Wielkie zwolnienia w sektorze technologicznym, spowolnienie gospodarcze, sztuczna inteligencja, która sama pisze kod… Czy na rynek pracy programistów nadciągają złe chmury? A może, parafrazując „Wesele” Wyspiańskiego: niech na całym świecie wojna, byle polska branża IT spokojna? Sprawdzam, co mówią smi pracodawcy.
Skrzywienie zawodowe kilkunastu lat pisania o finansach i gospodarce sprawia, iż ciężko mi nie patrzeć na światowe trendy przez ekonomiczne okulary. W ciekawych czasach żyjemy – gospodarka niby zwalnia, niektórzy mówią wręcz o recesji, a stopa bezrobocia przez cały czas jest na rekordowo niskich poziomach.
Z kolei w globalnych trendach technologicznych dawno nie było takich przełomów – i tak rewolucyjnych dokonań, jak te, które dostaliśmy dzięki postępom w zastosowaniach sztucznej inteligencji.
Ale przecież równolegle do euforii wywołanej przełomem AI, sektor technologiczny drżał z obaw o masowe zwolnienia prowadzone i przez te największe korporacje, i przez najmniejsze startupy. Jak sytuacja w wielkim świecie przekłada się na sytuację na naszym podwórku? Czy polscy programiści powinni się bać czy cieszyć?
SoDA się martwi. To dobrze
Organizacja, która zrzesza 210 działających w Polsce firm z sektora usług IT, zatrudniających łącznie 55 000 tysięcy pracowników, raz na kwartał przeprowadza badanie nastrojów w branży. Listopadową edycję raportu możecie przeczytać tutaj.
Jakie zmartwienia trapią przedsiębiorstwa informatyczne? Prawie połowa respondentów wskazała na negatywny wpływ wzrostu wynagrodzeń w kolejnych czterech kwartałach. Z perspektywy pracodawców – to zła prognoza. Ale dla pracowników – wręcz przeciwnie.
Ciekawie rozkładają się opinie na temat rotacji pracowników. Jedna trzecia firm mówi, iż w nadchodzących miesiącach będzie to dla nich problem, a jedna trzecia – iż to zjawisko będzie miało… pozytywny wpływ na ich biznes. Dla pozostałych nie będzie to miało większego znaczenia.
I ponownie – wysoka rotacja w zawodach, gdzie firmy skarżą się na presję płacową to sytuacja dla pracowników – zwłaszcza tych o najwyższych kompetencjach – niemal wymarzona. Pozycja negocjacyjna specjalisty jest wysoka. O ile jego szefowie nie wykażą się „januszerią” biznesową, to będą skłonni pozytywnie odpowiedzieć na oczekiwania podwyżki, byle nie stracić cennego członka zespołu.
Tym bardziej, iż badanie SoDA pokazuje, iż większość pracodawców zdaje sobie sprawę, iż w branży takiej jak usługi informatyczne, jakość ma większe znaczenie niż ilość. Kompetencje i doświadczenie pracowników buduje przewagę konkurencyjną i pozwala realizować bardziej skomplikowane – a więc i wyżej marżowe projekty.
Pozyskiwanie wykwalifikowanych pracowników przyniesie pozytywny wpływ na funkcjonowanie firmy – tak ocenia 55% uczestników badania. Przeciwnego zdania jest tylko 16%. Autorzy badania komentują: „Nie dziwi więc fakt, iż doświadczeni specjaliści wciąż są najbardziej pożądani”. To prawda, nie dziwi.
Dlaczego polscy programiści zarabiają coraz więcej?
Odpowiedzieć na to pytanie można, wsłuchując się w wypowiedzi płynące od liderów rynku. Zarząd Asseco Poland, prezentując pod koniec listopada wyniki finansowe firmy, nakreślił obraz sytuacji na rynku pracy w IT.
Przy czym jest to perspektywa szczególnie ciekawa, ponieważ grupa Asseco prowadzi działalność na wielu rynkach – i w Europie Środkowo-Wschodniej, i w Izraelu. Jak mówiła na konferencji prasowej Karolina Rzońca-Bajorek, wiceprezes spółki do spraw finansowych, płace informatyków rosną w różnym tempie, w zależności od kraju.
Na przykład w izraelskiej części grupy Asseco wynagrodzenia programistów w ostatnim czasie adekwatnie się nie zwiększały. Z kolei w Centralnej i Wschodniej Europie – tempo jest jednoprocentowe. Za to presja płacowa na polskim rynku jest najwyższa, co przekłada się choćby na kilkunastoprocentowe podwyżki wynagrodzeń w skali roku.
