UE wprowadzi cenzurę? To fake news / Truth Talks: Polska

euractiv.pl 21 godzin temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/ue-fact-checking/interview/ue-wprowadzi-cenzure-to-fake-news-truth-talks-polska/


„Na razie nie widać wzrostu dezinformacji związanej z wyborami, ale doświadczenia innych krajów, takich jak Niemcy czy Rumunia, pokazują, iż należy być czujnym”, mówi w podcaście Truth Talks EURACTIV.pl wicepremier Krzysztof Gawkowski.

W SKRÓCIE: Dezinformacja w Polsce

  • Dominujące narracje: dotyczące ochrony zdrowia (w tym szczepionek), wojny na Ukrainie
  • Kto rozprzestrzenia dezinformację: Rosja, Białoruś, krajowi politycy i influencerzy
  • Najpowszechniejsze fake newsy: lekarze nie mówią prawdy, podawane do wiadomości publicznej wyniki badań (np. dotyczących szczepionek) są fałszywe, szczepionki mają negatywny wpływ na ludzkie zdrowie, konflikt na Ukrainie wojną obronną Rosji, Rosja ofiarą wojny, a nie agresorem, masakra w Buczy sfabrykowana przez zachodnie media, dostarczanie internetu Ukrainie prowadzi do eskalacji wojny
  • Walka z dezinformacją: wsparcie dla organizacji fact-checkingowych i mediów, kooperacja z komitetami wyborczymi i platformami internetowymi, prace nad podatkiem cyfrowym

O dezinformacji w Polsce rozmawiamy z wicepremierem, ministrem cyfryzacji Krzysztofem Gawkowskim.

Karolina Zbytniewska, EURACTIV.pl: Polska, podobnie jak inne kraje Unii Europejskiej, walczy z problemem dezinformacji. Jakie są w tej chwili dominujące narracje dezinformacyjne w naszym kraju?

Krzysztof Gawkowski: To zjawisko obejmuje różne aspekty. Przede wszystkim mają one na celu wzbudzanie negatywnych emocji, nastawianie obywateli przeciwko sobie, pogłębianie polaryzacji, a jednocześnie często zakłamywanie rzeczywistości – mówiąc wprost, ich celem jest przekonywanie ludzi do wierzenia w kłamstwa.

Dezinformacja występuje w różnych obszarach, z których najczęściej dotyczy ochrony zdrowia. Przykładem mogą być narracje, które sugerują, iż lekarze nie mówią prawdy, a badania dotyczące chorób są fałszywe. Istnieje także szerząca się panika, jak ta dotycząca szczepionek, gdzie twierdzi się, iż każda szczepionka jest śmiertelna – to zjawisko wciąż jest obecne.

Istotnym obszarem dezinformacyjnym jest również temat wojny na Ukrainie. Próbuje się przedstawić Rosję jako kraj, który musiał się bronić, zamiast jako kraj prowadzący agresywną politykę. Wśród tych przekłamań pojawia się także twierdzenie, iż Amerykanie postrzegają Rosję jako ofiarę, a nie agresora. Do tego dochodzą informacje, które mówią, iż nie miały miejsca żadne zbrodnie w Buczy, a wszystko zostało sfabrykowane przez zachodnie media.

Dezinformacja dotyczy także tematów, które żyją tylko przez kilka dni, ale mogą mieć realny wpływ. Przykładem jest kampania przeciwko Starlinkom, sugerująca, iż internet dla Ukrainy to zło, bo prowadzi do eskalacji wojny, pomijając fakt, iż bez tego internetu Ukraina mogłaby upaść.

A co z dezinformacją związaną z kampanią prezydencką?

Na razie nie zauważamy jej nasilenia, ale monitorujemy sieć. Uruchomiliśmy specjalny program parasolowy, mający na celu ochronę wyborów. Obejmuje on nie tylko działania Krajowego Biura Wyborczego, ale także współpracę z platformami internetowymi, aby identyfikować wszelkie próby wprowadzania w błąd lub manipulowania wyborcami.

