USA poinformowały kraje europejskie, iż wycofują się z programu zwalczania dezinformacji, za którą stoją służby Rosji, Chin i Iranu, podaje Financial Times.
USA robią krok w tył
USA mają wycofywać się z programu walki z dezinformacją, za którą stoją Rosja, Chiny i Iran, twierdzą amerykańskie media, powołując się na trzech europejskich urzędników zaznajomionych ze sprawą.
Jak podają dziennikarze, Departament Stanu poinformował o tym swoich europejskich sojuszników, w tym Polskę, w zeszłym tygodniu. Chodzi o porozumienie, które zostało podpisane w 2024 r., czyli jeszcze za kadencji prezydenta Joe Bidena. W praktyce chodziło o wypracowanie jednolitego podejścia do identyfikowania i ujawniania dezinformacji wrogiego Zachodowi bloku geopolitycznego.
Dlaczego USA zdecydowały się na taki ruch? Wiąże się to z zamknięciem Biura ds. Przeciwdziałania Zagranicznym Ingerencjom i Manipulacjom Informacjami (R/FIMI). Zdaniem Jamesa Rubina, który stał na czele tej agencji, to akt „jednostronnego rozbrojenia” w wojnie hybrydowej.
Wojna informacyjna jest rzeczywistością naszych czasów, a sztuczna inteligencja tylko zwiększa związane z nią ryzyko
– ostrzegł w rozmowie z FT. Umowy USA podpisały z 22 krajami z Europy i Afryki.

NATO wycofa się z regionu?
Wszystko dzieje się w czasie, gdy media sugerują jeszcze jeden szokujący scenariusz: USA zamierzają zmniejszyć budżet wojsk, które miałyby w razie wojny bronić Rumunii, Litwy, Łotwy i Estonii. Na liście nie ma Polski.
Jak na razie to nieoficjalne doniesienia. Możliwe, iż to kolejny raz, gdy Donald Trump stara się po prostu wymusić na krajach NATO, by wydawały więcej na obronność.
Chodzi o spore kwoty. W latach 2018-2022 na wojska, które miały bronić Europy, wydano 1,6 mld USD, czyli ok. 29% globalnych wydatków. Największymi beneficjentami były: Rumunia, Litwa, Łotwa oraz Estonia, czyli właśnie te kraje, których mają teraz rzekomo dotknąć cięcia.
Wszystko dzieje się po dwóch wydarzeniach, przede wszystkim spotkania Trumpa w Białym Domu z prezydentem Karolem Nawrockim, w czasie którego ten pierwszy miał obiecać, iż nie wycofa wojsk USA Polski, gdzie w tej chwili stacjonuje ok. 10 tys. żołnierzy (choć w systemie rotacyjnym – nie stacjonują tu na stałe z rodzinami).
Jednocześnie za nami szczyt Trump-Putin na Alasce. Niektórzy sugerują, iż obaj politycy mogli na nim ustalić nowe strefy wpływów. To tłumaczyłoby rzekome obniżenie budżetu na obronę państw bałtyckich i wycofanie się USA z programu walki z dezinformacją.