
Donald Trump przyzwyczaił nas do tego, iż myśli z rozmachem, ale jego najnowsza zapowiedź z Mar-a-Lago to już jazda po bandzie. Prezydent USA zapowiedział właśnie budowę potężnych okrętów wojennych z laserami, bronią atomową i hipersoniczną na pokładzie.
Prezydent Donald Trump ogłosił powstanie zupełnie nowej klasy pancerników, które będą nosić jego nazwisko (za za porażająca skromność). Okręty Trump-class mają być nie tylko symbolem amerykańskiej dominacji na oceanach, ale przede wszystkim technologicznym skokiem, jakiego Marynarka Wojenna USA nie widziała od dekad.
Kiedy myślimy o pancernikach, przed oczami stają nam stalowe potwory z czasów II wojny światowej, takie jak legendarny USS Missouri. Nowa klasa okrętów ma nawiązywać do tej potęgi, ale w nowoczesnym wydaniu.
Pancerniki wracają. I to w wielkim stylu
Według oficjalnych danych, jednostki klasy Trump będą miały około 268 m długości i wyporność rzędu 30 do 40 tys. t. Aby oddać skalę tego przedsięwzięcia, warto spojrzeć na obecne niszczyciele typu Zumwalt, które przy 15 tys. t wydają się przy nowych projektach niemal drobne.
Choć stare pancerniki z 1945 r. ważyły jeszcze więcej, nowe okręty mają nadrabiać różnicę technologią i niespotykaną dotąd siłą ognia.
Według zapowiedzi US Navy mają to być najbardziej śmiercionośne jednostki nawodne, jakie kiedykolwiek powstały. Kluczem do sukcesu ma być ogromna przestrzeń na pokładzie, która pozwoli zainstalować systemy uzbrojenia, o jakich dowódcy z ubiegłego stulecia mogli tylko marzyć.
Trump zapowiedział, iż pierwsza z jednostek otrzyma nazwę USS Defiant (ang. Niezłomny, Niepokorny), co ma podkreślać nieugiętość i gotowość Ameryki do obrony swoich interesów na każdym akwenie.
Hipersoniczna rewolucja i niszczycielska siła ognia
Okręty będą dysponować oszałamiającą siłą ognia. Sercem tego systemu będzie 12 specjalnych wyrzutni dla pocisków manewrujących zdolnych do przenoszenia ładunków nuklearnych. Co najważniejsze, mowa tu o broni hipersonicznej, która porusza się z prędkością przekraczającą Mach 5. Taka szybkość w połączeniu z możliwością manewrowania w locie sprawia, iż współczesne systemy obrony przeciwlotniczej stają się praktycznie bezużyteczne.
Jak podkreślił Donald Trump wspomniane hipersoniczne pociski manewrujące są w fazie testów.
Oprócz potężnych pocisków strategicznych, okręty zostaną wyposażone w 128 pionowych wyrzutni VLS. To prawdziwy wielozadaniowy arsenał: od sprawdzonych pocisków Tomahawk, przez rakiety przeciwokrętowe, aż po pociski przeciwlotnicze.
Trump twierdzi, iż sumaryczna moc bojowa tych jednostek będzie 100 razy większa niż w przypadku pancerników z czasów II wojny światowej. Trudno tu jednak o jakiekolwiek porównanie, ponieważ zastosowane w pancernikach klasy Trump technologie będą tak naprawdę całkowicie nowatorskie.
Więcej na spider’s Web:
Działa szynowe i sztuczna inteligencja na pokładzie
Nowoczesny pancernik według wizji Trumpa to także poligon doświadczalny dla technologii jutra. Na liście wyposażenia znalazły się działa szynowe (railguny), które wykorzystują energię elektromagnetyczną do wystrzeliwania pocisków z ogromną prędkością, oraz zaawansowane lasery o wysokiej energii, zdolne do zestrzeliwania dronów i nadlatujących rakiet.
Całość ma być spięta systemami opartymi na sztucznej inteligencji, która w ferworze walki pomoże załodze w błyskawicznym podejmowaniu decyzji.
Nic nie wiemy o planowanym napędzie, ale niwykluczone, iż będzie on oparty na reaktorach jądrowych, podobnie jak ma to miejsce na lotniskowcach, czy okrętach podwodnych.
Realizacja tego planu nie będzie jednak łatwa. Amerykański program budowy okrętów od lat boryka się z opóźnieniami i przekroczeniami budżetu. Donald Trump zapowiedział jednak, iż osobiście dopilnuje procesu produkcji, spotykając się z największymi kontrahentami wojskowymi.
Cel jest jasny: natychmiastowe rozpoczęcie prac nad pierwszymi dwiema jednostkami i przełamanie biurokratycznego impasu. jeżeli plan się powiedzie, klasa Trump może stać się nowym kręgosłupem US Navy, przywracając pancernikom ich dawną chwałę w erze cyfrowego pola walki.