Jesteśmy także w kontakcie z komitetami wyborczymi. Choć na razie nie widać wzrostu dezinformacji związanej z wyborami, doświadczenia innych krajów, takich jak Niemcy czy Rumunia, pokazują, iż należy być czujnym, bo im bliżej wyborów, tym większe ryzyko, iż obcy aktorzy, szczególnie Rosja, będą próbować wpływać na kampanię.

Kim są główni aktorzy odpowiedzialni za szerzenie dezinformacji w Polsce?

Oprócz państw, takich jak Rosja czy Białoruś, dezinformację tworzą także niektórzy politycy, influencerzy, a także przedstawiciele naszego kraju.

Od momentu objęcia przeze mnie stanowiska w Ministerstwie Cyfryzacji uznaliśmy, iż dezinformacja jest jednym z najważniejszych wyzwań, któremu trzeba skutecznie przeciwdziałać. Dotyczy to zarówno działań zewnętrznych, jak i wewnętrznych – powtarzających kłamstwa, które pojawiają się w polskim przestrzeni publicznej.

Stworzyliśmy specjalny dział przeciwdziałania dezinformacji w NASK, który działa całkowicie odpolityczniony i zajmuje się reagowaniem na krytyczne sytuacje. Blisko współpracujemy z operatorami i platformami, by wychwytywać fałszywe informacje i reagować publicznie, wskazując, gdzie pojawiają się nieprawdziwe treści.

W trakcie wyborów 2024 roku – samorządowych i europejskich – udało się skutecznie zabezpieczyć Polskę przed dużymi kampaniami dezinformacyjnymi. Choć takie przypadki zawsze się zdarzają, wierzę, iż w tym roku będzie podobnie.

Jeśli chodzi o polityków, to niestety również oni często włączają się w szerzenie dezinformacji, podając informacje sprzeczne z faktami, co może wspierać narracje takie jak te rosyjskie. Przykładem może być twierdzenie, iż nie było zbrodni w Buczy, czy też wypowiedzi sugerujące, iż Ukraina powinna gwałtownie się poddać.

Czy rząd nie obawia się, iż projekt ustawy o usługach cyfrowych może być postrzegany jako forma cenzury?

Oczywiście pojawiają się głosy, iż to jest akt, który będzie w jakimś stopniu mówił o cenzurze, co jest całkowitą nieprawdą, kolejnym fake newsem, bo ten akt o usługach cyfrowych ma zadanie właśnie doprowadzić do tego, żeby internet był wolny od kłamstw i nielegalnych treści. A to, iż potrzebujemy znaleźć kogoś, kto będzie rozliczał za te nielegalne treści, to w każdym państwie jest tak, iż musi ktoś się znaleźć, kto będzie mówił: „To jest kłamstwo”.

W jaki sposób rząd chce wspierać organizacje zajmujące się fact checkingiem?

Chcemy wspierać organizacje fact-checkingowe, żeby mogły dalej odkłamywać nieprawdy pojawiające się w wypowiedziach polityków, influencerów, a także różnych grup działających lobbyingowo na rzecz innych państw.

To ważne, bo dezinformacja rośnie z roku na rok, a jej skala również się powiększa. Wkładamy dużo pieniędzy i pracy w kampanie oraz kształcenie kompetencji cyfrowych, aby ludzie potrafili rozpoznawać dezinformację.

Czy planują Państwo jakieś programy wspierające media, zwłaszcza w kontekście walki z dezinformacją?

Tak, pracujemy nad programami wspierania mediów. Między innymi dlatego pracuję nad podatkiem cyfrowym, który może służyć do wspierania tradycyjnych mediów. Taki podatek przyniósłby środki, które można by przeznaczyć na media, startupy, sztuczną inteligencję, rozwój administracji elektronicznej, a także na inne obszary związane z cyfryzacją.

Chcesz dowiedzieć się więcej o dezinformacji w Polsce? Zapraszamy tutaj.

Idź do oryginalnego materiału