Jarosław Łukomski, jeden z najbardziej rozpoznawalnych lektorów w Polsce, złożył pozew przeciwko firmie z branży wodno-kanalizacyjnej. Powód? W reklamach spółki użyto cyfrowej imitacji jego głosu – bez zgody, wiedzy i żadnego wynagrodzenia. To pierwsza tego typu sprawa sądowa w naszym kraju, ale pewnie nie ostatnia.
Jak do tego doszło?
Samego zainteresowanego o sprawie poinformował znajomy, który usłyszał jego głos zachwalający w reklamach jedną z firm z Mazowsza zajmującą się branżą wodno-ściekową. Ten o niczym nie miał oczywiście pojęcia. Wieści zostały przekazane do banku głosów Mikrofonika, z którym na co dzień współpracuje Łukomski.
Szybko okazało się, iż głos z reklamy został wygenerowany przez sztuczną inteligencję. Wskazywały na to dostępne w sieci detektory. Potwierdzili to również eksperci.
Sprawa trafiła w końcu do sądu
Początkowo Mikrofonika próbowała załatwić sprawę polubownie. Do firmy z Mazowsza trafiło żądanie zaprzestania naruszeń, ale oczekiwanej reakcji nie było. Okazało się, iż owa spółka działa wyjątkowo perfidnie. Jej przedstawiciele zaprzeczyli kradzieży i dodali, iż głos nie jest częścią wizerunku. Nie zgodzili się także na nagranie reklamy od nowa przez lektora. Finalnie do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił zatem pozew. Liczy on aż 72 strony – bez załączników. Lektor wskazuje w nim na szkody materialne oraz na naruszenie dóbr osobistych.
Zdaniem ekspertów, ten proces może mieć ogromne znaczenie. Wyznaczy bowiem zasady, którymi przez lata będzie kierowała się branża kreatywna. Z podobnymi problemami już dzisiaj zmagają się bowiem muzycy, fotografowie czy dziennikarze. Adwokat Wiktoria Stasiewicz, ekspert od prawnych aspektów technologii AI, podkreśliła, iż obowiązywać powinno tutaj prawo do persony, “które daje każdej rozpoznawalnej osobie możliwość kontrolowania i decydowania o komercyjnym wykorzystaniu swojego wizerunku czy jakichkolwiek cech ją identyfikujących”.
To nie pierwsza taka sytuacja
Co ciekawe, to nie pierwsza taka sytuacja w przypadku banku głosów Mikrofonika. Niejednokrotnie głosy lektorów były przetwarzane przez AI i wykorzystywane w internecie. Jednak do tej pory odbywało się to poza przestrzenią komercyjną, a problematyczne filmiki ich autorzy błyskawicznie usuwali z sieci.
Jarosław Łukomski sprawy nie zamierza odpuszczać. Zachęca swoich kolegów i koleżanki do bycia czujnym oraz informowania o podobnych incydentach.
Źródło: TVP Info, Rynek Książki, polscylektorzy.pl / Zdjęcie otwierające: Unsplash (@kellysikkema)









