Nowa fala ceł na elektronikę użytkową w USA, forsowana przez administrację Donalda Trumpa, może pogłębić przepaść cyfrową i doprowadzić do wzrostu inflacji. Najmocniej odczują to osoby o najniższych dochodach – eksperci na łamach Wired ostrzegają, iż polityka celna uderzy przede wszystkim w tych, którzy i tak z trudem wiążą koniec z końcem.
Cła uderzają w tanią technologię
Polityka celna Donalda Trumpa, choć częściowo wyłącza z opodatkowania telefony i drobną elektronikę, według ekonomistów nie zapobiegnie wzrostowi cen tych produktów. Koszty wzrosną na wszystkich etapach łańcucha dostaw, co przełoży się na wyższe ceny detaliczne – także w segmencie budżetowym.
„Ludzie kupujący tanie produkty są najbardziej wrażliwi na zmiany cen i to oni najbardziej na tym ucierpią” – komentuje Shawn DuBravac, główny ekonomista stowarzyszenia IPC.
Zwraca uwagę, iż niskomarżowe produkty – jak podstawowe laptopy, tablety, tanie telefony i samochody – muszą być sprzedawane masowo, by ich produkcja miała sens. Każde zakłócenie w tej równowadze uderza w fundament całego modelu biznesowego.
Zamożniejsi konsumenci mogą „przetrwać” podwyżki rzędu 100–200 dolarów, jeżeli kupują sprzęt za ponad 1000 dolarów. Ale dla nabywców z niższych grup dochodowych – to bariera nie do przeskoczenia.

Inflacja, która nie odpuszcza
Anshel Sag, główny analityk w Moor Insights & Strategy, przestrzega, iż skutki tej polityki mogą być długofalowe i trudne do odwrócenia.
„Najbardziej obawiam się tego, iż doprowadzi to do wzrostu inflacji, co z kolei ograniczy siłę nabywczą ludzi i spowoduje spadek konsumpcji” – mówi.
Dane projektu RAPID Survey prowadzonego przez Uniwersytet Stanforda pokazują, iż już teraz 30% ankietowanych Amerykanów nie jest w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb. Wzrost cen, napędzany między innymi cłami, pogłębia ten problem – zwłaszcza w gospodarstwach z dziećmi.
„To przekłada się na rodziny, społeczności, a w konsekwencji na dzieci” – mówi prof. Philip Fisher, dyrektor projektu.
Uczniowie zostają bez dostępu do nowoczesnych narzędzi edukacyjnych, co ogranicza ich szanse na rynku pracy. Dla dorosłych – starszy sprzęt oznacza niższą produktywność i mniejsze możliwości zawodowe.

Uderzenie w bezpieczeństwo społeczne
Rosnące ceny elektroniki mają także wpływ na programy resocjalizacyjne. Terah Lawyer-Harper, dyrektorka organizacji CROP wspierającej byłych więźniów, ostrzega, iż ograniczenie dostępu do laptopów czy telefonów utrudni reintegrację społeczną.
„Technologia to dzisiaj podstawowe narzędzie integracji ze społeczeństwem” – mówi.
Bez dostępu do cyfrowych narzędzi i odpowiednich szkoleń, osoby opuszczające zakłady karne mogą łatwo powrócić na drogę przestępstwa. Tymczasem organizacje takie jak CROP już teraz borykają się z ograniczonym finansowaniem, a wyższe ceny sprzętu tylko pogłębią ten kryzys.
Równocześnie administracja Trumpa proponuje kolejne cięcia w budżecie federalnym, m.in. w programach pomocy mieszkaniowej i energetycznej dla ubogich. Zwolnienia w agencjach takich jak Departament Zdrowia i Opieki Społecznej czy USAID dodatkowo osłabiają struktury wsparcia społecznego.
Perspektywy i pytania bez odpowiedzi
Choć Trump zachęca firmy do przenoszenia produkcji do USA, eksperci podchodzą do tego sceptycznie. DuBravac podsumowuje:
„To kwestia społeczna, która wykracza poza produkcję. Czy naprawdę chcemy pogłębiać przepaść cyfrową?”
Nowe cła mogą więc nie tylko zdestabilizować rynek elektroniki, ale i pogłębić już istniejące nierówności społeczne. Technologia – niegdyś siła równoważąca – może stać się narzędziem wykluczenia, jeżeli dostęp do niej będzie warunkowany zasobnością portfela. W obliczu niepewności ekonomicznej i politycznej, to osoby najmniej odporne finansowo zapłacą najwięcej.