25 września 2025 r. minie dokładnie rok od daty wejścia w życie przepisów ustawy o ochronie sygnalistów [1]. Był to niewątpliwie moment przełomowy w długiej i krętej drodze do wprowadzenia do polskiego porządku prawnego zapisów unijnej Dyrektywy o ochronie sygnalistów [2]. Pamiętam bardzo dobrze z czasów studiów powiedzenie jednego z profesorów wykładających na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Brzmiało ono mniej więcej tak: „można uchwalić choćby najlepsze prawo, jednak trzeba jednocześnie zawsze pamiętać, iż to ostatecznie człowiek będzie odpowiedzialny za jego adekwatne wykonywanie i przestrzeganie, w ramach obowiązujących norm.” Jak to zatem jest zatem z wykonywaniem przepisów ustawy o ochronie sygnalistów?
Zanim odpowiem na to pytanie, przypomnę tylko w dwóch słowach to, co udało nam się w ramach Instytutu Spraw Obywatelskich na etapie konsultacji projektu ustawy zrobić.
Czynnie braliśmy udział w licznych spotkaniach z pracownikami Departamentu Prawa Pracy Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, podczas których tłumaczono zawiłości interpretacyjne zapisów projektu ustawy. W ramach jednej z inicjatyw Instytutu – Centrum Wspierania Rad Pracowników aktywnie uczestniczyliśmy w sejmowych dyskusjach nad kształtem ustawy, podnosząc pewne kwestie, które wydawały się dla nas kluczowe.
Przygotowaliśmy ekspertyzę dotyczącą analizy przepisów rządowego projektu ustawy o ochronie sygnalistów autorstwa dr. Jakuba Rzymowskiego z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Dokument powstał w ramach Centrum Wiedzy Eksperckiej Uniwersytetu Łódzkiego. Analiza Instytutu Spraw Obywatelskich była eksperckim głosem mającym uwidocznić problematyczne zapisy projektowe, jednocześnie proponując sposoby wyjścia z prawnych pułapek zawartych w projekcie, których ustawa o ochronie sygnalistów nie była i nie jest pozbawiona. Skutki braku uwzględnienia części proponowanych przez nas na tamtym etapie rozwiązań, w tej chwili widać aż nazbyt wyraźnie.
W felietonie pt. „Rząd w końcu zasygnalizował zmianę” opublikowanym w Tygodniku Spraw Obywatelskich 14.06.2024 r. postulowałem, by dać przepisom szansę na okrzepnięcie, by z ocenami ich skuteczności bądź niedostatku rozwiązań, wstrzymać się jakiś czas. Po roku od wejścia w życie pierwszej części przepisów ustawy, można się już o takie wstępne podsumowanie pokusić. Zatem spróbujmy się zastanowić, co pozytywnego udało się osiągnąć, a co przez cały czas wymaga poprawy.
Pozytywne skutki ustawy
1. Wzrost świadomości prawnej
Nie da się ukryć, iż znaczenie słowa „sygnalista” ostatnio, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, zaistniało w świadomości społecznej.
Liczba pracowników znająca to pojęcie i mająca wiedzę, iż może zgłaszać nieprawidłowości bez obawy o represje, zwiększyła się. Wzrosło też zainteresowanie szkoleniami z zakresu compliance oraz prawa pracy. Co za tym idzie, wzrosło zadowolenie prezesów różnej maści firm szkoleniowych, które znalazły dodatkową tematykę do wachlarza oferowanych szkoleń.
2. Zmiany w strukturze organizacyjnej
W wielu firmach/przedsiębiorstwach pojawiły się pierwsze procedury „whistleblowingowe”. Powstały narzędzia, dzięki którym pracownicy uzyskali możliwość zgłaszania naruszeń prawa w związku z wykonywaną pracą.
3. Wzmocnienie dialogu społecznego
Rady pracowników wraz ze związkami zawodowymi zyskały nowe pole działania. Mogą wspierać sygnalistów i monitorować wdrażanie procedur.
W niektórych zakładach pracy rozpoczęto konsultacje nad systemami zgłoszeń z udziałem przedstawicieli załogi.
4. Przestrzeń dla debaty publicznej
Temat sygnalistów przebił się do mediów, debat eksperckich i konferencji — co wcześniej było rzadkością. Powstały pierwsze publikacje, podcasty i poradniki dla osób potencjalnie zainteresowanych możliwością zgłaszania nieprawidłowości.