Ministerstwo Cyfryzacji podało skład Rady Cyfryzacji. Zabrakło w nim osób reprezentujących społeczeństwo obywatelskie.
Rada Cyfryzacji to organ doradczy ministra zajmującego się tym obszarem. Opiniuje strategie i programy rozwoju, ale też wnosi własne pomysły związane z szeroko rozumianą cyfryzacją – w tym ochroną prywatności w sieci.
W marcu Rada przypomniała o swoim istnieniu głośną uchwałą w sprawie nakazu usunięcia TikToka przez urzędników i pracowników administracji publicznej z telefonów służbowych. W poprzednich kadencjach Rady zasiadali w niej m.in. prezeska Fundacji Panoptykon Katarzyna Szymielewicz, Łukasz Jachowicz związany z Internet Society Poland i Krzysztof Siewicz współpracujący z Fundacją Nowoczesna Polska.
Rada, ale biznesu i administracji publicznej
Aktualna Rada Cyfryzacji to 20 osób z bogatym doświadczeniem w branży telekomunikacyjnej i informatycznej. Wśród nich dyrektorzy i dyrektorki największych firm technologicznych obecnych w Polsce, członkowie i członkinie władz organizacji zrzeszających przedsiębiorców, np. branży telekomunikacyjnej, naukowcy, a choćby prokuratorka (pełny skład rady).
W Radzie nie ma ani jednej osoby reprezentującej społeczeństwo obywatelskie. Nikogo, kto patrzyłby rządowi na ręce, kiedy jego pomysły na rozwój technologii lub ochronę cyberbezpieczeństwa stanęłyby w kontrze do ochrony praw obywatelskich, i kto doradzałby, jak takich zagrożeń unikać. Chcieliśmy, żeby w naszym imieniu rolę tę pełnił Wojciech Klicki zgłoszony jako kandydat do Rady przez Internet Society Poland.
Głosy krytyczne nie ucichną
Taka decyzja Ministerstwa zaskakuje. Cyfryzacja na tle innych resortów pozytywnie się wyróżnia, jeżeli chodzi o otwartość na dialog z przedstawicielami i przedstawicielkami społeczeństwa obywatelskiego. Zapraszając osobę z tego środowiska do Rady, Ministerstwo oszczędziłoby sobie zachodu z nieudanymi projektami, takimi jak Zintegrowana Platforma Analityczna w jej pierwotnym kształcie czy próba rozszerzenia retencji danych przy okazji wdrażania unijnych przepisów dotyczących rynku telekomunikacji.
Ministerstwo zrezygnowało z szansy zaproszenia nas do dialogu na wcześniejszym etapie – kiedy pomysły są jeszcze w przygotowaniu i można je zderzyć z perspektywą różnych środowisk. Pozostają nam konsultacje publiczne, a w sytuacji ich braku – zgłaszanie „niezamówionych” opinii prawnych i nacisk z pomocą mediów. Organizacje społeczne nieraz już pokazały, iż kiedy zamyka się przed nimi drzwi, wchodzą oknem.
Anna Obem
Współpraca: Wojciech Klicki