Rośnie znaczenie krytycznej podwodnej infrastruktury cyfrowej. Może być ona narażona na częstsze ataki.

homodigital.pl 8 godzin temu

Bez podwodnej infrastruktury telekomunikacyjnej trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie współczesnych gospodarek. W dobie wzrastającego światowego napięcia jest ona coraz bardziej eksponowana na ryzyka.

Dlaczego infrastruktura wodna jest taka ważna?

W ciągu ostatniego roku na Bałtyku doszło do kilkukrotnego uszkodzenia podmorskich kabli telekomunikacyjnych. Zdarzenia przyciągnęły uwagę światowych mediów, bo to infrastruktura krytyczna na współczesnej gospodarki. Świat połączony jest bowiem siecią kabli o łącznej długości około 750 tys. mil morskich. To oznacza, iż można by nimi owinąć kulę ziemską 30 razy. Z reguły położone są one na głębokości pięciu mil pod powierzchnią morza, a przepływa przez nie 95 proc. międzynarodowych danych umożliwiających dokonywanie błyskawicznych transakcji o dziennej wartości 10 bilionów dol. Są one także pasem transmisyjnym krytycznych informacji z zakresu bezpieczeństwa narodowego wielu krajów. Rośnie też znaczenie podmorskich kabli w związku ze wzrostem produkcji energii na morzu przez przybrzeżne i pełnomorskie farmy wiatrowe.

Historia infrastruktury podwodnej

Pierwsze podmorskie kable umożliwiły transatlantycką komunikację telegraficzną w drugiej połowie XIX wieku, a dzięki późniejszym rewolucjom technologicznym połączyły telefony, bardziej zaawansowane urządzenia telekomunikacyjne, a w tej chwili globalną infrastrukturę AI. Kable światłowodowe to włókna grubości ludzkiego włosa. Łączenie je w wiązki (z reguły 8-16 par) i układanie pod powierzchnią morza generuje koszty w wysokości 40-60 tys. dol. za kilometr. Firma Precedence Research szacuje poziom inwestycji w kable światłowodowe na świecie w 2024 roku na 21 mld, prognozując wzrost do 37 mld dol. pod koniec dekady. Prognozy te mogą być niedoszacowane.

Znaczenie Big Techu w tworzeniu kabli podmorskich

Tradycyjnie to firmy telekomunikacyjne i konsorcja podmiotów wspieranych przez rząd budowały i utrzymywały kable podmorskie. W miarę jednak postępów sztucznej inteligencji, rozwiązań chmurowych i gwałtownie rosnącego zapotrzebowania na centra danych rośnie rola firm technologicznych w procesie budowy podmorskiej infrastruktury. Obecnie Google jest już częściowym lub wyłącznym właścicielem około 33 kabli, Meta posiada ich 20, Microsoft pięć a Amazon cztery. Tylko w ciągu ostatnich 10 lat wielkość międzynarodowej przepustowości kablowej wykorzystywanej przez tych czterech gigantów wzrosła z 10 do 71 proc. – oblicza Australian Strategic Policy Institute. Będzie ona gwałtownie rosła. W lutym bieżącego roku Meta ogłosiła najbardziej ambitne przedsięwzięcie w zakresie kabli podmorskich — Projekt Waterworth. Po jego urzeczywistnieniu połączy on wiązkami 24 par włókien pięć kontynentów, obejmując ponad 50 tys. km, czyli więcej niż obwód Ziemi. To uczyni go najdłuższym na świecie projektem kabli podmorskich wykorzystującym technologię o najwyższej dostępnej przepustowości.

Kto rządzi globalnym rynkiem kabli podmorskich?

W ciągu ostatniego ćwierćwiecza trzy główne podmioty zdominowały globalny rynek kabli podmorskich. To SubCom z USA, japoński NEC Corporation oraz Alcatel Submarine Networks z Francji. Cztery lata temu udział tych trzech graczy w światowym rynku wynosił 87 procent. Jednak od kilku lat rośnie znaczenie chińskiego Huawei Marine Networks, najszybciej rosnącej firmy w branży korzystającej także ze wsparcie rządu Państwa Środka. w tej chwili firma ukrywająca się pod zmienioną nazwą HMN Tech w latach 2018-2022 dostarczyła 18 proc. całkowitej długości kabli wyprodukowanych na świecie w tym okresie. Można więc mówić o nowej odsłonie konkurencji w zakresie sztucznej inteligencji, dla której kable podmorskie mają znacznie większe znaczenie niż kilka lat temu. Stają się też istotnym czynnikiem geopolitycznej wrażliwości.

Czy chcemy korzystać z chińskiej infrastruktury podwodnej?

