Komisja Europejska szykuje rewolucję w telekomunikacji. Zamiast miękkich zaleceń dotyczących bezpieczeństwa 5G, Bruksela chce wprowadzić twarde przepisy. Na celowniku znalazły się Huawei i ZTE, czyli chińscy giganci dostarczający sprzęt do sieci komórkowych i światłowodowych. Część państw już wprowadziła zakazy, inne wciąż korzystają z tańszych rozwiązań. W tle narasta napięcie z Pekinem, a operatorzy ostrzegają: wymiana urządzeń oznacza wyższe koszty i wolniejsze wdrożenia.
Kij i marchewka: tak Bruksela chce związać państwa członkowskie
Komisja Europejska planuje przekształcić rekomendacje z 2020 roku w przepisy, które będą obowiązywać wszystkie państwa członkowskie. Chodzi o tzw. EU 5G Cybersecurity Toolbox, czyli zestaw narzędzi bezpieczeństwa. Do tej pory były to jedynie wskazówki. Teraz mają stać się prawem. Zakaz może objąć nie tylko sieci komórkowe, ale także stacjonarne i światłowodowe. Bruksela rozważa też użycie finansowej presji. Projekty wspierane przez program Global Gateway mogłyby stracić fundusze, jeżeli korzystają z chińskiego sprzętu. Problemem pozostaje jednak polityczny opór. Państwa niechętnie oddają decyzje o telekomunikacji w ręce Komisji.
Test prędkości łącza na telefonie / Źródło: unsplash (@frederikli)Powód działań Brukseli jest jasny: obawy o szpiegostwo i kontrolę nad infrastrukturą krytyczną. Stany Zjednoczone już dawno uznały Huawei za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Wielka Brytania, choć poza UE, poszła podobną drogą. Wprowadziła zakaz nowych instalacji i nakazała usunięcie sprzętu do 2027 roku. Operatorzy w Europie patrzą na sprawę inaczej. Chińskie urządzenia są tańsze i łatwo dostępne. Nokia i Ericsson mają trudności z konkurowaniem cenowo. Zakaz oznaczałby wyższe rachunki i wolniejsze tempo rozbudowy sieci. To realny problem dla konsumentów, którzy oczekują szybkiego internetu w rozsądnej cenie.
Podzielona Europa — niektórzy nie chcą rezygnować z Huawei i ZTE
Mapa zakazów jest poszatkowana. Szwecja w 2020 roku wykluczyła Huawei i ZTE z 5G, a Niemcy planują „oczyszczenie” rdzenia swoich sieci do 2026 roku. Tymczasem Hiszpania, Włochy i Grecja wciąż dopuszczają chiński sprzęt, argumentując, iż każdą inwestycję należy oceniać indywidualnie i proporcjonalnie do ryzyka. Słowenia wręcz odrzuciła projekt ustawy wykluczającej dostawców wysokiego ryzyka. To pokazuje polityczny opór przed oddaniem Brukseli większej władzy nad krajową telekomunikacją — państwa bronią decyzyjności i własnych kalkulacji kosztów, bezpieczeństwa oraz tempa cyfryzacji.
Flaga UE / Źródło: unsplash (@christianlue)Chiny od dawna twierdzą, iż określanie Huawei i ZTE mianem „dostawców wysokiego ryzyka” to decyzja polityczna, pozbawiona solidnych podstaw. Gdy Szwecja wprowadziła pełny zakaz, Pekin zareagował ostrymi krokami dyplomatycznymi, pokazując, iż takie działania nie pozostaną bez konsekwencji. Dla Unii Europejskiej to poważny sprawdzian: jak pogodzić kwestie bezpieczeństwa i niezależności technologicznej z realiami ekonomicznymi, skoro najtańszy sprzęt pochodzi właśnie z Chin.
Bez względu na wynik, europejski rynek telekomunikacyjny czeka korekta: albo w stronę droższej, „zachodniej” infrastruktury, albo w stronę bardziej rygorystycznych kontroli ryzyka.
Źródło: TechRadar, TOI / Zdj. otwierające: Canva















