Paweł po dziesięciu latach pracy w startupach i firmach produktowych postanowił spróbować sił w swoim biznesie. Czego programista potrzebuje, by otworzyć własną firmę? Jakie doświadczenia warto zdobyć, zanim podejmie się decyzję o przejściu na swoje? O to zapytaliśmy Pawła Dyląga.
“Teraz przyszedł czas na podążanie za marzeniami, by zbudować coś swojego” – to fragment Twojego posta na LinkedIn, w którym ogłosiłeś też zakończenie pracy w Revolucie. Cofnijmy się do czasu podjęcia tej decyzji. Co wpłynęło na to, iż postanowiłeś rzucić etat dla własnej firmy?
Zacznijmy od tego, iż obie ścieżki kariery (etat lub własna firma) mają swoje wady i zalety, a wybór pomiędzy nimi należy podjąć w zgodzie z własną naturą, a nie ze względu na presję otoczenia. Ostatnie dziesięć lat poświęciłem pracy na etacie w startupach i korporacjach, choć od liceum marzyła mi się kariera przedsiębiorcy.
Dlaczego więc nie poszedłeś “za marzeniami” już wtedy?
Z dwóch powodów: po pierwsze nie miałem warunków finansowych, by zaryzykować, a z natury jestem bardzo defensywnym graczem. Po drugie dlatego, iż oportunistycznie starałem się podejmować najlepsze decyzje w danym momencie. Stąd też wówczas wybór padł na etat: bo pewne pieniądze, bo zdobywanie doświadczenia, bo poznawanie ludzi, bo magisterkę trzeba napisać, bo mieszkanie wykończyć. Z perspektywy czasu przyznam, iż nie żałuję tych decyzji.
Co zatem dała Tobie praca na etacie?
Przez ten okres przyswoiłem potężną dawkę wiedzy od genialnych ludzi, z którymi przyszło mi pracować. Praca w wielu firmach pozwoliła mi “napromieniować się” startupową aurą, doświadczyć ciężkich chwil w podupadającej firmie, przeżyć szok podczas pracy na kontrakcie za granicą, by w końcu doznać euforii po spieniężeniu części udziałów w Revolucie (okupionych potężną nadgodzinową pracą, antydepresantami i terapią, co jest tematem na zupełnie osobny artykuł). Teraz znalazłem się w idealnej sytuacji: mam zabezpieczenie finansowe w postaci zainwestowanych pieniędzy i poduszki finansowej, posiadam sporą wiedzę o budowaniu aplikacji mobilnych (w Revolucie pisałem kod, który działa u 25 milionów użytkowników i mimo to spałem spokojnie), i co najważniejsze mam zbudowaną siatkę świetnych kontaktów na świecie.
Wróćmy do pierwszego pytania: kiedy pojawiła się myśl, iż warto zrobić coś innego?
Pół roku temu zadałem sobie pytanie, czy chcę dalej harować nadgodziny w pościgu za niepewnymi awansami (jakkolwiek wygodnie, by to nie brzmiało w kwestii finansowej), czy skorzystać z idealnej sytuacji w życiu, by spełnić się twórczo i wykorzystać pełen wachlarz moich umiejętności (nie tylko programowanie). Mój wybór znacie: łatwo nie będzie, ale dam radę!
Domyślam się, iż w takiej sytuacji przychodzi wiele myśli w stylu: po co Ci to, ciepły etat lepszy. Jak z nimi walczyłeś?
Na dobrą sprawę teraz (październik 2022) może być najgorszym momentem na zakładanie biznesu w IT. Na około kryzys, za granicą wstrząsająca agresja zbrojna Rosji na Ukrainę, słabnąca koniunktura na rynku Venture Capital (już teraz coraz mniej startupów dostaje finansowanie, a jak już dostaje to mniejsze) ogromne spadki na giełdach, a na domiar złego szalejąca inflacja. “Paweł, czy ty oszalałeś?!” mówili mi moi rodzice, swoją drogą przedsiębiorcy od lat, którzy od dawna utwierdzali mnie w przekonaniu, iż to dobrze, iż jestem na etacie, bo w Polsce tylko utrudnia się życie przedsiębiorcom. “Niezupełnie” odpowiadałem. Wydaje mi się, iż jeżeli w takim złym otoczeniu uda mi się zbudować biznes (a moim planem jest zbudować firmę typu value, nie growth, o czym w dalszej części rozmowy), to poradzę sobie w każdych warunkach. W życiu bardzo często rzucałem się na głęboką wodę i ta taktyka zawsze mi się opłacała (choć czasami nie tak jak sobie wyobrażałem).
