, dziecino”. Marcon walczy z Trumpem o nową rewolucję

news.5v.pl 3 godzin temu

W luksusowym, paryskim Grand Palais we wtorek zakończył się szczyt AI Action Summit, poświęcony sztucznej inteligencji. Wśród wielu gości byli obecni wiceprezydent USA i wicepremier Chin. Współgospodarzami wydarzenia byli premier Indii oraz prezydent Francji.

Wypowiedź właśnie Emmanuela Macrona wywołała największe poruszenie. – Mam dobrego przyjaciela za oceanem, który mówi: „Wierć, dziecino, wierć”. Tutaj nie ma potrzeby wiercić. Tutaj mamy podłączać, dziecino, podłączać – stwierdził, nawiązując do hasła Trumpa o zwiększeniu wydobycia surowców naturalnych.

Według Macrona Unia Europejska nie może więcej wydobywać, ale może produkować ogromne ilości energii, stawiają przy tym na energetykę jądrową. Natomiast energia nie jest wartością samą w sobie. Macron mówił o niej, by pokazać, iż Europa ma czym zasilić przemysł wysokich technologii.

Dodał też, iż Europa „wróciła do wyścigu” o sztuczną inteligencję. Problem w tym, iż wyścig trwa od dawna i dla Unii będzie bardzo trudny.

Światowa konkurencja o nową rewolucję

„Rewolucję” w kontekście sztucznej inteligencji dostrzegł choćby Watykan. – Możemy zrozumieć, co sztuczna inteligencja uczyni z naszą planetą i ludzkością, używając jako analogii tego, co rewolucja przemysłowa dokonała od 1800 roku – powiedział podczas paryskiego szczytu abp Carlo Maria Polvani, reprezentujący Stolicę Apostolską.

Macron ogłosił, iż Francja w najbliższych latach wyda 109 mld euro w inwestycje na sztuczną inteligencję. To odpowiedź na wcześniejsze zapowiedzi Donalda Trumpa, który mówił o inicjatywie obliczonej na 500 mld dolarów.

Swoje we wtorek dorzuciła Ursula von der Leyen. Szefowa Komisji Europejskiej zadeklarowała fundusze na gigafabryki sztucznej inteligencji za 20 mld euro. Natomiast ogólnoeuropejska inicjatywa InvestAI ma zmobilizować inwestycje o wartości 200 mld euro.

Konkurencja USA i UE jest wyraźna, a jej pierwszy przykład był widoczny jeszcze podczas szczytu w Paryżu. Spotkanie miało się zakończyć się wspólną deklaracją uczestników, ale USA i Wielka Brytania odmówiły jej podpisania. Waszyngton nie zgodził się ze względu na zapisy o „inkluzywnej i zrównoważonej sztucznej inteligencji”.

W wyścigu sztucznej inteligencji UE będzie musiała gonić dwie główne potęgi. – Dzisiaj Unia Europejska pozostaje w tyle, o ile chodzi o rozwój gospodarki cyfrowej, innowacyjność, ale także w kontekście sztucznej inteligencji i technologii kwantowych. Nie ulega wątpliwości, iż w obszarze big tech Unia ustępuje dwóm największym graczom – Stanom Zjednoczonym i Chinom – mówi Interii dr hab. Kamil Zajączkowski, dyrektor Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego.

Nasz rozmówca wskazuje też, iż sztuczna inteligencja to obszar walki o ogromne wpływy i pieniądze.

Unia Europejska wskazuje kierunek. „Nie dościgniemy”

– O sile tego segmentu świadczyć może fakt, iż tzw. „wspaniała siódemka” tj. siedem największych firm technologicznych z USA jest razem wartych więcej, niż giełdy w Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Niemczech i Japonii razem wzięte – podkreśla Zajączkowski.

„Wspaniała siódemka” to: Apple, Amazon, Alphabet, Meta, Microsoft, Nvidia i Tesla.

– Unia też ma spółki big tech, ale one nie są aż tak bardzo wycenione jak te amerykańskie. Ponadto, Europa ma własną grupę gigantów giełdowych – tzw. grupę „GRANOLA”, ale są to głównie firmy nastawione na konsumenta. Perspektywy ich wzrostu są znacznie mniejsze, niż spółek technologicznych z USA. Warto też dodać, iż tylko cztery z 50 największych firm technologicznych na świecie, to firmy europejskie – zaznacza dalej.

Szczyt w Paryżu poświęcony sztucznej inteligencji/LUDOVIC MARIN/AFP

Czy zatem konkurencja z USA i Chinami ma sens?