Dlaczego tak się dzieje? Pierwsza myśl biegnie ku inflacji (tak, wiem – mnie się wszystko kojarzy tylko z jednym…). Okazuje się, iż to jednak pudło. Prezes Rzońca-Bajorek podaje inne uzasadnienie. Na naszych informatyków jest po prostu duży popyt. I to nie tylko krajowy
Na polski rynek pracy programistów nie ma mocnych
Według portalu Crunchbase ogłoszone programy zwolnień w amerykańskim sektorze informatycznym tylko w tym roku objęły prawie 190 000 pracowników. „Liderami” redukcji personelu były technologiczne giganty: Amazon (ponad 16 000), Alphabet (12 000), Microsoft (ponad 11 000) i Meta (10 000).
Jak w takich warunkach można mówić o rynku pracownika? No właśnie, nie bardzo można. Tylko z zastrzeżeniem, iż dotyczy to… gospodarek rozwiniętych. Ktoś w końcu tę pracę musi wykonywać, linijki kodu same się nie napiszą (choć miłośnicy ChatGPT będą przekonywać inaczej…), błędy się same nie wyłapią (a szkoda), wersje alfa i beta same nie przetestują.
Języki programowania są uniwersalne dla wszystkich programistów. Skoro więc specjaliści w USA, Japonii, Niemczech czy Francji robią się dla firm zbyt kosztowni, to zaczynają one zatrudniać specjalistów na nieco tańszych rynkach. A Polska ma wśród największych korporacji wyjątkowo dobrą reputację. I przez cały czas traktowana jest jako źródło zasobów ludzkich.
Wygląda więc na to, iż dopóki płace w Polsce nie dorównają tym na Zachodzie, polscy programiści mogą spać spokojnie. A choć w branży IT zarabia się relatywnie nieźle, jak na krajowe warunki, droga do stawek „big techowych” jeszcze daleka.
Dziwne. U mnie nie działa?
W Twojej firmie jest inaczej? Headhunterzy się do Ciebie nie odzywają, szef nie oferuje podwyżek sam z siebie? No cóż, może warto pomyśleć, by się… przeprowadzić. I to wcale nie do innego kraju.
W komentarzach do przywoływanego wcześniej badania SoDA, autorzy raportu stwierdzili, iż „samo stwierdzenie „branża IT” jest bardzo szerokie, a niuanse kryją się w jej poszczególnych segmentach”. Zależnie od tego, co robi Twoja firma, co Ty w niej robisz, czy pracujesz dla krajowych klientów, czy zagranicznych – sytuacja może być odmienna.
Jest więc prawdą, iż w skali całego kraju popyt na programistów utrzymuje się wysoki. Firmy zatrudniają, a ośrodki akademickie kształcą pracowników. A wraz ze zwiększaniem się zapotrzebowania na kompetencje, rośnie także rynek tych, którzy (lepiej lub gorzej) te umiejętności przekazują.
Paradoksalnie może to doprowadzić do sytuacji, w której w niektórych miejscach rynek pracy programistów się zrównoważy. To znaczy, iż podaż pracy w sektorze IT (a więc liczba pracowników) dogoni, a choćby przegoni zapotrzebowanie. Dobre perspektywy – zarówno edukacyjne, jak i zawodowe – powodują, iż grawitacja aglomeracji ściąga do pracy w IT ludzi z okolicznych regionów.
Co zrobić, jeżeli czujesz, iż konkurencja o każde miejsce pracy jest zbyt wysoka? Sprawdź ogłoszenia z… sąsiedniego powiatu. Wiele osób jest gotowych, by przeprowadzić się do innego kraju, a interesująca perspektywa rozwoju może czekać choćby o kilkadziesiąt kilometrów od Ciebie.
Rynek pracy programistów nie jest jednorodny
Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie przygotowuje Barometr Zatrudnienia – na podstawie prognoz potrzeb pracodawców. Można w nim sprawdzić, w podziale na poszczególne profesje, jaki jest i jaki może być bilans między dostępnymi pracownikami a potrzebami pracodawców.
W skali kraju szału nie ma – raczej sytuacja jest zrównoważona. Ale już przy zejściu na poziom powiatów widać, iż są takie miejsca w Polsce, gdzie deficyt osób poszukujących pracy w zawodach programistycznych będzie w przyszłym roku duży.
I wcale nie będą to te wielkie aglomeracje jak Warszawa. Najbardziej specjalistów IT będzie brakować w… Białymstoku i Koszalinie. jeżeli więc czujesz, iż Twoja kariera utknęła w miejscu – przemyśl, czy nie ruszyć się na piękne Podlasie albo urokliwe Pomorze.
Chcesz podnosić swoją wartość na rynku pracy? Sprawdź, którzy studenci mają wysokie kompetencje algorytmiczne?
Źródło zdjęcia głównego: Sigmund/Unsplash