Wiele państw Zachodu uznaje korzystanie z chińskiej infrastruktury za ryzykowne. W 2020 roku rząd USA powołał grupę międzyresortową (Team Telecom) mającą ochraniać infrastrukturę telekomunikacyjną kraju, także poprzez zapobieganie bezpośrednim połączeniom kablowym między Stanami Zjednoczonymi, Chinami i Hongkongiem. Doszło wtedy do zablokowania odcinka połączenia z tym ostatnim, kontrolowanym przez Pekin krajem, a firmy zaangażowane w realizację tych projektów przeniosły swoje punkty końcowe do Filipin i Tajwanu. W roku 2021 z kolei z projektu kablowego łączącego trzy wyspy Mikronezji na Pacyfiku wyproszono HMN Tech, a projekt został zrealizowany przez USA, Japonię i Australię. Kolejnym krokiem, w 2024 roku, było opracowanie przez administrację J. Bidena zbioru zasad dotyczących odporności i ochrony kabli podmorskich, które w ONZ zostały poparte przez 30 państw.

Presja Waszyngtonu i fakt objęcia amerykańskimi sankcjami chińskiego Huawei i podmiotów z nim powiązanych powoduje, iż firmy zachodnie wycofują się z realizacji i przystępowania do wspólnych przetargów projektów podwodnej infrastruktury i szukają poddostawców usług w Singapurze, Indonezji czy Malezji. Chiny tracą więc udziały w podwodnych inwestycjach. Według analizy prestiżowego Foreign Policy w tej chwili realizowane są jedynie trzy projekty połączeń kablowych z Hongkongiem. Natomiast Singapur podwoić ma ich liczbę do ponad 50 do 2033 roku. Geopolityka powoduje też, iż zachodnie konsorcja nie układają kabli na spornym Morzu Południowochińskim wybierając dłuższe i bardziej kosztowne szlaki jak Morzu Jawajskim. Tymczasem Chiny zmierzają do budowy podwodnej infrastruktury telekomunikacyjnej z krajami globalnego Południa, co staje się nowym wcieleniem Inicjatywy Pasa i Szlaku. Naomiast HMN Tech zabiega o udział w realizacji nowego, wartego pół miliarda dolarów połączenia Europa-Bliski Wschód-Azja.

Liczba incydentów uszkodzeń kabli podwodnych rośnie!

Wzrost napięcia między Chinami i USA, wojna w Ukrainie, konflikt na Bliskim Wschodzie powoduje, iż podwodna infrastruktura kablowa doświadcza coraz większych zagrożeń, a liczba incydentów uszkodzeń kabli rośnie. W styczniu obiektem takich działań był Tajwan, kiedy nitka telekomunikacyjna łącząca go z wyspami Matsu została uszkodzona prawdopodobnie przez chiński statek. Ponad rok temu na Bliskim Wschodzie trzy kable na Morzu Czerwonym zostały uszkodzone, gdy kotwica komercyjnego statku zatopionego przez rakiety Huti przeorała dno morza. W rejonie przebiega 90 proc. kabli komunikacyjnych łączących Europę z Azją! Na szczęście do poważnych uszkodzeń nie doszło.

Z incydentami wojny hybrydowej mamy do czynienia na Bałtyku. Serwis Statista naliczył ich od początku wojny na Ukrainie dziesięć (nie uwzględniając uszkodzeń gazociągów Nord Stream). Najpoważniejszym zdarzeniem było częściowe zerwanie siedmiu różnych nitek telekomunikacyjnych łączących państwa bałtyckie, Szwecję, Finlandię i Niemcy. Z kolei w listopadzie zeszłego roku uszkodzone zostały inne kable zawierające włókna optyczne na Bałtyku. Być może odpowiedzialny był za to chiński statek, który zlokalizowany został wcześniej w pobliżu miejsca zdarzenia. Trudno uznać, iż wszystkie tego typu zdarzenia mają charakter przypadkowy lub wynikają z nieuwagi załogi.

Kable podmorskie mają znaczenie dla całego świata

Niewątpliwie podwodna infrastruktura, przede wszystkim telekomunikacyjna, będzie coraz bardziej narażona na działania wojny hybrydowej. Telewizja CNN podała jesienią ubiegłego roku, iż Rosja przygotowuje jednostkę wojskową wyspecjalizowaną do działań na głębokim morzu. Uwagę mediów zachodnich przyciągnął też zarejestrowany w Chinach patent robota do cięcia podmorskich kabli (ang. Dragging-Type Submarine Cable Cutting Device). Takie informacje i incydenty wymagają podjęcia działań chroniących krytyczną infrastrukturę. NATO podjęło już kroki w celu przeciwdziałania zagrożeniom, ogłaszając w styczniu 2025 r. rozmieszczenie okrętów wojennych, samolotów patrolowych i dronów morskich na Morzu Bałtyckim w celu jej ochrony. Inicjatywa nosi nazwę Baltic Sentry, czyli Strażnik Bałtycki. Jednocześnie Sojusz wdraża projekt, którego celem jest w razie zagrożenia możliwość przekierowania ruchu internetowego spod wody do przestrzeni kosmicznej z wykorzystaniem satelitów Ziemi. Prototypowa wersja rozwiązania ma być gotowa w przyszłym roku.

Autor zdjęcia: Emiliano Arano

Idź do oryginalnego materiału