Nie ma sensu mówienie, iż dościgniemy Chiny czy Stany Zjednoczone. Natomiast w zapowiedziach Macrona i przewodniczącej Komisji Europejskiej widać, iż dojrzeli do sytuacji, żeby gigantyczne sumy, które Unia Europejska jest w stanie zagospodarować, były wykorzystywane w lepszym stopniu. Dzisiaj istnieje zgodność polityczna, iż Unia musi poważnie zabrać się za sztuczną inteligencję, nowe technologie – wskazuje Zajączkowski.

– Europa podjęła w końcu decyzję polityczną, co do kierunków inwestycji. Co z tego wyjdzie, to już inna rzecz – mówi dalej dyrektor Centrum Europejskiego UW.

W tym miejscu dochodzimy do zasadniczego problemu konkurencyjności Unii w obszarze wysokich technologii. Opisując szczyt w Paryżu serwis France24 wskazał, iż Europa chce być realnym rywalem w rosnącej rywalizacji USA i Chin. Jednocześnie w kontekście sztucznej inteligencji Unia będzie chciała odejść od koncentracji władzy w tym biznesie wyłącznie dla „garstki prywatnych inwestorów”.

Zdaniem Nicka Reinersa, starszego analityka geotechnologii w firmie konsultingowej Eurasia Group, Unia postawi na „publiczną sztuczną inteligencję”. Kamil Zajączkowski uważa jednak, iż to nie wystarczy.

Publiczne czy prywatne? Amerykanie mogą odebrać potencjał

– Jest niemożliwe, by strategia Unii opierała się tylko na dużych inwestycjach publicznych. Na szczycie w Paryżu było bardzo dużo przedstawicieli młodych firm technologicznych, startupów. Unia Europejska będzie musiała z nich skorzystać. jeżeli mówimy o inwestycjach publicznych, to sądzę, iż Unia skupi się na finansowaniu badań, laboratoriów i uniwersytetów. Druga i bardzo ważna strona to właśnie startupy – podkreśla dr hab. Kamil Zajączkowski.

Nasz rozmówca wskazuje na raport o konkurencyjności Unii Europejskiej.

– Mario Draghi w swoim raporcie pokazywał, iż Stany Zjednoczone mają zdolność wydawania pieniędzy na czasami bardzo ryzykowane przedsięwzięcia. Europa musi więcej ryzykować. jeżeli tak, to musi inwestować nie tylko w instytucje publiczne, ale właśnie w startupy – zaznacza dyrektor Centrum Europejskiego UW i ostrzega przed scenariuszem utraty kapitału startupów.

– jeżeli te firmy nie dostaną mocnego zastrzyku pieniędzy, to uciekną do USA. Nie mamy co się porównywać. Tam jest największy, najgłębszy, najbardziej obfity rynek kapitałowy na świecie. Dlatego startupom jest dużo łatwiej pozyskiwać fundusze prywatne – podsumowuje Zajączkowski.

Sztuczna inteligencja a sprawa polska. „Pierwszy krok”

Inwestycje w europejską, sztuczną inteligencję wydają się być procesem skoordynowanym. Jednocześnie mówi o nich Emmanuel Macron, Ursula von der Leyen, mówi też Donald Tusk.

Kiedy premier w poniedziałek ogłaszał „rok przełomu”, minister finansów Andrzej Domański wskazał na trzy projekty dotyczące sztucznej inteligencji. Fabrykę AI w Krakowie za 120 mln zł, fabrykę AI w Poznaniu za 200 mln i fundusz „deep tech” o wartości 300 mln, który będzie zawierał komponent sztucznej inteligencji.

W sumie polskie deklaracje dają około pół miliarda złotych. Przy zapowiedziach francuskich czy amerykańskich, to suma prezentująca się dosyć skromnie.

– Sumy są istotne, ale przede wszystkim liczy się to, żebyśmy pozwolili prywatnym konsorcjom czy startupom działać. To, iż dzisiaj w strategii rządowej pojawia się sztuczna inteligencja, to pierwszy krok do większej mobilizacji – uważa dr hab. Kamil Zajączkowski.

– Elity polityczne muszą zrozumieć, iż sztuczna inteligencja to nie tylko jakieś laboratoria czy komputery. Sztuczna inteligencja będzie decydowała o kwestiach politycznych, gospodarczych, zdrowotnych, edukacyjnych – podkreśla rozmówca Interii.

Zobacz również:

Mucha w „Graffiti” o pracach domowych: Dzieci mają prawo do dzieciństwa/Polsat News/Polsat News

Idź do oryginalnego materiału