Jeśli zauważysz u siebie tendencję do zbyt częstego narzekania na otoczenie swojej pracy, to wiedz, iż coś się dzieje, bo pomyśl tylko: ile z tej zmarnowanej energii w tym czasie można by przeznaczyć na stworzenie kreatywnych rzeczy!
Do porzucenia etatu przekonała mnie także wrodzona ciekawość, która jest silniejsza niż strach. Mój świętej pamięci dziadek zawsze mawiał, iż najbardziej w życiu żałuje tych rzeczy, których nie zrobił, a nie tych, które zrobił. Postanowiłem, iż spróbuję skorzystać z jego mądrości.
Jak przygotowywałeś się do otwarcia nowego rozdziału? Najpierw poinformowałeś przełożonych, iż niebawem odchodzisz, czy było inaczej?
Idealna sytuacja jest taka: pracujesz na etacie w jednej firmie, a po godzinach budujesz i walidujesz swój projekt. jeżeli rozrośnie się na tyle, żeby poświęcić się mu w całości, to rezygnujesz z etatu i przechodzisz na swoje. Brzmi jak skuteczny plan, tylko nie każdy ma tak dogodne warunki i energię, aby ciągnąć te dwie rzeczy na raz, bo gdzie miejsce na czas wolny? Na bliskich i rodzinę? Na hobby? W moim przypadku to nie mogło zadziałać i myślę, iż sporo osób pracujących na UoP ma podobny problem.
Masz na myśli ograniczenia formalne?
Po pierwsze miałem podpisaną z Revolut’em umowę o zakazie konkurencji, co utrudnia jakiekolwiek “fuszki po godzinach”, a po drugie po 10-12 godzinach kodzenia i context-switchingu mózg programisty zamienia się w gąbkę. Postanowiłem podejść do problemu zero-jedynkowo: albo etat, albo coś swojego. Co mogłem to pracowałem w weekendy, zrobiłem parę drobnych projektów, ale stres o niedokończone rzeczy w Revolucie skutecznie mnie stopował. Postanowiłem całe Q2 2022 poświęcić na walkę o awans i osiągnięcia pod dobre performance review, ale jednak mimo to dostałem słabszą ocenę.
Zaraz po wynikach umówiłem się na rozmowę z moim bezpośrednim managerem (Line Manager), potem z technicznym managerem (Functional Manager), a na koniec z dyrektorem inżynierii (Head of Engineering). Byłem dosyć zdecydowany w moim postanowieniu, nie byłem nastawiony na negocjacje stawek, po prostu chciałem odejść i spróbować sił we własnym biznesie.
Rozstaliśmy się w pozytywnej atmosferze i wiem, iż w razie czego przyjmą mnie z powrotem z otwartymi rękami (nie warto palić za sobą mostów, choć nie wiem jak byłoby to satysfakcjonujące!). Dogadaliśmy jeszcze skrócenie okresu wypowiedzenia do 1 miesiąca (po trzech latach na UoP macie go aż przez trzy miesiące, pamiętajcie!), i z końcem września byłem już ”wolnym człowiekiem”. Jeszcze podczas okresu wypowiedzenia udało mi się pozyskać małego klienta, z którym już trzy dni po odejściu z Revoluta podpisałem umowę.
Pracowałeś w wielu organizacjach, co pewnie przyniosło Tobie wiele doświadczeń. Co znajduje się na liście: “nie chcę, by w mojej firmie działo się…”? A może nie ma takiej listy?
Oczywiście, iż jest taka lista! Natomiast trzeba mieć na uwadze, iż nie każda firma jest dla wszystkich, i prawdopodobnie mój zespół też taki będzie.
To jest normalne, odzwierciedla naszą plemienną naturę i trzeba to zaakceptować. Nie oszukujmy się – mimo, iż ludzie są dla mnie bardzo ważni, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie zwolennikiem np. tzw. “zamordyzmu”, którego ja nie czuję i zwyczajnie nie dam rady egzekwować. Stawiam na Jobsowe podejście, tj. “nie ma sensu zatrudniać mądrych ludzi i mówić im, co mają robić. Zatrudniamy mądrych ludzi, żeby to oni mówili nam, co my mamy robić” – i tego będę się trzymał.
Z drugiej strony mam na uwadze, iż ludzie bez presji i ze zbyt dużą ilością wygód rozleniwiają się, czego sam jestem przykładem, więc trzeba znaleźć idealny balans pomiędzy harówką, a przyjemnością. jeżeli masz tendencję do leniuchowania, i chcesz coś z tym zrobić, to u mnie działa narzucanie sobie zobowiązań wobec innych. Na przykład jeżeli chcę chodzić na siłownię, ale sam się nie mogę zebrać, to umawiam się ze znajomym na konkretną porę. Wtedy głupio mi jest odmówić, i tak oto od paru lat udaje mi się systematycznie ćwiczyć.